Читать книгу Folwark komendanta - Norbert Grzegorz Kościesza - Страница 3

WSTĘP

Оглавление

Drogi Czytelniku, książka, którą trzymasz w rękach, jest fabularyzowaną literaturą faktu. Jeśli nie wiesz, co to takiego, podpowiem ci, że w znakomitej większości ta powieść składa się z prawdziwych zdarzeń, historii oraz anegdot. Jak w mojej poprzedniej książce o policji, Psach Prewencji, zawarłem tu osiemdziesiąt procent prawdziwych sytuacji, które stały się udziałem byłych i służących do tej pory policjantów. Trudno będzie ci uwierzyć, że już sam początek jest prawdziwy! Niestety to działo się naprawdę. Zmieniłem jedynie czas, miejsce oraz imiona i nazwiska bohaterów, a opowieści zespoiłem wspólną linią fabularną. Książka jest zbiorem osobistych przeżyć, opowieści kolegów oraz historii nadesłanych przez funkcjonariuszy z całego kraju, którzy zdecydowali się podzielić swoimi doświadczeniami z początków własnej kariery.

Na potrzeby tej książki wyselekcjonowałem nieliczne opowieści spośród wielu i stworzyłem coś, co przybliży ci realia, które panowały i nadal panują w policji. Zaproponowane przez prawdziwych funkcjonariuszy historie zaczynały się już od pójścia na komisję lekarską, a nawet grubo przed nią. Postanowiłem więc stworzyć jednego z głównych bohaterów, komendanta, który będzie luźno spajał całą historię.

Jego losy są zlepkiem wielu opowieści, ale sama postać jest prawdziwa, choć inspirowana kilkoma ludźmi, których miałem wątpliwy zaszczyt poznać na służbie. O jednej z tych osób – komendancie – usłyszałem od mojego starszego kolegi, emerytowanego policjanta, który snuł opowieści przy szklance Ducha Puszczy. Wtedy jako młody policjant chłonąłem jego gadanie z otwartą buzią, do której co rusz wlewałem alkohol. Wszystko odbywało się na jednym z komisariatów w otoczeniu innych funkcjonariuszy, młodych i starych. Ten kolega znał komendanta, z którym kiedyś wychowywał się na jednym podwórku, byli kolegami, wiedział o nim wszystko. Gdyby nie mściwość, wrogość i mobbingowanie przez byłego kolegę, który został oficerem, nikt nie usłyszałby historii opowiedzianej wtedy kilkunastu osobom, w tym mnie. Dziś postanowiłem zawrzeć tę opowieść w postaci przyszłego komendanta.

Po kilku latach służby wierzyłem już we wszystko, co było wtedy powiedziane, w to, co się działo i dzieje się w firmie. Od czasu gdy wstąpiłem w jej szeregi, usłyszałem niejedną historię ludzi w niej służących. Niektóre były smutne, inne wesołe, wszystkie jednak związane z tym, jak traktuje się szeregowego funkcjonariusza i jak funkcjonariusze traktują siebie nawzajem oraz osoby postronne.

Gdy służyłem jeszcze w policji, wielu ludzi przekazujących swoje doświadczenia nie ukrywało, co nimi kierowało i jak dostali się do firmy – ci zaś, którzy nic nie mówili, zazwyczaj byli naznaczeni. Mieli znajomości i dojścia wśród wysokiej kadry oficerskiej na szczeblach komend wojewódzkich, powiatowych, miejskich, a niejednokrotnie komendy głównej. Z czasem jednak i oni pod wpływem emocji zdradzali, w jaki sposób dostawali się do tej formacji.

To, co usłyszałem, co przeżyliśmy ja i moi koledzy, znajdziesz, czytelniku, tutaj…

Jeśli rażą cię wulgaryzmy oraz opisy traumatycznych sytuacji, to proszę, zaprzestań czytania i przekaż tę książkę komuś innemu.

Pokażę ci na jej kartach, jak to jest być w szkole policji na kursie podstawowym. W Folwarku komendanta zawarta została szkoła policji w Szczytnie, jednak sceny przedstawione tutaj pochodzą z różnych szkół w kraju i dotyczą różnych ludzi.

Nie zapomnij, że zdarzenia te przeżywali prawdziwi bohaterowie, tak jak w przypadku Psów Prewencji. Znów pozytywni bohaterowie się ujawnią, a negatywni będą grozić za moimi plecami.

W tej publikacji odnajdziesz, drogi czytelniku, wiele negatywnych scen dotyczących funkcjonariuszy, którzy wstępują w szeregi policji. Warto, byś wiedział, że znakomita ich większość to doskonali policjanci, znający prawo, dbający o dobro obywateli i swoich rodzin. Są wierni rocie przysięgi, którą składają, wierni ojczyźnie i bliskim. Jak wszędzie jednak zdarzają się czarne owce, które należy piętnować – i właśnie w tym celu została napisana ta książka. Chcę ci powiedzieć, że policjanci służący na samym dole hierarchii, niemający żadnej protekcji i poparcia rodziny albo znajomych, ciężko pracują na dobre imię swoje i policji. Często są to osoby niedoceniane, pomijane w awansach i w nagradzaniu za ciężką służbę.

Ta powieść ma także ci pokazać, czytelniku, że nepotyzm, kolesiostwo i kurewstwo powinny być piętnowane, zwłaszcza w służbach mundurowych, w których władzę i stołki przejmują ludzie często niekompetentni, bez wiedzy i wykształcenia, ludzie kierujący się prywatnymi interesami, a nie dobrem podwładnych oraz obywateli.

Wytęż wzrok, bo za chwilę staniesz oko w oko z firmą, jakiej nie znasz i może nigdy nie poznasz. Spotkasz ludzi, którzy stworzyli sobie prywatne folwarki jako komendanci policji. Zobaczysz też, jakie były początki kariery kilku z nich.

ZACZĘŁO SIĘ TAK…

Folwark komendanta

Подняться наверх