Читать книгу Mity medyczne, które mogą zabić - Katarzyna Świątkowska - Страница 8
Sydney Heart Study.
Оглавление458 pacjentów jednej z klinik kardiologicznych w Sydney, w wieku 30-59 lat, po przebytym niedawno zawale serca, podzielono na dwie części. Pierwsza grupa otrzymała zalecenie zastąpienia w diecie tłuszczów zwierzęcych olejami roślinnymi bogatymi w omegę-6. Inni uczestnicy, którzy również przebyli zawał, nie otrzymali żadnego zalecenia. Zajadali więc sobie dalej do woli masło, smalec i tym podobne. Było to możliwe tylko dlatego, że działo się to w latach 1966-1973. Dzisiaj, byłoby to nie do pomyślenia. W omawianym badaniu, wszyscy badani mieli podobne czynniki ryzyka (na przykład otyłość, palenie papierosów). Tym, co zauważalnie ich różniło, była właśnie dieta. Po siedmiu latach porównano śmiertelność w obydwu grupach. Oczywiście, spodziewano się, że eliminacja tłuszczów zwierzęcych ochroni serca uczestników. I tu zaskoczenie. Wprawdzie, zgodnie z oczekiwaniami, takie postępowanie spowodowało śliczne obniżenie poziomu cholesterolu we krwi. Co z tego jednak, skoro szło to w parze z większą aż o 62% (!!!) śmiertelnością wśród tych, którzy zastosowali się do „zdrowych” zaleceń i zrezygnowali z tłuszczów nasyconych (38). Badanie zakończono w 1973 roku, a głośno stało się o nim dopiero w 2012 roku. Ciekawe, prawda?
Niezmiernie interesująca jest również historia słynnego w USA „Klubu Antymiażdżycowego” (Anti-Coronary Club), który założony został w 1957 roku przez Normana Jolliffe’a, dyrektora Biura do spraw Odżywiania Wydziału Zdrowia w Nowym Jorku. Zrzeszał on 1100 biznesmenów, w wieku 40–59 lat, którzy postanowili stosować ROZTROPNĄ dietę („prudent diet”) i dlatego przestawili się z tłuszczów zwierzęcych na oleje bogate w tłuszcze omega-6. Kondycję zdrowotną klubowiczów porównywano z odpowiednio dobraną grupą kontrolną osób w tym samym wieku, podobnym stanie zdrowia, odżywiających się w sposób typowy dla tamtych czasów, czyli tłusto. Jolliffe, który chorował na cukrzycę i poruszał się na wózku inwalidzkim, wierzył głęboko, że stosowanie „prudent diet” pomoże ratować ludziom życie, w tym jego własne.
W 1963 roku w artykule na łamach „British Medical Journal” pisano z wielkim entuzjazmem i nadzieją o tym „przełomowym” eksperymencie. Rzeczywiście, początkowo wyniki wydawały się być bardzo obiecujące i zostały szybko nagłośnione przez media. W maju 1962 roku „New York Times” donosił w nagłówku: „Ta dieta obniży liczbę przypadków chorób serca”. W lutym 1966 informowano, że „prudent diet” działa i chroni przed chorobą wieńcową. Była to jednak nieprawda.
Opisywano tylko poprawę w zakresie tak zwanych czynników ryzyka choroby wieńcowej (niższe: poziom cholesterolu, ciśnienie krwi, waga) zamiast koncentrować się na wyższej liczbie zgonów. Z jakiś powodów, autorzy opracowań pomijali fakt, że POPRAWA tych parametrów szła w parze z WYŻSZĄ umieralnością na choroby serca.
Eksperyment się w sumie udał, bo poziom cholesterolu we krwi ładnie się obniżył, tylko trochę za dużo osób zmarło. Po co komuś, kto umarł lepsze wyniki cholesterolu ? Już w listopadzie 1966 roku, okazało się, że 26 członków Klubu Antymiażdżycowego zmarło, w porównaniu z 6 osobami w grupie porównawczej, gdzie członkowie kontynuowali swoje „niezdrowe” przyzwyczajenia kulinarne. Co więcej, 8 klubowiczów zmarło właśnie na zawał serca, podczas gdy w grupie kontrolnej zawały serca nie wystąpiły wcale. Zmarł też sam pomysłodawca Klubu, Norman Jolliffe (39-41).