Читать книгу Labirynty - Michał Cetnarowski - Страница 12

Dzień szó­sty

Оглавление

Idziemy na zachód.

Jest późno. Zapada zmrok. Wozy zatan­ko­wane, mamy prze­rwę. Już od dawna nie widzie­li­śmy samo­lo­tów na nie­bie. Kok­pity są nie­wy­godne i szybko ucieka z nich cie­pło. Pró­bu­jemy zasnąć. Pró­bu­jemy myśleć.

O łunach i ruinach, pozo­sta­wia­nych za sobą. O pustym nie­bie, nie­bie mil­czą­cym, i coraz tward­szej od zimna ziemi. Chmury są nisko, a kiedy wycho­dzimy się wysi­kać, nie­chęt­nie roz­pi­na­jąc kom­bi­ne­zony, a póź­niej czu­jąc, jak wycieka z nas cie­pło, czarne niebo pod­świe­tlają czer­wone jęzory odle­głych ogni, które przez całą noc nie gasną, a następ­nego wie­czoru roz­pa­lają się znowu, w innym miej­scu.

Nie wiemy, co się dzieje i jakie są roz­kazy, ale wiemy, co się stało. Trze­cia wojna, wojna ostat­nia. Wschód naprze­ciw Zachodu. A więc towa­rzysz Breż­niew wresz­cie naci­snął czer­wony guzik. Arma­ge­don. Koniec świata.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Labirynty

Подняться наверх