Читать книгу Soulless - T. M. Frazier - Страница 4
PROLOG
Bear
ОглавлениеByłem zły na cały świat, na whiskey, która nie wydawała się wystarczająco mocna; na dragi, które nie trzymały wystarczająco długo; na cholerne dziwki, które pieprzyłem; przez to, że nie dochodziłem, chociaż to była moja wina, bo mój fiut stawał się bezużyteczny po wciągnięciu kilku krech. Doszło nawet do tego, że wkurzałem się na przypadkowych ludzi na ulicy za to, że się śmiali lub uśmiechali, gdy ja się czułem, jakbym już nigdy nie miał się uśmiechnąć czy zaśmiać.
Jak oni śmieli?
Jak, kurwa, śmieli żyć dalej, skoro mój przyjaciel właśnie umarł?
Byłem na granicy utraty tej resztki zdrowego rozsądku, która mi została, gdy wyjechałem z Logan’s Beach i ruszyłem przed siebie, by znaleźć miejsce lub miejsca, gdzie mógłbym poczuć się otępiały, pozbyć się emocji, które wlokły się za mną z miasta do miasta, od taniego motelu do taniego motelu, od dziewczyny do dziewczyny, od haju do haju.
A potem w moim życiu pojawiła się różowowłosa dziewczyna z przeszłości i właśnie wtedy po raz pierwszy odnalazłem cel w życiu. Prawdziwy cel, a nie jakiś gówniany, wyznaczony przez rozkazującego mi Chopa, który to cel ja i każdy członek klubu Beach Bastards uważaliśmy za wyrocznię. Prawdziwy powód, by żyć.
Chciałem znowu żyć.
Mieć kogoś, dla kogo mógłbym żyć.
Ti była moją szansą na prawdziwe szczęście, chociaż Bóg jeden wie, czym ono było, zanim ją poznałem. Tylko raz poczułem prawdziwe, przelotne szczęście, dzięki Preppy’emu, Kingowi i Grace. Jak na przykład wtedy, gdy King wytatuował nas po raz pierwszy. Bardzo nam się podobały te tatuaże, chociaż były krzywe i cholernie brzydkie. Jak wtedy, gdy Grace upiekła dla mnie mój pierwszy w życiu tort urodzinowy. Jak wtedy, gdy King, Prep i ja siedzieliśmy na wieży ciśnień i myśleliśmy, że świat należy do nas.
Bo wtedy tak było.
A potem zjawiła się Ti i po raz pierwszy poczułem się szczęśliwy, gdy zobaczyłem jej uśmiech. Gdy po raz pierwszy ją pocałowałem. Gdy po raz pierwszy posmakowałem jej cipki przy ognisku. Gdy po raz pierwszy pozwoliła mi wejść w siebie, bez wstydu oddając mi swoje dziewictwo w palącej potrzebie, by stać się moją.
To właśnie tym była.
I zawsze będzie.
I zabiję każdego skurwysyna, który odważy się spróbować mi ją zabrać.
Była moja.