Читать книгу Prokop prawdę ci powie - Marcin Prokop - Страница 11

PROKOP GWIAZDĄ

Оглавление

Gdybyś dostał zaproszenie do wygłoszenia wykładu TED, o czym chciałbyś mówić?

O niczym. Wygłosiłbym kilkuminutowy referat kompletnie pozbawiony treści, za to przebogaty w formę. Takie efektowne nic. Pełne wykresów, tabelek i slajdów. Na jednym z nich widziałbym – na przykład – pożółkłe zdjęcie dostojnego dżentelmena ze zmierzwionymi bokobrodami, przenikliwie patrzącego w dal przez monokl, podpisane jakąś łacińską sentencją, dajmy na to: Absentem laedit, qui cum ebrio litigat. Zawiesiłbym przy tym na chwilę głos, przeszedł w milczeniu po scenie kilka kroków w lewo, potem kilka w prawo. Łyk wody. Uśmiechnąłbym się ledwie zauważalnie, tak bardziej do siebie. Jakbym wiedział coś, o czym wie niewielu. Po czym podnosząc gwałtownie wzrok, wodzący do tej pory pewnie po sali, wskazałbym palcem na obrazek i nie odrywając oczu od publiczności, wyrzucił z siebie z pasją: „Jeśli w tej chwili ktoś z państwa pomyślał o tym, jak niewiele czasem trzeba, by zmienić w sobie to, co wydaje się wyzwaniem tak wielkim jak wszystkie zebrane dzieła grafa von Kukenhaakena, wybitnego, acz dziś niezasłużenie zapomnianego filozofa, ustawione jedno na drugim – co, nawiasem mówiąc, wystarczyłoby, żeby średniego wzrostu człowiek, gdyby się na nie wspiął, mógł zajrzeć w okno pokoju na drugim piętrze – to muszę państwu pogratulować przenikliwości, bo właśnie taka była moja intencja”. Tutaj pauza.

Na ekranie pojawia się slajd z symbolem ludzika stojącego na stercie książek, obok – dla porównania – rysunek Pałacu Kultury, pod spodem kilka liczb i statystyk dotyczących ilości gwoździ i cementu zużytych do jego wybudowania. Kilka kroków w lewo. Zawieszenie głosu: „Już państwo wiedzą, co chcę powiedzieć, prawda?”. Zwinięcie dłoni w pięść. Przyciśnięcie jej do piersi w geście siły i zdecydowania. Światło na scenie zmienia się na jaśniejsze. Głęboki oddech. Znów uśmiech, tym razem szczery, otwarty, dobrotliwy. „I dlatego wiem, że nie muszę już tego mówić. Bo odpowiedź od początku była w was i właśnie ją znaleźliście. Brawa dla was wszystkich, jesteście niesamowici!”.

Że co, że to bez sensu? Oczywiście. Ale podobnie pozbawiona sensu jest spora część prezentacji, prelekcji i wystąpień motywacyjnych, które wygłasza się na rozmaitych sympozjach, kongresach, szkoleniach i tak dalej. Piszę to jako praktyk robiący w tym biznesie. Brzmią one zwykle szalenie efektownie, a prelegenci sprawiają wrażenie doświadczonych profesjonalistów, dla których nawet konstrukcja bomby atomowej za pomocą gumy do żucia, śliny i sznurka nie miałaby tajemnic, jednak po rozebraniu na drobne części treści ich wystąpień często okazuje się, że przypominają preparat homeopatyczny. Lekarstwa w nim zwykle zero, za to jest głównie woda oraz nabożna wiara pacjenta, że to działa. Że naprawdę można zmienić swoje życie na lepsze, wysłuchując nawiedzonych bredni i banalnych frazesów, których nie wymyśliłby nawet Paulo Coelho.

Niestety, moda na gościnnych mówców, która przyjęła się w polskich firmach, sprawia, że obok wartościowych nazwisk na rynku pojawiła się masa hochsztaplerów zręcznie skrywających brak sensownych treści, idei czy przemyśleń za fasadą wystudiowanych gestów, inteligentnych min, kolorowych slajdów, ukradzionych cytatów i niepowiązanych ze sobą, ale efektownie brzmiących faktów. Ładnie zapakowane, szeleszczące, wielkie, puste nic. W sam raz na pięciominutową prezentację.


Prokop prawdę ci powie

Подняться наверх