Читать книгу Cięcia - Joanna Wawrzyniak - Страница 8
W poszukiwaniu kapitału
ОглавлениеW drugiej połowie lat 70. załamanie w gospodarce światowej i pogłębiające się przesilenie inwestycyjne w Polsce wywołały głęboki spadek produkcji przemysłowej[34]. Dotkliwe problemy z aprowizacją państwo starało się regulować za pomocą podwyżek cen i systemu kartkowego. W kolejnych kryzysowych latach przedsiębiorstwa miały coraz większe problemy z wykonaniem planu. Brakowało surowców, parki maszynowe były zużyte, w wyniku czego spadała jakość produkowanych dóbr, a konkurencja o nabywców na rynkach międzynarodowych była coraz ostrzejsza. Regres polskiego przemysłu następował w momencie gwałtownego skoku rozwojowego w przemyśle światowym. Równolegle rósł dług zagraniczny Polski wobec krajów zachodnich. W tej sytuacji konieczne stało się opracowanie kolejnego programu reform.
„Solidarność” postulowała większe uspołecznienie, a nie urynkowienie gospodarki. Dzięki jej presji zwiększył się udział pracowników w zarządzaniu zakładami pracy, usankcjonowany w ustawie z 1981 roku o samorządzie pracowniczym, która wprowadziła do państwowych przedsiębiorstw instytucję przedstawicielską: rady pracownicze, zachowane po wprowadzeniu stanu wojennego[35]. Wraz ze zgromadzeniem pracowników miały one szerokie uprawnienia w zakresie kontroli zakładu i dyrektora. Ustawa zlikwidowała też zjednoczenia, czyli specyficzne dla gospodarki centralnie planowanej ciała zarządzające całością branży przemysłowej. Większa samodzielność zakładów państwowych spowodowała zwiększenie odpowiedzialności i roli dyrektorów fabryk w latach 80. i w okresie przełomu transformacyjnego.
Od połowy tej dekady kadra przemysłowa i eksperci partyjni parli jednak do zmian innego typu, stając się mimo woli pionierami neoliberalnej transformacji. Z pierestrojką w ZSRR i polską gospodarką w stanie zapaści w tle, komunistyczny rząd podjął szereg decyzji, które wprowadzały kraj w globalny system ekonomiczny. W 1986 roku przystąpiono do Międzynarodowego Funduszu Walutowego – był to warunek negocjowania wysokości polskiego długu wobec zagranicznych wierzycieli. W tym samym roku dopuszczono firmy z zagranicznym kapitałem do nabywania mniejszościowych udziałów w polskich spółkach i wchodzenia w przedsięwzięcia typu joint venture[36]. Uchylono w ten sposób zagranicznym inwestorom drzwi do zawiązywania relacji biznesowych z polskimi przedsiębiorstwami. Proces ten rozpoczął się powoli, by nabrać z czasem rozmachu – o ile w 1987 roku w całej Polsce było jedynie kilkadziesiąt spółek z kapitałem zagranicznym, to dwa lata później takich firm było już 500, a na koniec 1990 roku prawie 2,5 tys.[37]
Decyzja ta miała istotne znaczenie dla przemysłu, gdyż w 1988 roku wydano zgodę na tworzenie prywatnych spółek z elementów majątku przedsiębiorstw państwowych. Dążono w ten sposób do zwiększenia efektywności produkcji i konkurencyjności[38]. Kilka miesięcy później rząd Mieczysława Rakowskiego zainicjował liberalizację gospodarki w wyniku przyjęcia w grudniu 1988 ustawy, która stwierdzała, że „podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach”[39]. Pociągnęła ona za sobą zjawisko nazywane „prywatyzacją nomenklaturową” (kontrolowaną lub menedżerską), charakterystyczne dla wstępnej fazy przekształceń własnościowych w krajach socjalistycznych. Elita przemysłowa tworzyła spółki, przejmując część aktywów zarządzanych przez siebie przedsiębiorstw[40]. Według krytyków tej formy prywatyzacji była ona „grabieżą mienia państwowego przez własnych menedżerów”[41].
W historii wkraczania kapitału zagranicznego do Polski to jednak styczeń 1990 roku – pierwszy miesiąc funkcjonowania planu opracowanego przez zespół ministra finansów Leszka Balcerowicza – stał się decydującym momentem. Jednym z celów pakietu 10 ustaw liberalizujących gospodarkę oraz nieco późniejszej ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych z 13 lipca 1990 roku[42] było zahamowanie spontanicznej prywatyzacji na rzecz sterowanych przez państwo procesów przekształceń własnościowych. Planowi udzieliła początkowo poparcia „Solidarność”, która obawiała się przejmowania majątku państwowego przez członków socjalistycznej nomenklatury.
Rząd, wspierany przez międzynarodowych doradców i kierując się promesą redukcji olbrzymiego długu zagranicznego, dążył do zapanowania nad hiperinflacją i wprowadzenia reform makroekonomicznych w duchu konsensusu waszyngtońskiego, czyli podstawowych zasad neoliberalnej gospodarki[43]. Władze zobowiązały się do utrzymywania dyscypliny budżetowej, liberalizacji rynków i uruchomienia procesów prywatyzacyjnych. Zmiana legislacyjna miała spowodować atrakcyjność Polski dla zagranicznego kapitału. W latach 1991–1993 postsocjalistyczna gospodarka była jednak ciągle uważana za niepewną, głównie ze względu na zadłużenie, marną infrastrukturę i nieprzejrzystość systemu prawno-politycznego. Niestabilna sytuacja polityczna – młody system parlamentarny charakteryzujący się niskoprogową ordynacją wyborczą[44] oraz częstymi przetasowaniami politycznymi – nie zachęcała inwestorów zagranicznych do ryzykownych ruchów.
W tych warunkach Sejm uchwalił w 1991 roku ustawę o spółkach z udziałem kapitału zagranicznego, która kolejny raz obniżyła wymagania stawiane inwestorom. Zniosła ona obowiązek otrzymywania przez większość zagranicznych inwestorów zezwoleń na działalność w Polsce, pozwolono im również na swobodne nabywanie udziałów i akcji w spółkach prawa polskiego i zwolniono na trzy lata z płacenia podatku dochodowego od wysokości zainwestowanego kapitału. Wprowadzono gwarancję swobody transferu zysków i dywidend, a także te same stawki podatkowe dla polskich i zagranicznych firm[45]. Nowe ustawodawstwo doprowadziło do dużej fali bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce, począwszy od 1992 roku[46]. W 1996 roku uchwalono kolejną ustawę prywatyzacyjną, stanowiącą efekt czteroletnich gorących dyskusji nad nowelizacją[47]. Deklarowanymi celami nowego prawa miało być udrożnienie procesu prywatyzacji i uzyskanie dla niej większego poparcia społecznego. Ustawa nakładała na kupujących między innymi obowiązek ochrony miejsc pracy i ustalania z przedstawicielami pracowników zobowiązań socjalnych, które miały stanowić integralną część umowy kupna. Nadawała też pracownikom prawo do nieodpłatnego nabycia do 15 proc. akcji w przedsiębiorstwach przekształcanych w spółki skarbu państwa i często oczekujących na prywatyzację[48]. Zarazem jednak przewidywała możliwość komercjalizacji przedsiębiorstwa państwowego bez konieczności uzyskania zgody jego pracowników i kierownictwa[49]. Ustawa ta likwidowała rady pracownicze, czym w praktyce uniemożliwiła zablokowanie prywatyzacji przez członków załogi.
Rząd jednocześnie rozbudował instytucje, które miały zachęcać do inwestycji w Polsce. Powołano Ministerstwo Przekształceń Własnościowych[50], w 1997 roku przekształcone w Ministerstwo Skarbu Państwa, które czuwało nad przebiegiem prywatyzacji[51]. Agendy takie jak Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych[52] działały na rzecz uproszczenia procedur legalizujących działalność firm zagranicznych. Aktywnymi podmiotami lobbującymi za prywatyzacją z udziałem kapitału zagranicznego i inwestycjami zagranicznymi w Polsce były też Brytyjsko-Polska Izba Handlowa i AmCham Polska (ta druga założona przez Ambasadę Stanów Zjednoczonych). Przez całe lata 90. próbowały one stworzyć przyjazny klimat dla inwestowania w Polsce. Najpoważniejszą, choć najbardziej rozproszoną władzą dysponowali jednak eksperci pracujący na zlecenie polskich ministerstw, Banku Światowego czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz pracownicy firm konsultingowych wyceniający wartość polskich przedsiębiorstw. To oni, kolokwialnie nazywani „chłopcami z Mariotta”, mieli wpływ na ustawodawstwo i osadzali neoliberalną narrację w polskim świecie ekonomii i biznesu[53].
Po 1993 roku, wraz ze stabilizacją sytuacji makroekonomicznej Polski, inwestycje zagraniczne nabrały przyspieszenia. W marcu 1994 roku, na mocy porozumienia z Klubem Londyńskim, dług Polski wynoszący 12 mld dolarów został obniżony o niemal połowę; w 1995 roku kraj przestał być zależny od kredytów rezerwowych Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Był to kolejny – po ugodzie z Klubem Paryskim w 1991 roku – krok w procesie oddłużania Polski. Według ekonomistów udane negocjacje z sektorem bankowym były dla wielu inwestorów, z niepokojem patrzących na zmieniające się szybko rządy w Polsce, zachętą do traktowania polskiego rynku jako przyszłościowego[54]. Największa fala inwestycji zagranicznych ruszyła w roku 1995. Był to symptom stabilizacji makroekonomicznej i poprawy przejrzystości procedur prawnych. Jak się wkrótce okazało polska gospodarka okazała się odporna na kryzysy finansowe, które przetoczyły się w kolejnych latach przez Azję Południowo-Wschodnią, Brazylię, Rosję czy Węgry. W wyniku wejścia Polski do OECD (1996) zintensyfikowano kontakty z krajami rozwiniętymi gospodarczo[55]. W roku 1996 poprzez prywatyzację państwowych przedsiębiorstw, przedsięwzięcia typu joint venture czy tworzenie nowych zakładów przetwórczych napłynęło do kraju ponad 14 mld dolarów. Inwestowano głównie w sektor przemysłowy, zwłaszcza przetwórstwo żywności i produkcję samochodów.
Po roku 1996, kiedy większość atrakcyjnych przedsiębiorstw została sprywatyzowana, Polska, z racji rozpoczęcia starań o przyjęcie do Unii Europejskiej i wejścia do Światowej Organizacji Handlu (WTO), zaczęła być postrzegana jako stabilny rynek środkowoeuropejski. Członkostwo w WTO wiązało się dla polskiej gospodarki między innymi z obniżeniem przeciętnego cła na artykuły przemysłowe i zniesieniem systemu zmiennych opłat importowych na niektóre produkty rolne i spożywcze. W tym okresie również polski rząd zdecydował się na przyciąganie inwestorów do specjalnych stref ekonomicznych[56].
Napływ zagranicznego kapitału to tylko jeden z procesów transformacji i włączania Polski w obieg neoliberalnego kapitalizmu. Powiązanym zjawiskiem była prywatyzacja, która w najszerszym tego słowa znaczeniu oznacza zmianę charakteru własności lub świadczonych usług z państwowego, publicznego czy społecznego na prywatny[57]. W tej książce koncentrujemy się na prywatyzacji z udziałem kapitału zagranicznego, ponieważ w najbardziej wyrazisty sposób wiązała się ona z otwieraniem przedsiębiorstwa na kultury organizacyjne korporacyjnego kapitalizmu i globalne techniki zarządzania „zasobami ludzkimi”. W debacie publicznej występuje ona zarazem jako jedna z najbardziej kontestowanych form prywatyzacyjnych, gdyż była kojarzona z wyprzedawaniem majątku narodowego i masowymi zwolnieniami. Z drugiej strony jednak postrzegano ją jako konieczny krok w kierunku szybkiej modernizacji. Warto zobaczyć ten sposób prywatyzacji na szerszym tle procesów przekształceń własnościowych.