Читать книгу Cyborg w ogrodzie - Julia Fiedorczuk - Страница 3
Wstęp
Wyobraźnia w czasach antropocenu
ОглавлениеW wydanej przed czterema laty książce pod tytułem Inhuman Nature Nigel Clark formułuje następującą opinię: „Odkrycie, iż ludzkość stała się ważnym czynnikiem kształtującym naturę planety, wraz z płynącymi z tego odkrycia pytaniami o adekwatny sposób działania, to bez wątpienia jedno z najdonioślejszych zdarzeń, jakim nasz gatunek musiał stawić czoła”1. Listę najbardziej palących problemów wszyscy znamy na pamięć: zanieczyszczenie wody, powietrza i gleby, wymieranie licznych gatunków roślin i zwierząt, brak dostępu do wody pitnej w wielu miejscach na Ziemi i – przede wszystkim – niemożliwy już do zakwestionowania wpływ ludzkich działań na zjawiska klimatyczne2. Wziąwszy pod uwagę ten ostatni problem, można stwierdzić, że nie ma już takiego miejsca na Ziemi, gdzie natura istniałaby w stanie nieprzetworzonym przez cywilizację ludzką. W 1989 roku amerykański działacz na rzecz ochrony środowiska Bill McKibben opublikował książkę pod apokaliptycznym tytułem The End of Nature [Koniec natury], uważaną za pierwszą publikację na temat globalnego ocieplenia skierowaną do szerokiej publiczności. McKibben pisał, że idee „wymierają, podobnie jak wymierają gatunki roślin i zwierząt. W tym wypadku idea to »natura«, oddzielna, dzika domena, świat poza człowiekiem, do którego człowiek musiał dostosować swoje działania”3.
Diagnoza McKibbena była być może nieco zbyt dramatyczna, a jego rozumienie słowa natura – co postaram się wykazać w tej książce – anachroniczne. To jednak nie zmienia sedna sprawy; faktem jest, że ludzie wywierają istotny wpływ na funkcjonowanie systemów podtrzymujących życie na Ziemi i jest to najczęściej wpływ niekorzystny. Dla opisania tego wpływu biolog Eugene F. Stoermer ukuł pojęcie antropocenu, które zostało następnie spopularyzowane przez laureata nagrody Nobla w dziedzinie chemii Paula Crutzena. W 2000 roku Crutzen i Stoermer przekonywali, że epoka geologiczna, w której żyjemy, powinna być określana mianem antropocenu, ponieważ ludzka działalność od czasów rewolucji przemysłowej zmieniła oceany, atmosferę i powierzchnię Ziemi w stopniu porównywalnym do kataklizmów naturalnych determinujących poprzednie ery geologiczne. Crutzen i Stoermer przypominają, że w ciągu ostatnich trzystu lat liczba ludności na naszej planecie zwiększyła się dziesięciokrotnie, czemu towarzyszył równie intensywny wzrost liczebności bydła. Od 30% do 50% powierzchni ziemskiej uległo przetworzeniu w wyniku aktywności takiej jak rolnictwo czy przemysł. Szacuje się, że na skutek ludzkich działań gatunki zwierząt na niektórych obszarach Ziemi wymierają tysiąc razy szybciej, niż miałoby to miejsce bez ludzkiej interwencji. Należy do tego dodać zwiększoną obecność siarkowodoru, węglowodorów i dwutlenku węgla w atmosferze, a także zmiany w cyklu geochemicznym dużych zbiorników słodkowodnych4. Możemy sobie pogratulować – jako gatunek, który entuzjastycznie nadał sobie nazwę Homo sapiens, osiągnęliśmy rozmiary kataklizmu stosunkowo szybko5. Od poprzednich katastrof różnimy się tym, że – przynajmniej w teorii – możemy mieć świadomość tego, czym jesteśmy i jaka jest natura naszych związków z innymi elementami ożywionej i nieożywionej przyrody. Mamy też możliwość – przynajmniej potencjalną – obserwowania konsekwencji swoich działań i wyciągania wniosków. Crutzen i Stoermer są zdania, że nastanie antropocenu to przede wszystkim wielkie wyzwanie dla ludzkiej myśli. Chodzi im głównie o myśl techniczną6, w istocie jednak wyzwanie to w równym stopniu dotyczy humanistyki.
„Kryzys ekologiczny to przede wszystkim kryzys wyobraźni” – pisze Lawrence Buell, jeden z pionierów ekokrytyki, w książce The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing and the Formation of American Culture7. Ta myśl stanowi punkt wyjścia dla ekokrytyki, czyli nowego dyskursu w obrębie humanistyki (przede wszystkim w obszarze języka angielskiego), wysuwającego na pierwszy plan kwestię relacji pomiędzy istotami ludzkimi a nie-ludzką naturą8. Zdaniem ekokrytyków destrukcyjne działania ludzi są spowodowane między innymi szkodliwymi wyobrażeniami na temat środowiska naturalnego. Poeta W. S. Merwin sformułował tę kwestię jeszcze bardziej dobitnie, mówiąc, że „tylko wyobraźnia może nas uratować”9. Wypowiedzi Buella i Merwina sugerują, że stan świata, który część z nas postrzega jako co najmniej niepokojący, jest konsekwencją nie tyle braku wiedzy naukowej czy niedostatku możliwości technologicznych, co odklejenia ludzkich koncepcji, przekonań oraz, co za tym idzie, także ludzkich działań od rzeczywistości. Biolog Daniel B. Botkin przekonuje, że jedną z największych przeszkód na drodze do skutecznego poradzenia sobie z aktualnymi problemami jest anachroniczny charakter wierzeń dotyczących natury. Botkin przytacza liczne przykłady sytuacji, kiedy przywiązanie do jakiejś idei było silniejsze niż empirycznie doświadczana rzeczywistość, w wyniku czego ludzie motywowani szczerą troską o dobro przyrody wyrządzali poważne szkody10.
Jednym z podstawowych zadań ekokrytyki jest zatem badanie i rozmontowywanie skostniałych konstrukcji konceptualnych dotyczących pozaludzkiej natury. Jest to zadanie bardzo trudne, ponieważ ludzkie konstrukcje wyobrażeniowe i pojęciowe mają dużą żywotność, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii tak ściśle związanych z definicją człowieczeństwa, jak relacja pomiędzy ludźmi a tym, co nie-ludzkie. Pod koniec XIX wieku Nietzsche pisał, iż człowieka należy podziwiać jako „niezwykłego geniusza budowlanego, któremu na ruchomych fundamentach i niejako na płynącej wodzie udaje się wznieść nieskończenie złożoną katedrę pojęcia”11. Zdaniem niemieckiego myśliciela antropomorficzne budowle tworzone z pojęć nie mają na celu zrozumienia prawdy, ale wręcz przeciwnie, uniknięcie konfrontacji z rzeczywistością. Aktualny kryzys ekologiczny pokazuje jednak, że jest to strategia bardzo krótkowzroczna. O ile Nietzsche mógł jeszcze w pascalowskim stylu medytować na temat znikomości człowieka w obliczu obojętnego kosmosu, to rzeczywistość antropocenu na nowo pokazuje nam naszą potęgę – odbitą w krzywym zwierciadle.
Z przyspieszonego postępu cywilizacyjnego i wymykającego się spod kontroli wpływu ludzkich działań na funkcjonowanie biosfery wynika jeszcze inny rodzaj wyzwania dla wyobraźni. Krytyczka Lynn Keller mówi o „kognitywnym i afektywnym dysonansie” wypływającym z kontrastu pomiędzy poczuciem indywidualnej znikomości i bezradności a świadomością potężnych skutków kolektywnych działań ludzkich społeczności12. Upraszczając, większość z nas, niespecjalistów, ma trudność z głębokim przyswojeniem sobie wiedzy na temat aktualnych problemów ekologicznych. Ta wiedza należy do abstrakcyjnej przestrzeni mass mediów, przede wszystkim internetu, w którym krąży niemożliwa do zaabsorbowania ilość informacji, ale nie ma ona przełożenia na osobistą, życiową praktykę – nie potrafimy znaleźć adekwatnych sposobów reagowania. Keller analizuje w tym kontekście książkę poetycką Well Then There Now Juliany Spahr (2011), w której pojawia się między innymi temat dramatu poznawczego związanego z przyswajaniem sobie wiedzy o topnieniu lodowców.
Z kolei Timothy Morton wprowadza pojęcie hiperobiektu dla opisania zjawisk, których rozciągłość w czasie i przestrzeni jest zbyt duża, aby ludzka percepcja mogła je objąć. „Hiperobiektem może być biosfera – pisze Morton – albo suma wszystkich materiałów nuklearnych na Ziemi, albo tylko plutonu, albo tylko uranu. Hiperobiektem może być ludzki wytwór o dużej żywotności, na przykład styropian albo plastikowe torebki, albo cała warkocząca kapitalistyczna maszyneria”13. Hiperobiektem jest także globalne ocieplenie. Morton uważa, że coraz popularniejsze określenie „zmiany klimatyczne” to eufemizm otwierający furtkę cynicznemu rozumowi. Zdaniem tego autora nie potrzebujemy załagodzenia sprawy, a raczej wstrząsu i odpowiednio wysokiego poziomu niepokoju. Obecność „hiperobiektów” „zmusza nas do podjęcia refleksji nad naszym miejscem na Ziemi i w kosmosie”14. Analiza Mortona odwołuje się do nowego nurtu filozoficznego określanego mianem realizm spekulatywny (speculative realism) albo ontologia zorientowana na przedmiot (object-oriented ontology, w skrócie: ooo), zapoczątkowanego przez Grahama Harmana. Realizm spekulatywny kładzie nacisk na niezależne od ludzkiej świadomości istnienie rzeczy samej w sobie. Rzecz ukazuje się ludzkiej percepcji tylko w pewnym stopniu, zawsze częściowo pozostając zasłonięta, ale to nie znaczy, że sferę fenomenów można odciąć od sfery noumenów. Zdaniem Mortona pojawienie się „hiperobiektów” kładzie kres solipsyzmowi filozoficznemu: „Weszliśmy w fazę historii, w której wykluczanie nie-ludzkich rzeczy albo traktowanie ich jako dekoracji naszych społecznych, psychicznych czy filozoficznych przestrzeni jest już niemożliwe”15.
Ekokrytyka, czyli krytyka ekologiczna, wypływa ze świadomości pogłębiającego się kryzysu ekologicznego, a także z poczucia wyjałowienia humanistyki końca XX wieku, zafiksowanej na problemie alienujących właściwości języka i, pomimo deklaracji o „końcu człowieka”, w istocie ugruntowującej przeświadczenie o ludzkiej wyjątkowości poprzez podkreślanie osobliwego charakteru świadomości (choćby tylko jako czynnika alienującego ludzi od „natury” czy „doświadczenia”). Termin ekologia pochodzi od greckich słów oikos (domostwo, stosunki życiowe) i logos (wiedza). Dosłownie słowo to oznacza wiedzę o domu, która powinna przełożyć się na dobre gospodarowanie (ekonomię). Ekologia bada powiązania między organizmami a ich środowiskiem. Jako nauka jest dyscypliną moralnie neutralną, jednak sposób postrzegania świata, który z niej wypływa (przede wszystkim: myślenie w kategoriach systemów i zależności, a nie pojedynczych organizmów), może wyznaczać pewne kierunki działania, czyli stanowić podstawy etyki. Ekokrytyka przejmuje tę ekologiczną optykę. Przeciwstawia się formalizmowi uznającemu tekst za autonomiczny twór estetyczny pozbawiony wszelkich związków z pozajęzykową rzeczywistością. W opozycji do szkół, które zdominowały badania literackie począwszy od lat siedemdziesiątych XX wieku (nowy historyzm, dekonstrukcjonizm, krytyka kulturowa), większość ekokrytyków uważa, że natura nie jest jedynie pewną konstrukcją dyskursywną, co jednak wcale nie oznacza, że traktują to pojęcie jako z góry dane i przejrzyste. Ekokrytyka, przynajmniej w swoich najciekawszych odsłonach, problematyzuje to pojęcie, ukazując jego historyczne i ideologiczne uwikłania. Z uwagi na te uwikłania niektórzy autorzy są zdania, że lepiej byłoby w ogóle zrezygnować z używania tego słowa. Wzmiankowany już Timothy Morton proponuje, aby uprawiać „ekologię bez natury”16, a Nigel Clark przekonuje, że powinniśmy tak przeorientować myśl ekologiczną, aby w jej centrum znalazła się Ziemia, dynamiczna planeta, której historia obejmuje zupełnie inną temporalność niż czas ludzi17. Inni krytycy, na przykład Lawrence Buell, wolą używać pojęcia „środowisko naturalne” czy też po prostu „środowisko” (ang. environment), Gary Snyder preferuje określenie „dzikość” (wildness) w odniesieniu do samoregulujących się systemów podtrzymujących życie, tak ludzkie, jak i nie-ludzkie18. Niezależnie od preferencji terminologicznych ekokrytycy uważają, że nie da się już dłużej ignorować pozaludzkiej rzeczywistości. Presja fizycznego świata jest tak duża, że niektórzy krytycy mówią o końcu nowoczesności, a inni, jak Bruno Latour, przekonują, że „nigdy nie byliśmy nowocześni”. W konsekwencji ekologicznie nastawieni autorzy są zdania, że jednym z najważniejszych aktualnych zadań dla ludzkiej myśli jest zasypanie przepaści oddzielającej nauki humanistyczne od nauk ścisłych. W duchu trzeciej kultury, ekokrytyka jest zatem w coraz większym stopniu praktyką interdyscyplinarną19. Wypływa stąd potencjalnie wywrotowy charakter tej myśli: ekokrytyka prowadzi do zreformowania humanistyki, począwszy od metodologii badań, a skończywszy na dydaktyce20.
Podobnie jak krytyka postkolonialna czy feministyczna, ekokrytyka jest praktyką zaangażowaną, zakładającą, że lepsze rozumienie mechanizmów zawiadujących naszymi wyobrażeniami na temat natury przełoży się ostatecznie na wykształcenie mniej destrukcyjnych postaw wobec ludzkiego i nie-ludzkiego świata. Istniejące definicje ekokrytyki podkreślają jej interdyscyplinarny i zaangażowany charakter. Cheryll Glotfelty opisuje ją jako „badanie związków między literaturą a jej środowiskiem fizycznym”21. Według Richarda Kerridge’a ekokrytyk „pragnie wytropić ekologiczną myśl […], gdziekolwiek ona się pojawia”22. Lawrence Buell definiuje ekokrytykę jako taką formę badań literackich, która przygląda się związkom pomiędzy tekstami a środowiskiem naturalnym i czyni to w sposób „ekologicznie zaangażowany”23. Rzeczone „zaangażowanie” może jednak przybierać bardzo różne postacie, co z kolei wpłynie na wybór przedmiotu analizy.
1
N. Clark, Inhuman Nature: Sociable Life on a Dynamic Planet, London: Sage Publications 2011, s. XIII.
2
Według najnowszego raportu IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change), bazującego na analizie ponad 70 tysięcy artykułów naukowych, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że w 2013 roku nastąpiło ocieplenie oceanów i atmosfery. Ludzkie działania wpływają na klimat na Ziemi. Na skutek skumulowanych CO2 i innych tak zwanych gazów cieplarnianych w atmosferze ocieplenie najprawdopodobniej będzie postępowało, nawet jeśli poziom emisji tych gazów do atmosfery zostanie zredukowany. IPCC AR5 WG1, Climate Change 2013: The Physical Science Basis. Working Group 1 (WG1) Contribution to the Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC) 5th Assessment Report (AR5), Cambridge: Cambridge University Press 2013.
3
B. McKibben, The End of Nature, London: Bloomsbury 2003, s. 48.
4
P. Crutzen, E. Stoermer, The Anthropocene, „Global Change Newsletter” 2000, nr 41/1, s. 17–18.
5
Aktualnie uważa się, że pierwsi przedstawiciele gatunku Homo sapiens pojawili się w okresie 500–100 tysięcy lat temu (J. Jelinek, The Evolution of Man, New York: Hamlyn 1975). Crutzen i Stoermer datują początek antropocenu na koniec XVIII wieku.
6
Używają pojęcia „noosfera”, wprowadzonego na początku XX wieku przez rosyjskiego geologa Władimira Wiernadskiego dla opisania trzeciej (po geosferze i biosferze) fazy w rozwoju Ziemi.
7
L. Buell, The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing and the Formation of American Culture, Harvard: Harvard University Press 1995, s. 2.
8
W literaturoznawstwie brytyjskim i amerykańskim coraz częściej używa się także określenia environmental criticism. Angielskie słowo environment oznacza tyle, co „środowisko” (naturalne bądź przetworzone przez człowieka). Niestety przymiotnik environmental jest nieprzetłumaczalny, ponieważ po polsku przymiotnik „środowiskowy” ma zupełnie inne znacznie. Z tego powodu w niniejszej książce będę używała nazwy „ekokrytyka”.
9
W. S. Merwin, Już tylko o ogrodach, wywiad przeprowadzony przez Julię Fiedorczuk, „Tygodnik Powszechny” 23.06.2013.
10
Zmorą dwudziestowiecznej ekologii – przekonuje Botkin – było przekonanie o zasadniczej stabilności ekosystemów, wywiedzione, zdaniem tego autora, z dziewiętnastowiecznego, mechanistycznego sposobu pojmowania świata. Tam, gdzie dane empiryczne nie potwierdzały ugruntowanego poglądu, naginano je w taki sposób, aby jednak pasowały (D. B. Botkin, Discordant Harmonies: A New Ecology for the 21st Century, New York: Oxford University Press 1990, s. 15–25).
11
F. Nietzsche, Pisma pozostałe 1862–1875, przeł. B. Baran, Kraków: Inter Esse 1993, s. 191.
12
L. Keller, 21st-century Ecopoetry and the Scalar Challenges of the Anthropocene (w druku).
13
T. Morton, Hyperobjects: Philosophy and Ecology after the End of the World, Minneapolis: University of Minnesota Press 2013, wersja Kindle, loc. 104/4946.
14
Tamże, loc. 357/4946.
15
Tamże, loc. 476/4946.
16
T. Morton, Ecology Without Nature. Rethinking Environmental Aesthetics, Boston: Harvard University Press 2009.
17
N. Clark, Inhuman Nature: Sociable Life on a Dynamic Planet, London: Sage Publications 2011.
18
Zob. G. Snyder, The Practice of the Wild, Berkeley: Counterpoint 2010.
19
Instytucjonalną podporę ekokrytyki stanowi organizacja ASLE (Association for the Study of Language and the Evironment) założona w 1992 roku, zrzeszająca badaczy reprezentujących różne dziedziny wiedzy. Pod auspicjami ASLE ukazuje się pismo „ISLE“ (Interdisciplinary Studies in Literature and Environment), publikujące artykuły z dziedziny ekokrytyki, a także wywiady i teksty literackie związane z ekologią.
20
Zob. na przykład Teaching Ecocriticism and Green Cultural Studies, red. G. Garrard, New York: Palgrave 2012.
21
C. Glotfelty, Introduction, w: The Ecocriticism Reader: Landmarks in Literary Ecology, red. C. Glotfelty, H. Fromm, London: University of Georgia Press 1996, s. XIX.
22
R. Kerridge, Small Rooms and the Ecosystem: Environmentalism and DeLillo‘s White Noise, w: Writing the Environment, red. R. Kerridge, N. Sammells, London: Zed Books 1998, s. 5.
23
L. Buell, The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing, and the Formation of American Culture. Cambridge, MA: Harvard University Press 1995, s. 430.