Читать книгу Mourinho. Za kulisami zwycięstw - Luis Miguel Pereira - Страница 10
PEŁNA INFORMACJA
ОглавлениеFrank Lampard był pod wielkim wrażeniem, kiedy po raz pierwszy wszedł do gabinetu José Mourinho w Londynie:
– Ma zapełnione wszystkie miesiące, zaplanowany cały sezon, każdą sesję treningową i wszystko co jest konieczne dla ciągłego rozwoju piłkarzy. On jest jak kompletny pakiet!
Portugalczyk planuje sezon w najdrobniejszych szczegółach, w zależności od ustalonych celów, piłkarzy, których ma do dyspozycji, wahań formy i tym podobnych. Uwzględnianie różnych sytuacji w trakcie planowania redukuje margines błędu. I właśnie dlatego Mourinho rzadko się myli. W takim stopniu, w jakim możliwe jest przewidywanie, wszystko zostaje przewidziane.
„Praca” to dla trenera słowo święte. Kto tego nie rozumie, będzie miał wielkie trudności, żeby wsiąść do pociągu. Albo zostanie gdzieś po drodze. Piłkarze również są dobierani pod względem tego kryterium. – Na przykład sukces w Chelsea zaczął być budowany przez zawodników, których Mourinho zabrał ze sobą – opowiada Pinto da Costa, prezes FC Porto. – Pamiętam, że początkowo mówiło się o sprowadzeniu Beckhama i Roberto Carlosa. A on natychmiast powiedział, że nie ma mowy, bo woli piłkarzy takich jak Ricardo Carvalho i Paulo Ferreira. To zawodnicy, których znał, i wiedział, że pomogą klubowi wygrywać, a nie zwiększać sprzedaż koszulek. Nie podważano nadzwyczajnych umiejętności Beckhama czy Roberto Carlosa, ale nie mieli takiej ambicji, o jaką chodziło Mourinho.
José nie toleruje unikania odpowiedzialności ani nie popiera rozprężenia. Oferuje zawodnikom jak najlepsze warunki i organizację pracy, ale wymaga, żeby oni wykonywali swoją część zadań.
Kiedy widzisz, że przychodzi o 7.30 albo o 8 rano, wcześniej odwożąc dzieci do szkoły, wiesz, że praca będzie poważna. On wychodzi na boisko i stwierdza: „Będziecie trenować godzinę i przez godzinę musicie ciężko pracować”. To mówi samo za siebie… U José Mourinho wszystko jest perfekcyjne. John Terry
Słynne są raporty ze wszystkimi niezbędnymi informacjami na temat przeciwników. Zdumieni piłkarze dowiadują się o najmniejszych szczegółach: – We wtorek, kiedy przyjeżdżaliśmy na trening, mieliśmy przygotowane dossier ze wszystkim, co tylko można sobie wyobrazić o przeciwniku: faule, rzuty rożne, strzały… wszystko – opowiada Costinha. – Nawet szczegóły o tym, który piłkarz jest najbardziej niezdyscyplinowany albo jaki jest najlepszy sposób, żeby go sprowokować, tak by drużyna przeciwna została osłabiona. To coś niesamowitego!
Maniche czuł większą odpowiedzialność przy takim poziomie organizacji: – Dzięki temu pozostawiał odpowiedzialność w naszych rękach. Od tej chwili każdy z nas miał możliwość analizowania przeciwnika, ponieważ „danie” było już gotowe. A piłkarze, którzy chcą zostać kiedyś trenerami, mają doskonały przykład tego, w jaki sposób trzeba wykonywać taką pracę.
Jak stwierdza Jorge Costa: – Jeśli nie wygrywaliśmy meczu, istniało tylko jedno usprawiedliwienie: na boisku nie wykazaliśmy się profesjonalnym podejściem.
– Największą nauką było zrozumienie, że należy pracować zawsze więcej, nigdy nie zwalniać i nigdy nie zaniedbywać szczegółów – konkluduje Diego Milito.
Metoda ta zapewnia komfort piłkarzom Mourinho i przysparza ogromnych problemów przeciwnikom. Cristiano Ronaldo wiele razy poczuł to na własnej skórze, kiedy musiał mierzyć się z drużynami prowadzonymi przez portugalskiego trenera.
Analizuje zachowanie przeciwników lepiej niż inni trenerzy. Zna słabe i mocne punkty wszystkich piłkarzy i drużyn. Oczywiście to widać na boisku. Piłkarze wychodzą ze świadomością, że znają rywala. Kiedy grałem przeciwko niemu, miałem duże problemy, żeby prezentować mój futbol. Cristiano Ronaldo
Determinacja Mourinho jest taka sama niezależnie od okoliczności. Nazwa przeciwnika nie usypia jego czujności. – Mecz pucharowy z drużyną z trzeciej ligi przygotowuje z taką samą powagą i tak samo szczegółowo jak w wypadku finału Ligi Mistrzów – zapewnia Jorge Costa.
Mourinho na każdą okoliczność ma więcej niż jedno rozwiązanie. Prezentuje piłkarzom przewidywalne scenariusze wraz z gotowymi rozstrzygnięciami. Vítor Baía wspomina bardzo konkretny przykład takiej ekstremalnej organizacji: – Przed jednym z meczów na Estádio da Luz doszedł do punktu, w którym wymienił skład Benfiki. Potem dodał, co się wydarzy, kiedy jako pierwsi strzelimy gola: „Wiecie, że kiedy Camacho przegrywa, wprowadza Šokotę, dlatego musimy się przygotować w taki sposób…”. Po czym kontynuował: „Teraz wyobraźcie sobie, że jeden z ich zawodników zostaje wyrzucony, w takim wypadku będziemy grać tak…”.
Zbieg okoliczności albo i nie, ale w tym meczu wydarzyło się wszystko, co wcześniej powiedział Mourinho: FC Porto strzeliło jako pierwsze (Deco w 36. minucie); pierwszą zmianą Camacho było wejście Tomo Šokoty w miejsce Zlatko Zahovicia w 46. minucie; Ricardo Rocha, środkowy obrońca Benfiki, został wyrzucony z boiska w 70. minucie. FC Porto wygrało 1:0.
Milito wspomina podobne zdarzenie ze spotkania przeciwko Chelsea, w 1/8 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2009/10. Inter pojechał do Londynu z niewielką zaliczką, 2:1, osiągniętą w pierwszym meczu: – Przed rewanżem Mourinho był bardzo stanowczy: „Jeśli nie będziemy faulować w niebezpiecznych rejonach, jeśli nie stracimy goli po stałych fragmentach gry… wtedy nie tylko przejdziemy do następnej rundy, ale jeszcze wygramy mecz”.
I tak było. Inter faulował bardzo mało i wygrał 1:0 (gol Samuela Eto’o). Mecz idealny. – To są rzeczy, które głęboko w nas zapadają, ponieważ wydarzyło się wszystko, co on powiedział – dodaje Milito. To nie są czary, to praca. To nie jest szczęście, to organizacja.
– Wszystko, co robiliśmy na co dzień, związane było z rywalizacją, wszystko, co wykonywaliśmy na treningach, później działo się podczas meczów – podsumowuje Vítor Baía.