Читать книгу Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych - Группа авторов - Страница 26

KENNETH N. WALTZ
Człowiek, państwo i wojna. Analiza teoretyczna21
Trzeci obraz
Konflikt między państwami a anarchia międzynarodowa

Оглавление

Co bowiem można uczynić przeciwko sile bez siły? (Cyceron, Listy do przyjaciół)

Biorąc pod uwagę liczbę państw, brak wiążącego je systemu prawnego wyposażonego w aparat przymusu oraz fakt, że każde z nich formułuje swoje ambicje i roszczenia jedynie w oparciu o własne pragnienia i osądy, konflikty, często prowadzące do wojny, są nieuchronne. By rozwiązać je z korzyścią dla siebie, państwo musi polegać na własnych środkach. Jest więc zmuszone nieustannie zabiegać o to, by środki te były wystarczające. To właśnie jest idea tworząca trzeci obraz stosunków międzynarodowych, która zostanie przeanalizowana w dalszej części. Nie jest ona ani nowa, ani przeznaczona tylko dla wtajemniczonych. Sugerował ją Tukidydes, gdy pisał, że „wzrost potęgi Aten przeraził Lacedemończyków i pchnął ich do wojny”. Wskazywał na nią John Adams w liście do obywateli Petersburga w stanie Wirginia, pisząc, że „wojna z Francją, jako sprawiedliwa i konieczna, może wyleczyć nas ze ślepego sentymentu, jakim żaden naród nie powinien darzyć drugiego, jak wyraźnie tego dowodzi nasze doświadczenie z więcej niż jednego przypadku”. Istnieje oczywisty związek między obawami Tukidydesa o relatywną pozycję w układzie sił i wyrażoną przez Adamsa krytyką zażyłych relacji między państwami jako niewłaściwych i niebezpiecznych. Związek ten został wyrażony wprost przez Fredericka Dunna: „tak długo, jak państwa muszą polegać tylko same na sobie, utrzymanie pozycji w ramach układu sił staje się celem nadrzędnym wobec wszystkich innych kwestii”.

W systemie anarchii nie ma automatycznego ładu, co odzwierciedlają trzy powyższe cytaty. Państwo użyje siły do osiągnięcia celów, jeżeli, oceniwszy swe szanse na sukces, uzna swoje dążenia za ważniejsze niż zadowolenie płynące z pokoju. Ponieważ to państwo jest ostatecznym sędzią we własnej sprawie, każde z nich może w dowolnym momencie użyć siły do realizacji celów. W rezultacie pozostałe państwa muszą być cały czas gotowe na odparcie ataku lub na poniesienie kosztów swojej słabości. Zgodnie z trzecim obrazem wymogi dotyczące działań państwa są więc narzucone przez okoliczności, w których funkcjonują wszystkie państwa. […]

Ludzie, działając jedynie na podstawie wiedzy empirycznej – „a więc jedynie przygodnej” – muszą wyłonić spośród siebie sędziego, który może wymusić stosowanie się do wydanych przez siebie wyroków. Tylko wtedy będzie można uniknąć przemocy. Po ustanowieniu państwa ludzie mają możliwość zachowywać się moralnie; wcześniej jest to niemożliwe z powodu niepewności i przemocy. Ludzkość potrzebuje bezpieczeństwa wynikającego z ustanowionych praw, nim będzie mogła poprawić swoje życie pod względem moralnym. Instytucja państwa umożliwia obywatelom prowadzenie etycznego życia, zapewniając ochronę praw przyrodzonych, ale wcześniej niemożliwych do wyegzekwowania. Samo państwo jednak nie wystarcza. Pokój zarówno między państwami, jak i wewnątrz nich jest kluczowy dla rozwoju typowo ludzkich zdolności. Państwa, niczym jednostki w stanie natury, nie są ani idealnie dobre, ani w pełni kontrolowane przez prawo. W konsekwencji przemoc i konflikt pomiędzy nimi są nieuniknione. […]

We wczesnym stanie natury ludzie żyli w rozproszeniu na tyle dużym, że jakiekolwiek formy współpracy były zbędne. Jednak w wyniku wzrostu liczby ludności i licznych zagrożeń pojawiła się alternatywa: współpracuj albo giń. Rousseau wyjaśnia ten sposób rozumowania na prostym przykładzie, który wart jest przytoczenia, gdyż stanowi punkt wyjścia do koncepcji tworzenia rządu oraz podstawę do wyjaśnienia mechaniki konfliktu w stosunkach międzynarodowych. Wyobraźmy sobie pięcioro ludzi, którzy posiadają podstawową zdolność mowy i mogą porozumieć się ze sobą. Wszyscy oni spotykają się w momencie, gdy dręczy ich głód. Każdy z nich może go zaspokoić piątą częścią jelenia, więc „zgadzają się” współpracować ze sobą, by schwytać go w pułapkę. Jednak każdy z nich może również zaspokoić głód, polując na zająca. Gdy tylko nadarza się okazja, jeden z nich chwyta więc zająca, pozwalając tym samym uciec jeleniowi. W ten sposób zaspokojenie bezpośrednich potrzeb przeważyło nad zobowiązaniem wobec towarzyszy (Rousseau 1956: 238). […]

Problem ten można również ująć bardziej pojęciowo. Jeśli w systemie anarchicznym miałby zaistnieć ład, nie tylko ja sam musiałbym być całkowicie racjonalny, lecz musiałbym zakładać, że tacy są również inni ludzie. W przeciwnym wypadku nie ma podstaw do racjonalnej analizy. Uwzględnienie w moich rozważaniach nieracjonalnych działań innych nie może prowadzić do pewnych rozwiązań, ale nieuwzględnienie tego aspektu i działanie tylko w oparciu o własne analizy może przyczynić się do mojej zguby. Ta druga myśl widoczna jest w komentarzach Rousseau do twierdzenia, że „lud złożony z prawdziwych chrześcijan utworzyłby najdoskonalsze społeczeństwo, jakie można sobie wyobrazić”. Przede wszystkim zwraca on uwagę, że „nie byłoby [ono] już społeczeństwem ludzkim”. Ponadto zauważa: „Aby społeczeństwo było spokojne i utrzymywała się harmonia, wszyscy obywatele bez wyjątku musieliby być równie dobrymi chrześcijanami. Skoro zaś na nieszczęście znajdzie się tam jeden ambitny, jeden obłudnik […], to ten z pewnością zrobi dobry interes na swych bogobojnych współziomkach” (Rousseau 1965: 103, podkreślenie autora).

Jeżeli uznamy współpracę za działanie racjonalne, a każde odstępstwo od niej – za nieracjonalne, musimy zgodzić się ze stwierdzeniem Spinozy, że konflikt wynika z nieracjonalności ludzi. Ale nawet jeżeli posługujemy się prostym przykładem polowania na jelenia, analizując wymogi racjonalnego działania, to musimy założyć, że każdy uczestnik w taki sam sposób zdefiniuje swój interes, przyjmie takie same metody, by zaradzić sytuacji wyjściowej, że wszyscy zgodzą się jednomyślnie na zmianę pierwotnego planu, jeśli zaistnieje taka potrzeba, oraz że będą mogli całkowicie polegać na lojalności wszystkich pozostałych. Idealna racjonalność wymaga więc nie tylko uznania, że nasze dobro powiązane jest z dobrem innych ludzi, lecz również perfekcyjnej oceny wszelkich detali tak, by móc odpowiedzieć na pytanie: W jaki sposób moja sytuacja jest powiązana z sytuacją wszystkich innych? Rousseau zgadza się ze Spinozą, unikając oceny czynu łowcy królika jako dobrego lub złego. Inaczej niż Spinoza, nie uznaje on jednak tego zachowania za racjonalne lub nieracjonalne. Dostrzega trudności nie tylko w samych uczestnikach, lecz również w sytuacji, z którą się mierzą. Nie umniejszając w żaden sposób roli, jaką ambicja i chciwość odgrywają w powstawaniu i narastaniu konfliktów, przeprowadzona przez Rousseau analiza jasno wskazuje na nieuchronność sporów w relacjach społecznych.

Krótko mówiąc: założenie, że przyczyną wszelkich problemów jest nieracjonalność, a w świecie ludzi doskonale racjonalnych nie byłoby konfliktów i waśni, jest – jak sugeruje Rousseau – tyleż prawdziwe, co nieistotne. Ponieważ świat nie jest doskonały, realna kwestia osiągnięcia choć częściowego ładu w stosunkach współpracy i rywalizacji jest zawsze aktualna. Jako że ideał jest nieosiągalny, nie można rozwiązać tego problemu, po prostu zmieniając zachowanie ludzi. […]

Według Rousseau i Kanta istnienie państwa umożliwia prowadzenie moralnego życia, choć Rousseau postrzega je w bardziej pozytywnym świetle, w sposób zbliżony do Platona i Arystotelesa. Jak natomiast wygląda sytuacja między państwami? […] Teoretycy umowy społecznej – Spinoza, Hobbes, Locke, Rousseau czy Kant – przyrównują zachowanie państw do ludzi w stanie natury. Definiując stan natury jako sytuację, w której podmioty (państwa lub ludzie) współistnieją bez władzy zwierzchniej, rzeczywiście można w ten sposób określić współczesne państwa oraz ludzi żyjących poza instytucją państwa. Jasne jest, że państwa nie mają nad sobą zwierzchnika. Czy jednak można je uznać za samodzielnie działające jednostki? […] Badając stosunki międzynarodowe, wygodnie jest myśleć o państwach właśnie w ten sposób. Jednocześnie określanie państwa – podmiotu abstrakcyjnego, a zatem nieożywionego – jako działającej jednostki jest wbrew zdrowemu rozsądkowi. To ważna obserwacja dla każdej teorii stosunków międzynarodowych, w szczególności zaś dla trzeciego obrazu. […]

Dośrodkowa siła nacjonalizmu może wyjaśniać, dlaczego państwa mogą być uznane za jednostki. Analiza nie musi być jednak oparta na tym założeniu. Rousseau pokazał, że jego rozważania mają zastosowanie w dwóch przypadkach: (1) jeśli państwo jest jednostką, która może być opisana przymiotnikiem „organiczny” (choć Rousseau nie przewidział tego, dotyczy to wielu państw, które w innych aspektach nie przystają do jego ideału); (2) jeśli państwo jest jednostką tylko w takim sensie, że jakaś siła umocowała się w jego ramach w ten sposób, że jej decyzje są przyjmowane jako decyzje państwa. […] Im gorsze państwo, tym istotniejszy jest pierwszy warunek. W skrajnym przypadku jedność państwa to po prostu czysta potęga de facto suwerena. Z drugiej strony, im lepsze państwo – lub, można dodać, im bardziej zorientowane narodowo – tym bardziej można się oprzeć na drugim warunku. Jego ostateczną formą jest całkowita zgodność między obywatelami i rządem w formułowaniu polityki zagranicznej. W każdym z tych przypadków państwo jest postrzegane przez pozostałe jako jednostka. „Państwo” niespełniające żadnego z przedstawionych wyżej dwóch wymogów nie może być uznawane za jednostkę dla celów analizy polityki zagranicznej. Ponieważ jednak w takiej sytuacji przestałoby ono być państwem, nie komplikuje to naszego zagadnienia.

Pewne kwestie stają się problemami polityki zagranicznej. Niektóre z tych problemów wymagają zdecydowanych wyborów. Część z tych wyborów musi zostać poparta przez państwo jako całość albo przestanie ono istnieć – a wraz z nim zniknie problem jedności. Każde państwo prowadzi swoją politykę zagraniczną, w ramach której od czasu do czasu musi przemawiać jednym głosem.

Jest jeszcze dodatkowy warunek, który sprawia, że państwa działają jako jednostki dużo sprawniej, niż mogłoby się wydawać na podstawie wcześniejszej analizy. W czasie kryzysu, a w szczególności wojny, próby uzyskania niemal jednogłośnego poparcia dla podejmowanych decyzji w polityce zagranicznej mają największą szansę na sukces. Wspólny front jest wymuszany przez obywateli uważających, że ich bezpieczeństwo zależy od bezpieczeństwa państwa. Jest on również skutkiem działań państwa, karzącego zdrajców i nagradzającego szczególnie skuteczne lub spektakularne zachowania patriotyczne. Wynika to również z wewnętrznej presji społeczeństwa: wściekłość chóru w Acharnejczykach Arystofanesa w reakcji na obronę wroga wygłoszoną przez Dikajopolisa znajduje swoje odzwierciedlenie w doświadczeniach wojennych każdej społeczności.

Jedność narodu jest więc wzmacniana nie tylko przez czynniki wewnętrzne, lecz również przez antagonizmy często występujące w relacjach międzynarodowych. Spory te stają się istotne nie wtedy, gdy stanowią źródło nienawiści między obywatelami różnych państw, lecz gdy państwa mobilizują zasoby, interesy i resentymenty jako wsparcie dla polityki wojennej. Wpojone wcześniej uczucia wrogości ułatwiają jej przyjęcie i zwiększają szanse na powodzenie. Wojna będzie jednak prowadzona, nawet jeżeli żołnierze na froncie woleliby być gdziekolwiek indziej i robić cokolwiek innego, niż strzelać do wroga. Mimo to jednostki uczestniczą w wojnie, ponieważ są obywatelami państw. Tak uważa Rousseau, który twierdzi, że „skoro wojna jest możliwa tylko między «moralnymi istotami» [państwami], w konsekwencji strony walczące nie toczą sporu z poszczególnymi wrogimi sobie ludźmi”. Jedno państwo toczy wojnę z innym państwem; jej celem jest zniszczenie lub zmiana przeciwnika. Jeśli wrogie państwo „mogłoby być zniszczone jednym uderzeniem, w tym momencie wojna by się zakończyła”. […]

Czy istnienie grupy dobrych państw, definiowanych zgodnie z prawnym ujęciem Kanta lub bardziej otwartym podejściem Rousseau, spowodowałoby zaistnienie światowego pokoju? Kant stwierdził, że tak, Rousseau zaś, że nie. Wola państwa, która w swojej doskonałości dotyczy w ogólnej formie wszystkich obywateli, jest tylko jedną z wielu w relacji do reszty świata. […] Z tego względu brak władzy zwierzchniej zapobiegającej konfliktom lub ograniczającej je oznacza, że wojna jest nieunikniona. Konkluzja Rousseau (stanowiąca również rdzeń jego teorii stosunków międzynarodowych) jest dokładnie, choć nieco abstrakcyjnie podsumowana stwierdzeniem: To, że ludziom zdarzają się wypadki, nie jest przypadkiem, lecz koniecznością. To zaś jest z kolei innym sformułowaniem tezy, że w stanie anarchii nie ma automatycznego ładu.

Skoro problemem jest anarchia, istnieją tylko dwa możliwe rozwiązania: (1) wprowadzić efektywny mechanizm kontroli nad niedoskonałymi, odrębnymi państwami; (2) usunąć państwo ze strefy przypadku, to jest uczynić dobre państwo tak idealnym, że przestanie ono kierować się indywidualnym interesem. […]

Przedstawiona argumentacja jest jasna. Dla jednostek najkrwawszym etapem historii był czas tuż przed ustanowieniem społeczeństwa. W tym czasie ludzie stracili szlachetność dzikich, nie zyskując jeszcze cnót cywilizowanych obywateli. Najpóźniejszy okres stanu natury to z konieczności stan wojny. Narody Europy znajdują się na tym właśnie etapie (Rousseau 1917: 49)22.

Co zatem jest przyczyną: kapryśne zachowania państw czy system, w którym funkcjonują? Rousseau podkreśla znaczenie tego drugiego:

Każdy widzi, i poznaje: że społeczność wzrasta z interesów pospolitych; że każde poróżnienie z przeciwnych i prywatnych wypływa potrzeb; że ponieważ tysiąc trefunkowych przypadków mogą odmieniać jedne i drugie; zaczym aby społeczność prawdziwa była, trzeba jej koniecznie mocy przymuszającej, która by poruszeniem cząstek swoich władała tym celem: aby pospolity interesom i wzajemnym powinnościom przydać gruntowności, której z siebie mieć nie mogą (Rousseau 1775: 302–303)23.

Podkreślając znaczenie struktury politycznej, nie można jednak stwierdzić, że zachowanie prowadzące do konfliktu i użycia siły jest bez znaczenia. To poszczególne działania stanowią bezpośrednie przyczyny wojny (Rousseau 1775: 316–317)24, a ogólna struktura systemu pozwala im istnieć i przynosić zgubne skutki. […] Jak zatem należałoby ją zmienić? Rousseau zdecydowanie odrzuca koncepcję dobrowolnej federacji państw mającej zapewnić pokój światowy, postulowanej w późniejszych pismach Kanta. Zamiast tego za lekarstwo na wojnę między państwami uważa „ustanowienie rządu związkowego, który by jednocząc narody tymże sposobem, jako łączy Obywatelów, poddawał zarównie wszystkich pod moc i powagę prawa” (Rousseau 1775: 293)25. […]

Łatwo jest doszukiwać się luk w rozwiązaniu zaproponowanym przez Rousseau. Najsłabszy punkt ujawniają pytania: W jaki sposób federacja miałaby wymóc przestrzeganie prawa na tworzących ją państwach bez wypowiadania im wojny? Jak prawdopodobne jest, by skuteczna siła zawsze stała po stronie federacji? […] Praktyczne słabości tej propozycji nie umniejszają jednak teoretycznej wartości analizy wojny jako skutku międzynarodowej anarchii. […]

Z języka angielskiego przełożyła Joanna Dobkowska

22

Na s. 121 Rousseau wprowadza rozróżnienie między „stanem wojny”, zawsze istniejącym między państwami, a wojną właściwą, która wyraża się w zdecydowanym zamiarze zniszczenia przeciwnika.

23

Cytat w zapisie uwspółcześnionym przez tłumaczkę.

24

Rousseau wymienia zamkniętą listę takich przyczyn. Zob. Umowa społeczna, księga II, rozdział IX: „Znane są państwa tak skonstruowane, że konieczność podboju jest wpisana w ich konstytucje. Aby podtrzymać swe istnienie były one zmuszone do ciągłej beztroskiej ekspansji”. Zob. również Ekonomia polityczna (Rousseau 1956: 318; Monteskiusz, O duchu praw, księga IX, rozdział II).

25

Cytat w zapisie uwspółcześnionym przez tłumaczkę.

Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych

Подняться наверх