Читать книгу Bajki nieco niegrzeczne, czyli Bajek dla dużych dzieci ciąg dalszy - Mander - Страница 4

Punkt widzenia

Оглавление

Chociaż nie jemu miłość przyrzekła,

gdy swego zrzekła się wianka,

Lecz oto teraz jest jej kochankiem,

zaś ona to jego kochanka.

Lecz los okrutny wciąż figle płata,

bo nic nie mówiąc nikomu,

Jej mąż, godzinę wcześniej niż zwykle,

powraca właśnie do domu.

Z łóżka się zrywa , szlafrok narzuca,

o nic kochanka nie pyta,

Biegnie do kuchni, szafkę otwiera

i worek śmieci w dłoń chwyta.

Do drzwi podbiega: – ach mój kochany,

jakże się cieszę żeś wrócił,

Skoro już jesteś, to bardzo proszę,

abyś te śmieci wyrzucił.

Mąż jej wziął worek, chociaż się zdawał,

cokolwiek być zaskoczony,

Z tym workiem w ręce, ospale ruszył,

bo mocno był zamyślony.

On się ubiera, żegna pośpiesznie

i choć wciąż płoną ich lica,

Oknem wychodzi, bo tam na niego,

bezpieczna czeka ulica.

Odetchnął z ulgą, pot otarł z czoła,

myśl o kochance zaszczytna:

Ach jaki refleks ma ta dziewczyna,

a jaka mądra i sprytna.

Rad że się wszystko dobrze skończyło,

wesół do domu powraca,

Przed drzwiami staje, klucz w zamek wkłada

i energicznie obraca.

W drzwiach staje żona w szlafrok odziana,

w oczach blask dziwny się świeci,

Rękę ku niemu swoją wyciąga,

a w ręku jej worek śmieci.

– Ach witaj, witaj mężu kochany,

jakże się cieszę żeś wrócił,

Skoro już jesteś, to bardzo proszę,

abyś te śmieci wyrzucił.

Wziął od niej worek, który mu ona,

ręką spoconą podała,

Nic nie powiedział, lecz taka oto,

myśl w głowie mu zaświtała:

Ach cóż za leniuch z tej mojej żony,

rozpacz, żal, beznadzieja,

Cały dzień w domu, a worek śmieci,

zołza przebrzydła i fleja.


Bajki nieco niegrzeczne, czyli Bajek dla dużych dzieci ciąg dalszy

Подняться наверх