Читать книгу Sława - Janusz Korczak - Страница 4
Rozdział czwarty
ОглавлениеNazajutrz Władek obudził się bardzo wcześnie, chociaż była niedziela. Co prawda teraz niedziela niczym się nie różni od dnia powszedniego.
Starsi już nie spali. Babcia była ubrana jak do wyjścia, a ojciec wiązał tłumok12.
Władek usiadł na łóżku, ale mama powiedziała gniewnie:
– Śpij, śpij, jeszcze wcześnie.
Więc położył głowę na poduszkę i zmrużył oczy. Ojciec skończył wiązanie, pił bardzo ciemną kawę i nikt nic nie mówił. Ojciec pił prędko, a babcia łyżeczką i długo dmuchała w każdą łyżeczkę. Potem mama zawinęła w gazetę chleb, którego nie jedli, a babcia szepnęła cicho:
– Po co to? Nie, nie potrzeba.
– Przyda się w drodze – powiedziała mama.
Potem babcia uklękła przy łóżku, gdzie spały dzieci. Władek zamknął oczy i słyszał, jak tatuś pomaga jej wstać z kolan.
Ojciec wziął tłumok i wyszedł razem z mamą i babcią do sieni; potem mama wróciła, usiadła na krześle i długo o czymś myślała.
Kiedy Władek obudził się drugi raz, Wicuś już nie spał. Przecierał oczy, krzywił się, rozglądał i powiedział:
– Babcia poszła do kota.
Teraz dopiero przypomniał sobie Władek, że kot został na tamtym mieszkaniu, i pomyślał, że Wicuś jest jeszcze bardzo głupi.
Mama pozwoliła iść Mani i Pchełce do kościoła z panią z dołu, bo mama parę razy rozmawiała z tą panią i pożyczyła jej balii13 do prania.
Wicuś poszedł do sieni do malców, a Władek usiadł z Abu na oknie.
Dziś wszystkie dzieci miały trzewiki14 i nie przewracały się po ziemi. Przez podwórze przeszedł ten duży, zawsze obdarty chłopiec i ten, co ze stróżem razem zamiata rynsztoki, i ten, który dawał wszystkim lizać duży czerwony karmelek. Przeszła dziewczynka, która się z nikim nie bawi, tylko patrzy, i wszyscy pozwalają jej stać blisko i patrzeć.
Bo nie każdemu wolno stać blisko, jak się inni bawią; bo zaraz mówią:
– Czego? Nie widziałeś? Jaki masz interes?
I Władkowi tak raz powiedzieli. A kiedy odchodził, ktoś krzyknął jeszcze:
– Patrzcie go, facet z morskiej piany15!
Gniewali się pewnie, że był w trzewikach, chociaż dzień powszedni.
Dlatego właśnie Władek nikogo jeszcze nie zna, choć cały tydzień tu mieszka. Obrazili go na podwórzu, więc dał słowo honoru, że do nikogo nie podejdzie pierwszy, a oni o niego nie dbają.
– Pomóż mi obrać kartofle, Władek – powiedziała mama takim głosem, jak oni mówią do mamy, kiedy proszą o coś, a nie wiedzą, czy mama się zgodzi.
Władek posadził Abu w kołysce, wziął nóż i bardzo niezgrabnie zaczął obierać kartofle, które ślizgały mu się w rękach, a jeden wysunął się i potoczył głęboko pod szafę.
Koło południa wróciła Mania z kościoła i z tajemniczą miną usiadła przy Władku.
– Wiesz, co ci powiem? – zaczęła, bo nie wiedziała, czy Władek zechce słuchać. – Wiesz, że ojciec tej Natalki, co z tobą rozmawiała, jest polityczny16 i siedzi pod ziemią w fortecy? Przyszło tyle wojska! Założyli mu łańcuchy na ręce i nogi, oczy mu zawiązali zupełnie i w usta włożyli chustkę, żeby nie krzyczał. A jeden oficer stał na koniu i tylko patrzał, żeby strzelić, jak się kto ruszy.
Skąd Mania wiedziała o tym, o czym w tajemnicy opowiedziała mu wtedy Natalka?
Tylko że Mania zupełnie inaczej mówiła – z różnymi dodatkami i bez sensu.
Ojciec Natalki był polityczny – to prawda, ale aresztowali zwyczajnie, bo znaleźli u niego papiery, i wcale mu żadnych łańcuchów nie kładli.
Jak ta Mania dziwnie jakoś wszystko opowiada – jak bajkę! Po co kłamać, kiedy można zwyczajnie powiedzieć? – Władek strasznie tego nie lubi.
12
tłumok – pakunek. [przypis edytorski]
13
pożyczyła jej balii – dziś popr.: pożyczyła jej balię. [przypis edytorski]
14
trzewik – but. [przypis edytorski]
15
facet z morskiej piany (iron.) – elegancik. [przypis edytorski]
16
ojciec tej Natalki, co z tobą rozmawiała, jest polityczny i siedzi pod ziemią w fortecy – mowa o więźniu politycznym, czyli człowieku uwięzionym za działalność polityczną, a nie jako złodziej czy zabójca. [przypis edytorski]