Читать книгу Oszukana - Magda Stachula - Страница 12
Lena
Оглавление10 marca 2019
Jezioro Powidzkie
Jest niedzielne popołudnie, a mnie dopada przerażenie. Jutro Nikodem wyjedzie na kilka dni. Spotkanie biznesowe z klientem, który planuje wybudowanie nad jeziorem nieopodal Berlina podobnego osiedla domków letniskowych, które Nikodem wzniósł nad Jeziorem Powidzkim. Niemiecki inwestor zaproponował, aby to on został generalnym wykonawcą projektu. Wiem, że Nikodemowi zależy na tym dealu i nie chcę odwodzić go od wyjazdu. Powiedział, że będzie z powrotem w czwartek, a w piątek obiecany wyjazd. W innych okolicznościach cieszyłabym się, że zostaję tylko z Biszkoptem, mnóstwo czasu na doskonalenie robienia zdjęć, już to wielokrotnie przerabiałam.
Nikodem zazwyczaj kilka dni w tygodniu spędza poza domem, i ten układ mi odpowiada. Trudno cały czas udawać miłość, a tak przez kilka nocy jestem szczęśliwie z tego obowiązku zwolniona. Nie to, że Nikodem wzbudza we mnie niechęć. Jest wprawdzie starszy ode mnie o dwadzieścia lat, ale nie w tym problem. Nie jestem z nim z potrzeby serca, szaleńczego uczucia ani dzikiej żądzy, tylko dlatego, że stanowi dla mnie idealną kryjówkę. On nie może się o tym dowiedzieć i robię wszystko, dosłownie wszystko, by mój największy sekret utrzymać przed nim w tajemnicy. Ale teraz wizja pozostania samotnie na tym bezludziu z przekonaniem, że ktoś przed kim uciekam, wrócił i czai się za płotem, przeraża mnie. Od porannego incydentu obserwowałam Biszkopta, gdy w ciągu dnia bawił się w ogrodzie i już nic nie wzbudziło jego podejrzeń, zachowywał się jak dawniej, beztrosko. Czy może to dowodzić, że rzeczywiście pod ogrodzenie podeszła sarna lub lis? Dzikie zwierzę pobiegło w swoją stronę, więc pies jest spokojny i tak naprawdę nikt nie czaił się za płotem? Hipotezy i domysły kołaczą się w mojej głowie od rana i jestem już tym zmęczona. Nie chcę wracać do tamtych chwil. To zamknięty rozdział mojego życia. Zatarłam wszystkie ślady, ulotniłam się, rozmyłam w niebycie, przestałam istnieć, on nie miał prawa mnie tu odnaleźć. Jednak mimo że usilnie się temu sprzeciwiam, wizja, że jednak on tam był, siedział w zaroślach, obserwował dom i doprowadził do pasji Biszkopta, dopada mnie co chwilę i sprawia, że zaczyna brakować mi tchu. Nie mogę powiedzieć Nikodemowi, że boję się sama zostać w domu, że ktoś, przed kim uciekam, dotarł do mnie.
Słyszę, jak Niko krząta się w kuchni. Zna się na gotowaniu i sprawia mu to niezłą frajdę. Pogwizduje wesoło, rozmawiając z Biszkoptem. Siedzę na górze, w naszej sypialni i wyglądam przez okno. Las jest spokojny, skąpany w promieniach zachodzącego słońca. Na środku jeziora od kilku godzin dryfuje łódka. Mam wrażenie, że już wcześniej kilka razy ją widziałam. Z oddali nie widzę dobrze, ale zapewne siedzi w niej jakiś zatwardziały wędkarz. Dziwna pora jak na łowienie ryb. Zawsze wydawało mi się, że najlepiej biorą bladym świtem. Poprawiam poduszkę pod głową i patrzę, jak klucz ptaków zatacza koło nad taflą wody i kieruje się w stronę lasu. Widok łódki dryfującej na środku jeziora przypomina mi Huberta, mojego byłego chłopaka. Początek czerwca, słońce chyliło się już ku zachodowi, ale my wypożyczyliśmy łódkę i wypłynęliśmy na środek Jeziora Białego. Zakochani tak mają, że tracą rachubę czasu. Migdaliliśmy się tam aż do zmierzchu, i gdy przybiliśmy do brzegu, było już zupełnie ciemno. Może tam, w oddali na łódce też cudowne chwile spędza jakaś para? Momentalnie dopada mnie ogromny smutek. Nie powinnam nigdy więcej wspominać Huberta. Nigdy. Już to sobie wielokrotnie obiecywałam. Nie jesteśmy razem i już nigdy nie będziemy. Wstaję z łóżka i zaciągam żaluzje. Nie chcę już patrzeć w przestrzeń, w której czają się demony.
Z dołu dochodzą dźwięki jakiejś wesołej melodii. Nikodem nuci do słów piosenki płynącej z głośników. Potrzebowałam kogoś takiego jak on. Mężczyzny, który da mi schronienie i nie zadaje pytań, któremu w zupełności wystarczy powierzchowność udanych relacji, dobry seks i brak awantur. Oboje godzimy się na ten układ, udając przed sobą idealnych partnerów. Ja nie zauważam jego zdrad, łatwo mi to przychodzi, bo jest mi obojętny. Wiem, że nocując poza domem, sypia z innymi kobietami. Nie mam niezbitych dowodów, ale to się czuje. Czasami tylko się zastanawiam, dlaczego z taką naturą postanowił mnie na stałe zaprosić do swojego życia? Czy nie łatwiej byłoby mu uprawiać seks z przypadkowymi kochankami w wygodnym łóżku na górze niż w motelach przy drodze? Może nie chce zdradzać się przed tamtymi kobietami, gdzie mieszka, obnosić z majątkiem? To mogłoby mu tylko przysporzyć kłopotów. A jednak ze mną postąpił inaczej. Było mu mnie szkoda czy jednak do mnie poczuł coś więcej? Lecz nie na tyle mocno, by zrezygnować ze skoku w bok raz na jakiś czas? W każdym razie ma mnie na własność, stale do usług. Cieszy się, że niczego nie zauważam i że skrywa przede mną swoje słodkie tajemnice. A ja z czułością witam go, gdy staje w progu z walizką w ręku, w którą zawsze przed wyjazdem pakuje prezerwatywy. Z jakiegoś powodu zdecydował się właśnie mnie zaprosić do swojego życia, a nie inną dziewczynę, to mi wystarcza, bo tego właśnie od niego potrzebuję. Przeczekać i zastanowić się, co dalej.
Na początku byłam za bardzo roztrzęsiona, by móc planować. Każdego dnia uczyłam się grać przed nim interesującą dziewczynę i nie zdradzić się w żaden sposób z twarzą, jaką naprawdę mam. Na nic więcej nie starczało mi sił. Zasypiałam wykończona zestawem kłamstw i strachu na myśl o tym, co by się stało, gdyby mnie rozszyfrował. Z czasem robiło się to łatwiejsze. Zaczynałam odnajdywać się w nowym życiu. Byłam pewna, że Niko wierzy, że jestem dziewczyną, której potrzebuje, której zawsze szukał. Co prawda nie tak łatwo poszło mi z Marią. Ta kobieta jeszcze nie wie co, ale coś jej nie gra w naszych relacjach. Ciekawa jestem, w jaki sposób o swoich podejrzeniach wobec mnie mówi Nikodemowi, bo że mu mówi, nie mam wątpliwości. Ten typ lubi wsadzać nos w nie swoje sprawy. Treść jej rozmów do mnie nie doszła, ale wiem, że wyczuwa iluzję naszego razem. Może to, że żyję na koszt Nikodema najbardziej jej przeszkadza? W zasadzie nie wydaję wiele, siedząc całymi dniami w domu, ale to Niko płaci rachunki, dał mi do dyspozycji swoje auto, którym dwa czy trzy razy przez ostatnie miesiące wybrałam się do miasta. Nie mam ze sobą prawa jazdy, więc wyruszenie bez niego jest ryzykowne, ale w tamtym tygodniu byłam zmuszona wybrać się do Gniezna, aby kupić kosz Mojżesza dla Klaudii. Wcześniej kilka razy pojechałam do Powidza zaopatrzyć się w zapasy środków higienicznych dla kobiet. Nie potrafiłam prosić Niko o zakup tamponów i wkładek, podświadomie czułam, że byłoby to dla niego krępujące. Ma czterdzieści dwa lata, wygląda młodo, jest zadbany, ale bardzo różni się od chłopaków, z którymi miałam do tej pory do czynienia. Poprawny, skromny, poukładany, a jednak zdradzający mnie podczas podróży służbowych. Pełno w nim sprzeczności. Może to dlatego, że tak długo był samotny? Przywykł już do seksu za pieniądze, który stał się jego nałogiem, i trudno mu zrezygnować, nawet mając na stałe dziewczynę? A może czuje się niedoskonały i sypiając z przypadkowymi kobietami, chce się dowartościować, połechtać własne ego? Nie narzekam na seks z nim, może nie doprowadza do niezapomnianych doznań, ale w sumie jest w porządku.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki