Читать книгу Zimny strach - Mads Peder Nordbo - Страница 9
3
Оглавление– Jak się przedstawia kwestia agresywności?
Tom spojrzał na badaczkę.
– Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że zauważam pewne zmiany.
W pomieszczeniu zostali tylko biochemicy Christine i Lee oraz Tom. Sakkakowi, Briggsowi, Bradleyowi i Reese’owi pozwolono odejść po odłączeniu od aparatury badawczej.
– Nie, właściwie to jestem pewien – zmienił zdanie Tom. Zerknął do swoich notatek. – W ciągu ostatniego miesiąca nastąpiła wyraźna zmiana pod względem nastroju i towarzyskości.
– Na gorsze?
– Tak, na gorsze.
– Dane również sugerują wzmożoną aktywność w ciele migdałowatym – stwierdziła Christine. – Badania rezonansowe, które wykonaliśmy wczoraj, wskazują na widoczne pogorszenie połączenia między ciałem migdałowatym i płatami czołowymi.
– Czyli potwierdzają, że stajemy się coraz agresywniejsi? – upewnił się Tom.
– Nie ma co do tego wątpliwości – odparła Christine. – Jest to cecha, którą stwierdzamy także u wielu osób skazanych za przemoc… mam na myśli tę obniżoną łączność między ciałem migdałowatym i płatami, nagłe wybuchy złości… brutalną przemoc.
– Czy jest gorzej, niż się spodziewaliście? – chciał wiedzieć Tom.
Christine skinęła głową.
– Po zaledwie półtoramiesięcznym przyjmowaniu środka farmakologicznego? Tak.
– Jednocześnie stwierdzamy, że wasza odporność na zimno gwałtownie wzrosła – dodał Lee. – Pod tym względem nasze dane są z pewnością jednoznaczne, można zatem powiedzieć, że jesteśmy na dobrym tropie, upewniliśmy się zwłaszcza po podwojeniu dawki.
– Niestety spowodowało to również wzrost skutków ubocznych – dodała Christine.
– Owszem – nie zaprzeczył Lee. – Ale jeśli o mnie chodzi, rezultaty są ważniejsze od tych konsekwencji.
Tom wzruszył ramionami.
– Trudno mi ocenić pozostałych uczestników, ale widać wyraźnie, że wszyscy o wiele bardziej izolują się od innych, unikają kontaktu i rozmowy.
– Ty też?
– Tak, ostatnio nie mam na nic ochoty, rano wściekam się o byle co, ale potrafię to kontrolować.
– Właściwie to chciałbym znowu podwoić wam dawkę – powiedział Lee.
Tom spuścił wzrok na trzymane w ręku notatki.
– Okej.
– To za wcześnie – sprzeciwiła się Christine. – Najpierw musimy sprawdzić, czy da się ustabilizować stan po tym pogorszeniu.
Lee pokiwał głową.
– A Sakkak? Wciąż podajemy mu placebo czy zacznie dostawać prawdziwy lek?
– Placebo – odparła szybko Christine. – Nie możemy jeszcze zaaplikować tych tabletek żadnemu cywilowi.
Tom potarł czoło.
– Może trzeba się także zastanowić nad ich składem.
– Moim zdaniem nie powinniśmy teraz przy tym majstrować – sprzeciwił się Lee. – Za dwa tygodnie podwyższymy dawkę i wtedy zobaczymy, co pokażą pomiary. Wszystko inne narobi nam tylko bałaganu w wynikach.
– Zgadzam się z tym – poparła go Christine. – Nie odważę się na nic innego. Jeśli połączenie między ciałem migdałowatym i płatami ulegnie dalszemu pogorszeniu, może to doprowadzić do zaników świadomości albo psychoz. – Napotkała wzrok Toma. – Przyjmujesz taką samą dawkę.
– Wiem. – Tom potarł dłońmi grzbiet nosa. Później powieki. – Uważam, że już teraz powinniśmy ją podwoić.