Читать книгу Soulless - T. M. Frazier - Страница 10
ROZDZIAL 6
Thia
ОглавлениеJestem w mieszkaniu Beara. Jest późno. Zbyt późno, by dzwonił telefon leżący na szafce przy łóżku. Przewracam się na łóżku i odbieram.
– Halo? – mówię zachrypniętym od snu głosem. Odchrząkuję, a ktoś po drugiej stronie chichocze.
Po moim kręgosłupie przebiega dreszcz i siadam na łóżku wyprostowana.
– Skarbie, to ja. Nic nie mów. Po prostu pozwól mi mówić. Tak wiele chcę ci powiedzieć, ale nie wiem, od czego zacząć. Myślę o tobie. Mimo że minęło tylko kilka godzin, tęsknię za tobą jak szalony. Jeszcze nigdy za nikim tak bardzo nie tęskniłem. Nie wiem, kiedy będziemy mogli znowu porozmawiać, więc chciałem ci powiedzieć to wszystko, póki jeszcze mogę. Jesteś tam, Ti?
– Tak – odpowiadam bez tchu. – Jestem tu.
– Uwielbiam to, jak jęczysz, gdy doprowadzam cię do orgazmu. I to, jaka robisz się mokra na sam dźwięk mojego imienia. Ale też będę tęsknić za tym, jak żujesz końcówki włosów za każdym razem, gdy nie wiesz, co powiedzieć. Będę tęsknić za tym, jak na mnie patrzysz, jakbyś próbowała mnie rozgryźć, chociaż tak naprawdę jestem prostym facetem – zazwyczaj myślę tylko o tym, jaka jesteś cholernie piękna, i o tym, jak cię rozebrać. Będę tęsknić za tym, że zawsze mówisz, że nie jesteś głodna, gdy pytam, a potem zjadasz połowę tego, co sobie przygotowałem. Po prostu będę tęsknić za tobą. Już tęsknię. Za tym, że dzięki tobie czuję się jak zwykły człowiek, a nie wyrzutek. Dopóki cię nie poznałem, czułem się bezwartościowy, byłem nikim. Ty dałaś mi wszystko i zamierzam zrobić dla ciebie to samo. Jesteś dla mnie za dobra, ale planuję ci to wynagrodzić tym, że ja też będę dla ciebie dobry. Z tobą. Dzięki tobie.
Milczę, tak jak mi kazał, ale nie mogę opanować łez.
– Świat to mroczne miejsce, a ty włączyłaś światło i teraz jest tak jasno, że chodzę jak oślepiony. Jestem w pieprzonym więzieniu… i nigdy nie byłem szczęśliwszy. Czyż to nie śmieszne? Brzmię jak pizda, ale pomyślałem, że powinnaś o tym wszystkim wiedzieć, w razie gdyby coś mi się stało. Musisz wiedzieć to wszystko.
– Ja…
Bear mi przerywa:
– Nie, nic nie mów. Kucam w kącie najobrzydliwszej łazienki, w jakiej byłem, jest środek nocy, rozmawiam przez telefon wyjęty zza kratki wentylacyjnej, więc proszę cię, Ti, posłuchaj.
Kiwam głową, jakby mógł to usłyszeć.
– Muszę ci coś wyznać. Za każdym razem, gdy się pieprzyliśmy, dochodziłem w tobie. Siedzę tu od miesięcy, dłużej, niż ty i ja jesteśmy… tym, kim dla siebie jesteśmy. Byłbym naprawdę rozczarowany, gdybyś nie była w ciąży. Jeśli – lub gdy – stąd wyjdę, zamierzam to naprawić. Zamierzam wypełnić cię sobą tak bardzo, że wtedy już na pewno będziesz nosić moje dziecko. Nie jestem dobrym człowiekiem, skarbie, ale w przeciwieństwie do mojego gówno wartego ojca ja byłbym dobrym tatą. Chcę mieć dziewczynkę. O różowych włosach jak twoje.
Zakrywam usta, żeby Bear nie słyszał mojego szlochu, i na chwilę odsuwam od siebie telefon, by pociągnąć nosem.
– Mną się nie przejmuj – kontynuuje, a jego głos lekko się załamuje. – I do kurwy nędzy, rób to, co ci kazałem. Mam plan. Bethany pracuje nad tym, by mnie wyciągnąć. Ale to trochę potrwa. Zaufaj mi. Zaufaj nam. Możesz to dla mnie zrobić, skarbie? Ufasz mi?
Tak. Mogę to zrobić.
– Teraz możemy porozmawiać. Powiedz mi coś o sobie. Coś, czego nie wiem. Coś nieprzygnębiającego, bo to miejsce już i tak wpędza mnie w depresję.
Uśmiecham się do telefonu i mówię pierwszą rzecz, która przychodzi mi na myśl:
– Zawszę chciałam mieć psa. Takiego dużego. Gdy byłam młodsza, mieliśmy psa, doga niemieckiego. Kiedy umarł, rodzice nie pozwolili mi na drugiego, ale ja zawsze chciałam.
– Załatwię ci takiego psa, kochanie. Największego, jaki będzie. Gdy tylko stąd wyjdę.
– Naprawdę uważasz, że wrócisz do domu? – To pytanie ma drugie dno. Czy on naprawdę wyjdzie? Czy naprawdę to przetrwa?
– Nie mam pojęcia. Ale wiem, że niejedna osoba próbowała mnie zabić, kiedy jeszcze nie miałem po co żyć, i nigdy jej się to nie udało. Więc uważam, że to dobrze.
– Nie rozumiem – odpowiadam.
– To znaczy, że teraz mam po co żyć, więc będą musieli przyjść do mnie z pieprzoną bombą nuklearną, by mnie zabić, bo ja się nigdzie nie wybieram, Ti. Nie zostawię cię. Nie teraz. Nigdy. Obiecuję.
– Wierzę ci – mówię, bo naprawdę tak jest.
– A teraz powiedz mi, gdzie jesteś – nalega Bear, a jego głos staje się cichszy. – Leżysz w naszym łóżku? – pyta. W słowach „nasze łóżko” i jego głosie jest coś takiego, co sprawia, że natychmiast się kładę i przesuwam dłonią po brzuchu.
– Tak, jestem w naszym łóżku – mówię, niemal mrucząc.
– W majtkach i koszulce? – pyta, wymieniając mój ulubiony strój do spania.
– Tak – mówię.
– To dobrze. Posłuchaj mnie teraz, skarbie. Pamiętasz ten pierwszy raz, gdy wziąłem cię w ciężarówce? Przypomnij sobie, jak włożyłem w ciebie fiuta. Byłaś taka ciasna, że chyba mnie bolało to bardziej niż ciebie.
Przesuwam rękę niżej.
– Pamiętam – mówię niemal z jękiem, gdy wkładam palce do majtek.
– Dotykasz się? – pyta Bear.
– Tak.
– Dobra dziewczynka – mówi napiętym głosem. – Zdejmij majtki i rozłóż dla mnie nogi.
Pozbywam się bielizny i rozkładam nogi tak szeroko, jakby to on miał się między nimi znaleźć.
– Okej – mówię.
– Pamiętasz, jak spróbowałem cię po raz pierwszy? Ten pierwszy raz, kiedy mój język dotknął twojej cipki? Pamiętasz, jakie to było uczucie, gdy pieprzyłem cię językiem, aż nie mogłaś już wytrzymać?
Zamykam oczy i dwoma palcami zataczam kręgi na cipce, przypominając sobie w szczegółach to, o czym mówi Bear. Jego ciepły, mokry język, ucisk w dole mojego brzucha, gdy pieprzył mnie w ten sposób nieprzerwanie. Szybciej i szybciej, aż jestem blisko szczytu.
– Tak – mówię.
Bear chichocze.
– Miej rozłożone nogi. Przypomnij sobie, jak trzymałaś mnie za włosy, gdy ja ukrywałem twarz między twoimi udami.
Poruszam palcami coraz szybciej, jestem coraz bliżej spełnienia. A potem zwiększam nacisk, aż w końcu znajduję się na granicy, gdzie nawet najlżejszy dotyk może zapewnić mi orgazm.
– Bear – jęczę. – Jest mi tak… tak…
– Nie mogę się doczekać, aż zrobię to ponownie. Ale następnym razem nie pozwolę ci dojść z moim językiem w tobie – mówi Bear i nagle czuję się rozczarowana.
– Nie?
– Nie, bo gdy już będziesz miała dojść w ten sposób, podniosę się i wejdę w ciebie. I będę cię pieprzył. Mocno. Aż oboje będziemy krzyczeć i dojdziemy razem.
Zbliżam się do orgazmu i gdy w końcu niemal czuję najpiękniejsze spełnienie, jakie może mi zapewnić własna ręka, w tle rozlega się jakiś hałas.
– Cholera, muszę lecieć, Ti.
– Poczekaj – sapię, otwierając oczy. – Kiedy… – zaczynam, ale nie wiem, o co dokładnie chcę zapytać.
– Kocham… – Zanim udaje mu się dokończyć, połączenie zostaje przerwane.
Chowam głowę między kolanami.
– Nic mu nie będzie – mówię na głos, próbując się pocieszyć.
Jestem jak na haju. Jestem smutna. Szczęśliwa. Zaniepokojona.
Telefon od Beara sprawił, że czuję coś, czego nie czułam od jego zniknięcia, i chcę się tego trzymać do chwili, aż on znowu będzie przy mnie.
To nadzieja.
Odkładam telefon i oddaję Kingowi, który wkłada go do ust i połyka.
I właśnie stąd wiem, że cała ta rozmowa była tylko snem. W rzeczywistości Bear zakazał nam się kontaktować. Ja nie mogłam dzwonić do niego, a on nie mógł dzwonić do mnie. I nie mogłam go odwiedzać. King wyjaśnił mi, że odwiedzenie przeze mnie w więzieniu mężczyzny, którego oskarżono o zabicie moich rodziców, doprowadzi do tego, że nie będę wyglądać na niewinną. A właśnie o to starał się Bear.
Kiedy otworzyłam oczy, King naprawdę stał nade mną. Jego potężne ciało rzucało cień i nie było dowodu na to, że połknął jakiekolwiek urządzenie elektryczne. Na szczęście byłam w pełni ubrana w koszulkę i spodnie dresowe, jednak i tak oddychałam głośno, bo jeszcze nie doszłam do siebie po orgazmie, który niemal przeżyłam we śnie.
– Czas wracać do domu.
Do domu? Usiadłam na łóżku i potarłam oczy. King kazał mi spotkać się z nim na zewnątrz za dziesięć minut i wyszedł z pokoju. Odrzuciłam na bok kołdrę i poszłam do łazienki, by wziąć prysznic.
Zimny prysznic.
Dom.
Gdzie to, do cholery, jest?