Читать книгу Socjologia języka - Kwiryna Handke - Страница 7

II. Milczenie w przestrzeni społecznej 1. Mowa i milczenie – dwie strony komunikacji społecznej

Оглавление

Upominanie się Cypriana Kamila Norwida o „opuszczoną” część mowy „we wszystkich gramatykach wszystkich języków” opierało się na przekonaniu, że milczenie jest równie ważne jak pozostałe składniki mowy.

Jak to się zrobiło, że cała jedna część mowy jest opuszczona we wszystkich gramatykach wszystkich języków? […] Częścią tą mowy jest PRZEMILCZENIE […]. Milczenie więc, a mówiąc w zastosowaniu praktycznym PRZEMILCZENIE, jest niezawodną częścią mowy […]. Zdania tak abstrakcyjnie bladego, które by wcale nie przynosiło ze sobą PRZEMILCZENIA, prawie niepodobna jest pomyśleć! I gdyby się takowe złożyć udało, to musiałoby ono być nienależącym do ogółu żadnej żywotnej mowy”[3].

„Poeta milczenia” był niezrównanym mistrzem słowa, uznawał jednak integralność mówienia i milczenia w komunikacji społecznej.

W istocie milczenie jest alternatywą dla mówienia. Milczenie towarzyszy mówieniu, jest jego drugą stroną, jest też jego tłem.

Postulat poety długo nie był znany lub nie znajdował zrozumienia u językoznawców, przynajmniej w dobie językoznawstwa filologicznego i po części również – strukturalistycznego[4]. Dopiero semiotycy dostrzegli semantyczny aspekt milczenia. W określonych przez nich dwóch zasadniczych rodzajach milczenia język znajduje różne usytuowania.

Po pierwsze, w milczeniu transcendentnym (które jest planem istnienia języka) język jest elementem „dodanym” do tego planu, ponieważ powstał na planie milczenia. „Milczenie jest funkcją świata ­poznawalnego – mówienie jest funkcją człowieka, który jako cząstka tego świata w tym odniesieniu (jako homo loquens) przeciwstawia się milczącemu światu. Świat milczy – człowiek mówi”[5]. Człowiekowi przysługuje zarazem możliwość i prawo milczenia. Dla Pascala milczenie ma wymiar absolutny[6]. Nieskończoność ma wymiar milczenia.

Po drugie, uznając milczenie za wyraz i wartość, Izydora Dąmbska wyróżnia milczenie jako wyraz i środek ekspresji, jako środek ­taktyczny działania oraz jako objaw postawy duchowej człowieka – a wszystkie te typy milczenia mieszczą się w milczeniu znaczącym. W tym planie milczenie będzie zawsze komunikowaniem czegoś i może być zastąpione przez mówienie (jednak nie w całej rozciągłości tej zasady). Nie w pełni bowiem daje się zrealizować regułę przekładalności, gdy z jednej strony mamy milczenie na temat, a z drugiej strony – mówienie o czymś[7]. Bezsporność milczenia znaczącego włącza je w ciąg komunikacji na równych prawach z mówieniem, chociaż nie jest to relacja w pełni symetryczna i hierarchicznie równorzędna.

Zagadnienia te porusza również lingwistka – Jolanta Rokoszowa, która, traktując milczenie jako fakt językowy, rozważa je na gruncie teorii aktów mowy, ale także wiąże ściśle z teoriami pragmatycznymi. Rozwija przy tym koncepcję „tła zawsze obecnego”:

Program maksymalistyczny w traktowaniu zjawisk związanych z milczeniem w kategoriach językowych oparty jest na koncepcji tła. Milczenie wydaje się być zjawiskiem stanowiącym niezbędne tło dla funkcjonowania języka w każdym jego wymiarze i stanowiąc tło, nie może być zjawiskiem dla języka obojętnym, nie mówiąc o tym, że jest ono stale obecne i istotne. Koncepcja tła zawsze obecnego stała się podstawą dla rozróżnienia milczenia transcendentnego, identyfikowanego w pewnych swoich zakresach z ciszą i tym, co niewyrażalne, od milczenia znaczącego, wymownego, dającego się przełożyć na język[8].

I dalej:

Użycie języka jest […] nie tylko realizacją możliwości, jakie dają reguły języka, lecz stałym, wykorzystywanym przez mówiącego na każdej płaszczyźnie komunikacyjnej, włączaniem „efektu tła” – reguł odwołujących się do milczenia, które albo są koniecznością komunikacyjną (językową lub sytuacyjną), albo pewną dodatkową możliwością wykorzystywaną z powodu stałej obecności milczenia w języku[9].

Po tym teoretycznym wprowadzeniu zajmiemy się teraz – zgodnie z koncepcją tego podręcznika – kwestią funkcjonowania milczenia w przestrzeni społecznej. Interesuje nas tu przede wszystkim milczenie jako przedmiot indywidualnego i zbiorowego postrzegania i odbioru w komunikacji. Warto przyjrzeć się, jak ludzie w praktyce wykorzystują milczenie znaczące, jakie mu nadają sensy, jak je odczytują, jak się objawia stosunek grupy (wspólnoty) ludzkiej do mówienia i niemówienia, wreszcie, jak się wartościuje milczenie, również na tle czy też w opozycji do mówienia. Śledząc te właściwości milczenia znaczącego, postaramy się przywołać takie użycia słów: mowa, mówienie, milczenie (oraz tworzonych od nich form pochodnych i rozmaitych związków wyrazowych), które wskazują na społeczne ich pojmowanie oraz praktyczne z nich korzystanie.

Milczenie i mówienie są nam, ludziom, dane jako sposoby zachowań egzystencjalnych oraz środki wyrażania myśli i emocji. W ciągu życia każdy z nas co najmniej dwukrotnie ma do czynienia z milczeniem transcendentnym: w chwili narodzin i w chwili śmierci. Do bytu ziemskiego wyłaniamy się z milczenia. Wprawdzie moment przyjścia na świat zazwyczaj obwieszczamy krzykiem, ale potem przez pewien czas zapadamy w niemotę, jesteśmy niemowlętami, czyli istotami niemówiącymi. Zanim opanujemy umiejętność mówienia, korzystamy z ograniczonego kodu dźwiękowego niewerbalnego (pierwszy po urodzeniu krzyk, następnie płacz, gaworzenie, które jest przygotowaniem do artykulacji dźwięków mowy), który – wsparty elementami spontanicznego lub naśladowanego kodu ruchowego i mimicznego – pozwala nam komunikować się z otoczeniem jeszcze w wieku niemowlęcym. Na marginesie regularnego rozwoju człowieka znane są przypadki dzieci niemówiących dłużej niż to przewidują normy rozwojowe (nawet do kilku lat), chociaż poza tym dzieci te są doskonale rozwinięte, a komunikują się z otoczeniem za pomocą wzroku, gestów, ruchu, mimiki. Jest to specyficzna forma wykorzystywania komunikacyjnych możliwości milczenia. Odrębną kwestię – tutaj nierozwijaną – stanowi sytuacja osób głuchych i źle słyszących.

Drugie zetknięcie się z milczeniem transcendentnym następuje nieuchronnie wtedy, gdy odchodzimy z tego świata i wracamy do strefy milczenia.

Całe pozostałe życie człowieka, zawarte między tymi dwoma punktami na osi jego ciągu, upływa w planie milczenia znaczącego, w rozmaitych jego formach – jako równoległej do mówienia strony komunikacji społecznej. Najpierw uczymy się mówić i równocześnie stosować pauzy i przedłużające się milczenie, naturalnie wpisane w strumień artykulacyjny. Następnie zaczynamy rozumieć sensy i znaczenia milczenia intencjonalnego i sytuacyjnego. Wreszcie uczymy się korzystać z milczenia jako niewerbalnego, ale znaczącego składnika komunikacji społecznej. Już wiemy, że może ono służyć do: pytania, zaprze­czania, obiecywania, wyrażania oburzenia, ostrzegania, pogardzania, grożenia, znieważania, rozkazywania, protestowania, buntowania się, zachowania tajemnicy, wstydzenia się, celowego taktycznego postępowania, okazywania: bezradności, nieśmiałości, strachu, znużenia, braku zainteresowania, braku energii życiowej[10] itd. We wszystkich tych sytuacjach posługujemy się milczeniem – bądź jako jednostki, bądź jako grupa (wspólnota) ludzi.

Za pomocą milczenia realizujemy wiele interakcji o charakterze rytualnym, zwyczajowym, obyczajowym.

Milczenie jest kategorią społeczną i historyczną, a nawet w pewnym stopniu geograficzną (w obrębie tego samego społeczeństwa w różnych regionach niekiedy występują odmienne zachowania, np. do dzisiaj na części polskiego obszaru wiejskiego zachowuje się zwyczaj tzw. pustej nocy, czyli milczącego zbiorowego czuwania przy zmarłym). W dawnym zwyczaju polskich domów, dziś jeszcze gdzieniegdzie przestrzeganym, grzeczność wymagała milczenia gospodarzy w sytuacjach kłopotliwych stwarzanych przez gości[11]; nawet jeżeli zażenowani goście przepraszają, gospodarze mówią: „nic nie szkodzi, nic się nie stało”.

Na ogół milczące sygnały zachowań grupy są zrozumiałe tylko dla członków danej wspólnoty lub dla osób, które je poznały, jak na przykład siadanie w milczeniu przed podróżą, kultywowane w Rosji.

Znamienne są zwyczaje zachowań Anglików, które tak dobrze opisuje Agatha Christie:

Przez chwilę trwała cisza, tylko ja pykałem fajkę. W milczeniu naszym nie było jednak nic, co by nas dzieliło. Megan przerwała je nagle, wybuchając z całą gwałtownością. – Założę się, że i pan, tak jak wszyscy tutaj, uważa mnie za okropną! Ten wybuch tak mnie zaskoczył, że fajka wypadła mi z ust[12];

Nie, przyjacielu. Gdybym, jak się wyraziłeś, zapytał po prostu, nie otrzymałbym odpowiedzi na żadne pytanie. Jesteś Anglikiem, a nie zdajesz sobie sprawy, jak przeciętny Anglik reaguje na bezpośrednie pytanie. Od razu staje się podejrzliwy i co z tego wynika: milczy. Gdybym poprosił tych ludzi o informacje, zamknęliby się jak ostrygi[13].

Warto zauważyć, że akty zbiorowego milczenia należą do czynników integrujących grupę społeczną, np. milczenie podczas uroczystości o podniosłym charakterze: w kościele, na pogrzebie, przy stole czy przy ogniu, kiedy się coś czy kogoś czci lub wspomina; gdy zbiorowo czci się chwilą milczenia tych, którzy odeszli z grona żywych; także gdy każdy z grona zebranych snuje w milczeniu własne myśli. Znamiennym milczącym aktem protestu był polski Sejm Niemy w 1717 r.

Polskie społeczeństwo w okresach zniewolenia – często zdarzających się w naszych dziejach nowożytnych – milczy, ale milczenie zawsze odreagowuje we właściwy sobie sposób, przede wszystkim satyrą i dowcipem słownym, rodzącym się wszędzie.

Teoretycy zajmujący się problematyką milczenia otwarcie przyznają, że niełatwo sformułować jego definicję. Bez trudu daje się wyodrębnić jednostkę milczenia (wymownego, znaczącego), ale nie stanowi to wystarczającej podstawy do określenia, czym jest milczenie, poza oczywistym wyznacznikiem dźwiękowym (zero dźwięku znaczącego).

W rozważaniach lingwistycznych na początku ważne są: podstawowe i pierwotne wyznaczniki genezy wyrazów, w tym wypadku mowy i milczenia, czyli ich budowa i znaczenie, a następnie: czy z tego można wysnuć wnioski na temat istoty przeciwstawności i komplementarności tych dwóch składników komunikacji.

Wiadomo, że w obu wypadkach mamy do czynienia z prasłowami, co więcej, oba mają rdzenie o podobnej budowie, zawierające grupy spółgłoskowe z elementem zgłoskotwórczym: miękkim w milczeć (*mlo’k) oraz twardym w mowa (*mlova), z czego powstało pierwotne staropolskie (XV w.) mołwa, a następnie po uproszczeniu grupy spółgłoskowej – mowa. Budowa obu wyrazów zawierających prasłowiańskie cechy fonetyczne jest przejrzysta. Natomiast trudniejsze wydaje się potwierdzenie pierwotnych znaczeń obu rdzeni, przynajmniej z punktu widzenia oczekiwań co do ich przeciwstawności. Milczenie łączy się z ‘miałki, drobny’, wreszcie ‘głuchy, cichy’, a mowę etymolodzy tłumaczą jako ‘burzliwy gwar’. Współfunkcjonujący z mową, powszechniejszy w językach słowiańskich, wyraz govor (zapewne dźwiękonaśladowczy, przypuszczalnie o pierwotnym znaczeniu ‘huczeć, szumieć’), później znaczył ‘rozmowa’, ‘mowa’ – tak też w staropolskim do XVIII w. Z tego powstało polskie gaworzyć – pierwotnie ‘krzyczeć, hałasować’, a wreszcie ‘wydawać głos, mówić niezrozumiale, gadać, gwarzyć’, co odnosimy do niewprawnego posługiwania się kodem głosowym, ale niewerbalnym w niemowlęctwie.

Nie można pominąć jeszcze jednego elementu rozpatrywanej relacji: milczenie – mówienie, to znaczy wyrazu cisza. Sięgnięcie do jego etymologii przynosi ważne uzupełnienie danych. Wprawdzie forma rzeczownikowa w znaczeniu ‘spokój, milczenie’ wymieniana jest dopiero w XVII-wiecznym słowniku Knapskiego[14], ale podstawowy dla niej przymiotnik cichy jest zaświadczony od XV w. w znaczeniu ‘niegłośny’, co więcej – jego pierwotne znaczenie ‘prosty, równy’ (następnie ‘powolny’) przybliża nas do przypuszczalnego pierwotnego znaczenia wyrazu milczenie.

Z takim zasobem leksykalnym rozwijała się w języku polskim opozycyjna para pojęć, która z jednej strony miała mówienie, a z drugiej – milczenie i ciszę. W ciągu dziejów nastąpiła wyraźna specjalizacja znaczenia drugiej strony tego układu. Wystarczy przywołać tu materiał ilustrujący użycia tekstowe zawarte w Słowniku języka polskiego[15] oraz naszą dzisiejszą kompetencję językową, żeby stwierdzić fakt tej specjalizacji.

Definicja słownikowa ustala jedynie: cisza ‘brak wszelkich odgłosów, hałasów; milczenie’ oraz milczenie ‘chwila, okres ciszy’. Jak widać, jest to dalekie od precyzji, nadto zawierające w obu wypadkach sygnały synonimiczności; dodatkowo przypisuje się milczeniu znamienne ograniczenie czasowe.

O wiele więcej można wyczytać z ilustracji tekstowych przytoczonych w każdym artykule hasłowym SJPD. Kontekstowe użycia obu wyrazów: milczenie i cisza, pozwalają je rozgraniczyć i określić: ciszę jako istniejący, ustabilizowany lub stający się stan materii, zaś milczenie jako wynik działania uczestników aktu komunikacji społecznej.

Cisza – nastała (cmentarna); zaległa (komnatę); kładła się na miasto; zapanowała; szła od gór; trwała (w lesie); krzyk rozdarł ciszę; a dalej wyrażenia – cisza: martwa; głęboka; rozległa; głucha; grobowa; nabrzmiała; niczym nie zmącona; i wreszcie:

W takiej ciszy! – tak ucho natężam ciekawie,

że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła.

(A. Mickiewicz, Stepy Akermańskie).

Milczenie – zapadło; zaległo; nastąpiło; trwało; a dalej – przerwać milczenie (grobowe); nakazać milczenie; skazać kogoś na milczenie; pominąć coś lub kogoś milczeniem; pokryć milczeniem; ukarać milczeniem; zapaść w milczenie; zachować milczenie; pogrążyć się w milczeniu; wyrażenia – milczenie: bezbrzeżne; nieodgadnione; pożądane; taktowne; wyraziste itd.

Zauważmy, że większa część wymienionych użyć odnosi się w wypadku ciszy do stanu materii, a w wypadku milczenia do działania lub uczestnictwa ludzi.

Jeżeli milczeniu i ciszy towarzyszą te same czasowniki, np. trwać, to rozróżnienie mogą wprowadzać towarzyszące im przyimki, np. trwało wśród nich (między nimi) milczenie – trwała w lesie cisza. Nie są to jednak wyznaczniki pojawiające się regularnie ani występujące we wszystkich kontekstach.

Ważniejszą rolę w tworzeniu opozycji ma plan składniowy: wyraz cisza częściej pełni w tekście funkcję podmiotu bądź przydawki, a wyraz milczenie – funkcję dopełnienia.

Te ustalenia słownikowe wskazują sferę funkcjonalnej przeciwstawności obu wyrazów i w pewnym zakresie wykluczają ich synonimiczność, ale nie rozstrzygają o całkowitej ich rozdzielności. Pozostaje niemała sfera wymiennego używania obu wyrazów, co najczęściej spotykamy w języku potocznym, ale również w języku artystycznym. Interesujące jest zestawienie trafnych semantycznie sformułowań: cisza krzyczy oraz za drzwiami rozległo się milczenie.

W relacji: mówienie – milczenie, cisza to cisza lepiej pełni funkcję milczenia transcendentnego, ponieważ ten rodzaj milczenia nieznaczącego, podobnie jak cisza (zero dźwięku realnego), jest poza percepcyjną zdolnością naszych zmysłów. Gdy mówimy „Reszta jest milczeniem”, to nie przypisujemy takiemu milczeniu żadnego konkretnego znaczenia. Inaczej rzecz się ma z milczeniem znaczącym (zero dźwięku znaczącego), które sami kreujemy. Tutaj wyraz cisza nie pełni roli synonimu milczenia, ponieważ nie stanowi znaczącego składnika aktu komunikacji.

Trzeba podkreślić, że milczenie znaczące należy do sfery subiektywnej – w planie percepcji i w planie reakcji, w planie realizacji oraz w ogóle w istocie swego istnienia. Milczymy o czymś, ale często milczymy na temat, a tego nie daje się zastąpić krótkim i prostym tekstem; żeby przełożyć milczenie na tekst, potrzebny jest tekst o rozbudowanej treści. Mówienie poza sferą subiektywną zawsze wymaga odbiorcy.

Gdy zestawimy zwroty i wyrażenia odnoszące się do ciszy, milczenia i mówienia, również do ich wzajemnych relacji, stwierdzamy, że bardzo często zawierają one równocześnie dwa składniki określające się nawzajem, także gdy chcemy wyrazić treść, w której dominuje bądź jeden, bądź drugi z nich. I tak na przykład: mowa milczenia, wymowne milczenie – to ‘milczenie mówiące’, czyli ‘milczenie coś znaczące’. Mając tylko taki tekst: „Ona wymownie milczała przez dłuższy czas”, nie wiemy, o czym i dlaczego milczała przez dłuższy czas, a odkryć to możemy dopiero w szerszym kontekście albo poznawszy sytuację, w jakiej ten milczący komunikat zaistniał i kto był jego odbiorcą lub świadkiem. Podobnie mowa, rozmowa bez słów to tyle co rozmowa, ale bez użycia kodu werbalnego, a może korzystająca ze znaków innego kodu komunikacji społecznej (gestów, wzroku). Dalej można wymienić: bezgłośną rozmowę, bezgłośny język, język milczenia. Nieco innej interpretacji wymagają zbitki pojęciowe, takie jak: mowa gestów, milczące sygnały, zmowa milczenia, a także sensy takich zwrotów, jak: mówią wieki, mówią groby – milczą groby, milczenie grobów czy brak (mi) słów, odjęło mi mowę oraz cisza krzyczy.

Wymienione przykłady, mimo że nie stanowią ani pełnego, ani jednorodnego zbioru, pokazują przenikanie się obu stron omawianej antynomii. Jest to zarazem dowód na to, że trudno wyznaczyć ostrą granicę między mową i milczeniem, ponieważ są dwiema stronami tej samej rzeczy, jaką jest nasze wzajemne komunikowanie się, one obie współtworzą tę ważną komunikację społeczną.

Odrębnym zagadnieniem jest wartościowanie składników relacji, a zarazem składników ciągu komunikacyjnego. W starym powiedzeniu „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem” nie tylko podkreślono różną wartość dwóch kruszców, ale przede wszystkim wskazano, iż mowa jest czymś mniej cennym, bo stanowi łatwiejszy i powszechniejszy środek wyrazu niż umiejętność milczenia, zmilczania, zamilczania, zamilknięcia. I dzisiaj często posługujemy się podobnymi sformułowaniami i sentencjami, np.: odwaga milczenia, milczenie mędrców, milczeniem karmią się wszystkie cnoty, milczący jest mądrzejszy. Sięgnięcie do zasobów mądrości naszych przodków, zgromadzonych przez Samuela Adalberga w księdze przysłów polskich, uzmysławia nam, że od wieków większą wartość przypisywano milczeniu niż mówieniu, np.: Abo milczeć, abo co lepszego mówić nad milczenie. Bezpieczniej jest milczeć niż mówić. Kto milczeć nie chce, ten próżno klekce. Kto nie umie milczeć, nie umie też mówić. Lepiej milczeć niż źle mówić. Milcząc niewiele zgrzeszysz. Nigdy nie żałował, kto milczał. Zacna to cnota, kto milczeć umie. Milczenie głupiego uda za mądrego. Milczenie młodego ozdoba. Milczenie stoi za pozwolenie[16].

Widzimy, że w przysłowiach zawarte były również rozmaite motywacje milczenia, jak na przykład obawa przed kompromitacją, ukrycie własnej niedoskonałości, zwyczaj zakazujący młodym odzywania się w pewnych sytuacjach w obecności starszych, co wskazuje na obyczajowość zhierarchizowanej wspólnoty (wyrażaną również m.in. do dziś znanym i przywoływanym powiedzeniem: „Dzieci i ryby głosu nie mają”).

Odpowiednie przysłowia dotyczące mowy nie są tak jednoznacznie przychylne, jak te odnoszące się do milczenia. Mówienie, zwłaszcza wielosłowie, często było utożsamiane z gadulstwem, ocenianym negatywnie (stary mężczyzna po śmierci żony stwierdza, że była dobrą żoną, bo mało mówiła). Dałoby się i dziś zgromadzić spory zasób przygan pod adresem nadmiernego mówienia: gadulstwo, gadanie, wodolejstwo, pustosłowie, mowa-trawa i inne.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że częściej używamy zakazu mówienia, nakazu zaprzestania mówienia niż zaprzestania milczenia, np.: nie mów; przestań mówić; czy możesz przestać mówić; zamilcz; umilknij nareszcie; milcz, aż do kolokwialnych czy odczuwanych jako nieeleganc­kie, nawet ordynarne: przestań nadawać; zamknij się. Znacznie rzadsze są zachęty do przerwania milczenia, a i wtedy przeważnie są zastę­powane zachętami do mówienia, np.: powiedz coś; odezwij się; opowia­daj; mów.

Jak widać, podkreślanie i wydobywanie zalet milczenia najwyraźniej wiąże się z powszechnym przekonaniem, że mówienie jest czynnością łatwiejszą, naturalniejszą, a ponadto zdradza i zobowiązuje, może być zatem mniej bezpieczne niż milczenie. Geronimo, wódz Apaczów, wyjaśniał sens powiedzenia: „Apacz milczy” jako reakcję na agresję lub głupotę. Z kolei niewiarę w możliwość dobrego porozumienia się z drugim człowiekiem wyraża zdanie: „Niekiedy lepiej prowadzić rozmowę z ciszą aniżeli z człowiekiem” (usłyszane w rozmowie w Polskim Radiu).

Socjologia języka

Подняться наверх