Читать книгу Ostatni akt - Mari Jungstedt - Страница 9
ОглавлениеRestauracja w eleganckim hotelu Tott, położonym nad morzem tuż obok północnych murów okalających Visby, teraz, w połowie Tygodnia Polityków w Almedalen, była pełna gości. Wydarzenie to jest bardzo znane, gdyż od wielu lat na początku lipca odbywa się na Gotlandii i przyciąga nie tylko liderów partyjnych, pragnących zaprezentować swoje programy polityczne, lecz także dziennikarzy, lobbystów, pijarowców oraz przedstawicieli różnych organizacji i firm. W ostatnich latach stało się jeszcze bardziej popularne i zgromadziło teraz rekordową liczbę czternastu tysięcy uczestników podczas blisko tysiąca pięciuset różnych seminariów oraz imprez odbywających się w ciągu siedmiu dni. To ważne wydarzenie relacjonowane było przez dziewięciuset akredytowanych dziennikarzy.
Erika Malm, dziennikarka i redaktorka prasowa najbardziej poczytnej szwedzkiej gazety wieczornej, przeciskała się przez tłum ludzi tłoczących się wokół bufetu śniadaniowego w gwarnej restauracji hotelowej, szukając wzrokiem jakiegoś wolnego stolika. Była elegancką kobietą po czterdziestce, choć wszyscy z jej otoczenia twierdzili zdecydowanie, że nie wygląda na więcej niż trzydzieści pięć lat. Szczupła, lecz o bujnych kształtach, których nawet nie usiłowała ukrywać pod opiętymi ubraniami. Z pewnością doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej atrakcyjności, co mogło drażnić jej koleżanki z pracy. Niewiele było bowiem wśród nich osób mających dobre wykształcenie, ciężko pracujących i uznanych, a zarazem umiejących emanować seksem. W Szwecji, kraju lubującym się w etykietowaniu ludzi, trudno jest połączyć ze sobą te cechy.
Aby nie budzić podejrzeń, niosła pod pachą teczkę na dokumenty i laptop. Poza tym przyszła do restauracji kilka minut przed swoim dużo młodszym kochankiem. Wszystko miało wyglądać profesjonalnie, jak zwykłe spotkanie przy śniadaniu z jakimś dziennikarzem. Jej kochanek miał okulary przeciwsłoneczne i trzymał w ręku papierowy blok, widoczny z daleka. Nauczył się już odgrywać rolę reportera, jaką zawsze grał, gdy pokazywali się razem w miejscach publicznych. Tak na wszelki wypadek, gdyby mieli spotkać jakiegoś znajomego czy też ktoś chciałby ich o coś wypytywać. Twarz Eriki była bowiem na tyle znana z tysiąca notek prasowych oraz z jej wystąpień telewizyjnych, że gdy przebywała pośród ludzi, musiała liczyć się z takimi sytuacjami.
Dostrzegła w końcu wolny stolik na dworze, tuż przy basenie. Miejsce było w miarę zaciszne, z pięknym widokiem na morze. Super, pomyślała zadowolona, kładąc na stole komputer i teczkę na dokumenty. Jej towarzysz zjawił się minutę później. Pocałowali się w policzek, jak gdyby dopiero co się spotkali, choć ona nie ochłonęła jeszcze po nocnych i porannych emocjach, po ich upojnej przygodzie miłosnej. Jego pocałunek zdawał się rozpalać jej policzek.
Obserwowała go ukradkiem, gdy nakładali sobie na talerze jedzenie. Jak zwykle pakował na talerz wszystko, co tylko było: łososia, śledzie, ser, pomidory, jajecznicę na bekonie, naleśniki z dżemem i śmietaną, czarny oraz czerwony kawior. Wszystko to tworzyło mało zachęcającą mieszankę. Na samej górze położył jeszcze jednego croissanta. Uśmiechnęła się sama do siebie. Zachowywał się niczym małe dziecko. Był taki młody! Niedawno skończył trzydzieści jeden lat, więc był o ponad dziesięć lat od niej młodszy. Wyglądał też dziecinnie jak na swój wiek. Miał taką gładką, niezniszczoną jeszcze twarz.
Erika Malm była mężatką i matką trojga dzieci. Jej małżeństwo było burzliwe, więc czasami czuła nieodpartą potrzebę ucieczki i zaszycia się gdzieś w ukryciu. Była już zmęczona wiecznymi kłótniami z mężem, choć jednocześnie darzyła go uczuciem. Pragnęła nieco większego urozmaicenia w zakresie seksu i dlatego chwytała każdą nadarzającą się okazję. Ze swojego obecnego kochanka była nad wyraz zadowolona, więc nie zamierzała rozstawać się z nim tak szybko. Nigdy jej nie zawiódł. Wszystko układało się między nimi wspaniale właśnie dlatego, że jego także nie interesowało w ich związku nic więcej niż sporadyczny seks. Nie było żadnych problemów, bo obojgu pasował taki układ i chcieli tego samego. Erika załatwiała dla nich zawsze piękne pokoje hotelowe, zapraszała go na obiad z szampanem, a on wydawał się równie zadowolony jak ona. Oboje mieli z tego korzyść.
Po nałożeniu sobie jedzenia szybko skierowała się prosto do stolika. Po drodze odpowiadała skinieniem głowy na powitania wielu osób, które znała. Nie miała ochoty przystawać i rozmawiać z nimi, aby nie daj Boże musieć jeszcze wyjaśniać, kim jest jej młody towarzysz.
Dotarła do stolika w tej samej chwili co on. Rzuciła szybko okiem na to, czym zajmowali się jeszcze przed sekundą. Stawiając swój talerz na stole, zorientowała się, że zapomniała noża i widelca. Rozłożyła ręce w geście rozpaczy.
– O cholera, zapomniałam sztućców. Zaraz wracam – bąknęła. – Czy przynieść ci coś jeszcze, skoro już tam idę?
Spojrzał na nią z obojętnym wyrazem twarzy.
– Nie, dziękuję, niczego nie potrzebuję.
Zanim odeszła od stołu, Erika poprawiła jeszcze obcisłą spódniczkę i znowu zniknęła w restauracji.