Читать книгу Makbet - Уильям Шекспир - Страница 6

AKT I
Scena czwarta

Оглавление

Forres. Pokój w pałacu. Odgłos trąb.

Wchodzi Dunkan, za nim Malkolm, Donalbein, Lennox i orszak.

DUNKAN

Czy wykonany wyrok na Kawdorze?

I ci, co byli w tym celu wysłani,

Sąli z powrotem już?


MALKOLM

Jeszcze ich nie ma,

Ale mówiłem z kimś, co był obecny

Przy jego śmierci; bez ogródki wyznał

On swoją zdradę, błagał przebaczenia

Waszej królewskiej mości i okazał

Szczery, głęboki żal; nic w ciągu życia

Nie odznaczyło go tak szlachetnością

Jak rozstawanie się z życiem. Umierał,

Jakby był w śmierci ćwiczony, i jako

Nikczemną fraszkę odrzucił od siebie

To, co mu było najdroższe.


DUNKAN

Nie sposób

Z oblicza dociec usposobień duszy.

Ja w tym człowieku pokładałem ufność

Najzupełniejszą, nieograniczoną. —

Witaj, przezacny kuzynie.


Wchodzą Makbet, Banko, Rosse i Angus.

Niewdzięczność

Kamieniem właśnie tłoczyła mi serce.

Takeś daleko naprzód się posunął,

Ze najskwapliwszy pochop zawdzięczenia

Nie zdołałby cię doścignąć. Wolałbym,

Żebyś był zasług nie tyle położył,

Bobym mógł prędzej znaleźć odpowiedni

Stosunek podzięk i nagród. Przyjm chociaż

W ich niedostatku to szczere wyznanie,

Żem więcej dłużny, niżem oddać w stanie.


MAKBET

Służba i honor, którym życie święcę,

W wykonywaniu swoich obowiązków

Hojną znajdują już nagrodę. Waszej,

Królewskiej mości pozostaje tylko

Przyjmować owoc naszych usiłowań;

Boć siły nasze są dziećmi, sługami

Tronu i państwa i pełnią jedynie

Swoją powinność, ściśle wypełniając

To, co im miłość ku swemu monarsze

I dobro kraju nakazuje.


DUNKAN

Bądź mi

Pozdrowion na tym miejscu; jesteś drzewem

Mego szczepienia, które pielęgnować

Będę, ażeby bujnie się rozrosło.

Szlachetny Banko, tyś nie mniej położył

Zasług i nie mniej też będzie wiadomym,

Żeś je położył. Pójdź, niech cię przycisnę

Do mego serca.


BANKO

Będęli na takim

Rósł gruncie, żniwo twoim będzie, królu.


DUNKAN

Obecna moja radość w pełni swojej

Nie zapomina o troskach. Synowie,

Krewni, tanowie i wy zgoła wszyscy,

Którzy najbliżej nas stoicie, wiedzcie,

Żeśmy koronę naszą zamierzyli

Zdać najstarszemu z synów, Malkolmowi,

Który się odtąd księciem Kumberlandu

Nazywać będzie. Nie on jednak tylko

Sam jeden nową ma otrzymać godność;

Znaki szlachectwa jako gwiazdy błyszczeć

Będą na wszystkich, którzy tego warci.

Terazże dalej do Inverness! Sprawcie,

Bym wam i nadal był obowiązany.


MAKBET

Starać się o to będziem. Sam pośpieszę

Ucieszyć ucho mojej żony wieścią

O bliskim władcy naszego przybyciu.

Wybaczy wasza królewska mość przeto,

Ze się oddalę.


DUNKAN

Kochany Kawdorze!


MAKBET


do siebie

Książę Kumberland! Trzeba mi usunąć

Z drogi ten szkopuł, inaczej bym runąć

Musiał w pochodzie. Gwiazdy, skryjcie światło,

Czystych swych blasków nie rzucajcie na tło

Mych czarnych myśli; nie pozwólcie oku

Napotkać dłoni ukrytej w pomroku,

Aby się mogło przy spełnieniu zatrzeć

To, na co strach mam po spełnieniu patrzeć.


Wychodzi.

DUNKAN

W istocie dzielny to człowiek, mój Banku,

Nie mogę się dość jego zaletami

I oddawaniem mu pochwał nasycić:

To bankiet dla mnie. Udajmyż się za nim

Tam, gdzie nas jego troskliwość uprzedza.

Nieporównany to skarb taki krewny.


Odgłos trąb. Wychodzą.

Makbet

Подняться наверх