Читать книгу Gra w morderstwo - Rachel Abbott - Страница 6
Оглавление2
Nina Bélanger wytarła pospiesznie dłonie w kuchenny ręcznik, obserwując mężczyznę i kobietę wysiadających z samochodu i podchodzących do Lucasa. Powinna wyjść i się przywitać, ale czuła się dziwnie podenerwowana. Może ci goście zaczną się zastanawiać, dlaczego ich przyjaciel żeni się z szarą myszką z niewielkiego miasteczka w środkowej Francji, mogąc przebierać w niekończącym się strumieniu niezwykłych kobiet, które zabiegały o jego uwagę na balach dobroczynnych. Sama czasami się nad tym zastanawiała.
Przypomniała sobie dzień, w którym się poznali. Lucas został zaproszony na konferencję w Paryżu jako główny mówca, a ona pracowała u organizatorów, dbając o obsługę prelegentów i setek ludzi, którzy go słuchali. Wszystko potoczyło się nie po jej myśli: wysiadło oświetlenie, jego mikrofon nie zadziałał – to była prawdziwa katastrofa. Nina wpadła w panikę. To nie ona odpowiadała za pracę elektryków, ale za głównego mówcę – Lucasa Jarretta – już tak. Czuła, że sprawiła mu zawód.
Lucas doskonale znalazł się w tej sytuacji, przechodząc skrajem sceny i unosząc głos na tyle, by zostać przez wszystkich usłyszanym. Kiedy zakończył przemowę, podziękowano mu gromkimi oklaskami, po czym zszedł po schodkach i zastał rozwścieczoną Ninę, przeklinającą elektryków. Kiedy się zorientowała, że Lucas jest tuż obok, policzki jej spąsowiały i natychmiast zaczęła przepraszać. On jednak tylko się roześmiał.
– To nie miało żadnego znaczenia. Takie rzeczy się zdarzają – powiedział. – Jeśli jednak chce mi pani to wszystko wynagrodzić, to może zjemy dziś razem kolację?
Jak mogłaby odmówić?
Nina nawet nie odważyłaby się marzyć, by zechciał zobaczyć się z nią ponownie po wyjeździe z Paryża, obiecał jednak wrócić i dotrzymał słowa. A teraz miała za niego wyjść.
Patrzyła, jak nowo przybyli wchodzą do domu, i uznała, że to Matt i Jemma. Wyglądali na szczęśliwych, bo uśmiechali się, kiedy tylko Lucas się do nich zwracał. Czy ona i Lucas będą równie szczęśliwi? Czas pokaże.
Kiedy zgodziła się tu wprowadzić przed sześcioma miesiącami, nie zdawała sobie sprawy, jak często będzie zostawała sama w tym wielkim domu, podczas gdy Lucas będzie poświęcał czas na poszukiwania osób o największych potrzebach finansowania ze strony Fundacji Blaira. Nie miała serca, by mu o tym powiedzieć, i choć to miejsce było przepiękne, nie czuła, że mury Polskirrin za nią przepadają. Wiedziała, jak on to odbierze. Pomyśli, że to z powodu Alex.
Nina westchnęła. Pragnęła, by ich ślub był wyjątkowy, i pracowała niestrudzenie nad każdym szczegółem. Przed nadejściem wielkiego dnia musiała jednak zabawić i nakarmić sześcioro gości – ludzi, których jeszcze nie poznała. Lucas zażyczył sobie, by trzej jego najstarsi przyjaciele zostali mistrzami ceremonii, i zapytał, czy nie byłoby problemem, gdyby przenocowali w domu. Odpowiedziała, że nie widzi przeciwwskazań. Oczywiście, że ich nie widzi! Ale nie pierwszy raz żałowała, że nie ma tutaj jej rodziny. Była ona jednak bardzo liczna, a na dodatek obejmowała dwie pary starzejących się dziadków, którzy nie byli gotowi na taką podróż i zdecydowali się na udział w ceremonii we Francji jeszcze w tym miesiącu. Jej matka wydawała się zdeterminowana, by wyprawić lepszy ślub niż Brytyjczycy, a Nina tylko się uśmiechnęła na myśl o tym, jak biega i wydaje polecenia.
Odwróciła się od okna i zabrała z powrotem do pracy. Lunch. Jeśli choć jedną rzecz potrafiła robić z prawdziwym przekonaniem, to było nią gotowanie, a kuchnia stanowiła jej schronienie – bezpieczne miejsce – gdyby kiedykolwiek go potrzebowała.