Читать книгу Przekręt z zaświatów - Paweł Szlachetko - Страница 4

Prolog

Оглавление

Dochodziło południe. Maksymilian Stryczkowski siedział nieco znudzony w sportowym Fordzie Sierra, kiedy wreszcie dostrzegł Dorotę. Dziewczyna szła chodnikiem od biurowca wydawnictwa w stronę przystanku tramwajowego. Pomyślał że gdyby ją ubrać w modniejsze ciuchy, byłaby z niej nawet szałowa laska.

Dwudziestoparolatka z wyraźnym trudem niosła duże pudło, z którego wystawały przybory biurowe. Uśmiechnął się i sięgnął po telefon komórkowy. Chwilę czekał na połączenie.

– To ja – westchnął jakby wykonał kawał ciężkiej pracy.

– No i…?

– Rozwiązali z nią umowę o pracę, ze skutkiem natychmiastowym. Pieniędzy powinno jej starczyć tylko na najbliższy miesiąc.

– Co z mieszkaniem?

– Jutro właścicielka wymówi jej lokum. – Stwierdził Stryczek. Potem dodał. – To rozsądna kobieta.

– Jak bardzo?

– Jej cena to półroczny czynsz z góry, plus pięć tysięcy premii.

– Czyli masz dwanaście dni na załatwienie wszystkiego z notariuszem. Starczy ci czasu?

– Aż nadto.

– Pamiętaj, o jaką stawkę gramy!

– Moje dwadzieścia procent śni mi się już od pół roku – powiedział Stryczek z lekką ironią. Nie znosił, jak mu przypominano o rzeczach oczywistych. Jego szef naprawdę miał go za idiotę.

– To muszą być cholernie męczące sny.

– Dlaczego? – Spytał nieufnie.

– Od liczenia takiej forsy można dostać zawrotów głowy. – W słuchawce rozległ się śmiech.

Palant. Wydawało mu się, że jest dowcipny.

– Jakoś daję sobie z tym radę.

DOROTA SZŁA ulicą i zaciskała zęby. Gdyby nie było obok ludzi z pewnością popłynęłyby z jej oczu łzy. Przecież jeszcze tydzień temu stawiano ją za wzór: pracowitości, punktualności i koleżeństwa. Co od tego czasu się zmieniło?

Skręciła w stronę ławki, gdyż ciężkie pudło zaczęło wysunąć się jej z ręki. Postanowiła chwilę odpocząć. Usiadła. Dostrzegła stojącego nieopodal mężczyznę, który karmił gołębie. Chwilę przyglądała się jak prószy okruchy, zasłuchany w radosne gruchanie. Może dlatego nie zauważyła przysiadającej się obok Cyganki.

– Powróżyć?

Stara miała niemal męski głos, zachrypnięty od ciągłego nawoływania i oferowania usług. A może była to wina fajki, którą zwisała z kącika jej ust.

Pokręciła przecząco głową.

– Spotkało cię nieszczęście – tamta zajrzała jej w oczy – ale już niedługo wszystko się odmieni.

Wyciągnęła ku niej pomarszczone palce.

– Daj powróżę. Tobie za darmo, bo nie masz za wiele pieniędzy.

Bezwiednie wyciągnęła rękę. Cyganka delikatnie ujęła ją za nadgarstek i spojrzała na jej wnętrze dłoni. Przez dłuższą chwilę przyglądała się jej w skupieniu. Potem zamknęła palce i odsunęła od siebie.

– Tobie nie potrzeba patrzeć w przyszłość. Ona już jest przy tobie. Otworzyła wszystkie drzwi. Musisz tylko się zdecydować, przez które przejdziesz. Czy wybierzesz radość, czy smutek. Łzy, czy miłość. Ale pamiętaj, że najprostsza droga, nie zawsze wiedzie do wybranego celu.

Cyganka wstała z ławki i ruszyła przed siebie. W pewnej chwili obejrzała się. Widać było, że waha się czy nie wrócić i jeszcze czegoś nie dopowiedzieć. Cofnęła się.

– Los ci sprzyja – puknęła z fajki. – Fortuna już dla ciebie otwiera sakwy. Więc się nie wahaj.

Kiedy została sama pomyślała, że jeśli chodzi o fortunę, to stara kobieta musiała się pomylić. Do końca miesiąca miała w portfelu jeszcze trzysta złotych, a był dopiero piętnasty. Dwie godziny temu zwolniono ją z pracy. Na szczęście miała swój kąt. Niewielki pokoik z kuchnią, który wynajmowała od pół roku na warszawskim Muranowie.

Przekręt z zaświatów

Подняться наверх