Читать книгу Real Madryt. Królewska era Galácticos - Leszek Orłowski - Страница 3

wstęp Łukasza Gąsiorka
Real Madryt według wizji Florentino Péreza

Оглавление

Jakim okresem dla Królewskich z Madrytu są lata 2000–2017? Cóż, pewnie ilu ludzi, tyle opinii, mogę więc mówić tylko za siebie, bo przecież każdy kibic inaczej ocenia tego czy innego piłkarza, trenera albo prezesa. Na wstępie trzeba przyznać – i myślę, że zgodzi się z tym większość fanów Realu – że pod względem sportowym był to okres bardzo nierówny. Zaczęło się jak w bajce: zwycięstwa w Lidze Mistrzów przeplatane były mistrzostwami kraju, a Real prowadzony przez del Bosque zachwycał swoją grą, także neutralnych kibiców. Później jednak nastąpiło pogrążanie się w „galaktycznym” chaosie. Jak dosadnie wyraził się były piłkarz Realu Steve McManaman, zespół przypominał objazdowy cyrk, a nie profesjonalną drużynę piłkarską. Następnie doszło do swoistego katharsis – były nim prezesura Ramóna Calderóna i sportowa odbudowa, połączona rezygnacją z galaktycznych i zwieńczona zwycięską ligową kampanią drużyny prowadzonej przez Fabio Capello. Radość nie trwała długo – przyszedł kryzys instytucjonalny, a główny rywal, Barcelona, stał się silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Pierwszą z tych przeszkód przezwyciężono z chwilą powrotu Florentino Péreza, lecz by pokonać drugą, nie wystarczyło wydanie latem 2009 roku ćwierci miliarda euro. Skutek przyniosło dopiero sięgnięcie po José Mourinho i pójście na wojnę totalną, choć tej, mam wrażenie, tak do końca nie wygrał nikt, a po trochę przegrali wszyscy, którzy wzięli w niej udział. Ostatnim etapem na drodze, którą pokonał Real w ciągu minionych 17 lat, był upragniony dublet w sezonie 2016/17.

Jeśli jednak mielibyśmy znaleźć coś, co pozwoliłoby w jednym zdaniu scharakteryzować ten okres, to przede wszystkim należy wspomnieć o olbrzymiej transformacji biznesowej. Real Madryt, zadłużony klub stojący w obliczu spektakularnego bankructwa, dzięki Florentino Pérezowi zmienił się w sprawnie zarządzane, efektywnie działające przedsiębiorstwo. Dziś jest gotowy jak nigdy na wyzwania, jakie niesie piłkarska rywalizacja, wymagająca przeznaczania na transfery czy wynagrodzenia coraz większych kwot. Przy tym zachowano unikatowy w sportowym świecie format działania. Klub nadal funkcjonuje jako stowarzyszenie, będące „własnością” jego kibiców, nie zaś giełdowego inwestora, rosyjskiego oligarchy czy arabskiego szejka. Ostatecznie być może mało kto by na to zwracał uwagę, gdyby nie sukcesy – wszak w sporcie zwycięstwa bronią się same. I pod tym względem nikt obecnie nie może niczego zarzucić el Presidente. Sukcesy ostatnich sezonów, zwłaszcza imponujące trzy triumfy w Lidze Mistrzów w cztery lata, robią kolosalne wrażenie. Zinédine Zidane wydaje się idealnym trenerem, kadra jest zbilansowana, a dyrekcja dokonuje świetnych transferów. Takiego optymizmu, jaki teraz panuje wśród kibiców odnośnie do przyszłości, nie było od lat. Jeśli obecnie realizowany w Madrycie projekt sportowy dalej będzie przynosić efekty, to oprócz tego, że zapewni powody do zadowolenia fanom, będzie stanowić wzór do naśladowania przez wszystkie kluby na całym świecie. Spełni się zatem coś, co dla mnie jest kluczowe dla zrozumienia fenomenu tego klubu. W przypadku Realu nie chodzi bowiem tylko o to, by wygrywać, ale również o to, by zachwycać, wyznaczać trendy w każdym aspekcie działalności, by być przykładem, na który jedni patrzą z podziwem, któremu inni zazdroszczą, ale który każdy chce naśladować. I w chwili obecnej Real Madryt jest tego bardzo bliski.

Łukasz Gąsiorek

Águila Blanca

Real Madryt. Królewska era Galácticos

Подняться наверх