Читать книгу Makbet - Уильям Шекспир - Страница 9

AKT I
Scena siódma

Оглавление

Tamże. Pokój w pałacu. Odgłos obojów. Pochodnie pozapalane. Krajczy nadworny, a za nim kilku sług z półmiskami i różnym przyrządem przechodzą przez scenę. Po niejakiej chwili wchodzi Makbet.

MAKBET

Jeśli to, co się ma stać, stać się musi,

Niechby przynajmniej stało się niezwłocznie.

Gdyby ten straszny cios mógł przeciąć wszelkie

Dalsze następstwa, gdyby ten czyn mógł być

Sam w sobie wszystkim i końcem wszystkiego

Tylko tu, na tej doczesnej mieliźnie,

O przyszłe życie bym nie stał. Lecz zwykle

W podobnych razach tu już kaźń nas czeka.

Krwawa nauka, którą dajem, spada

Na własną naszą głowę, Sprawiedliwość

Zwraca podaną przez nas czarę jadu

Do własnych naszych ust. Z podwójnych względów

Należy mu się u mnie bezpieczeństwo:

Jestem i krewnym jego, i wasalem.

To samo zbyt już przeważnie potępia

Taki postępek – lecz jestem, co więcej,

I gospodarzem jego, który winien

Drzwi zamknąć jego zabójcy, nie, owszem,

Sam mu do piersi zbójczy nóż przykładać.

A potem – Dunkan tak skromnie piastował

Swą godność, tak był nieskalanie czystym

W pełnieniu swego wielkiego urzędu,

Że cnoty jego, jak anioły nieba,

Piorunującym głosem świadczyć będą

Przeciw wyrodnym sprawcom jego śmierci,

I litość, jako nowo narodzone,

Nagie niemowlę lub cherub siedzący

Na niewidzialnych, powietrznych rumakach,

Wiać będzie w oczy każdemu okropny

Obraz tej zbrodni, aż łzy wiatr zaleją.

Jeden, wyłącznie jeden tylko bodziec

Podżega we mnie tę pokusę, to jest

Ambicja, która przeskakując siebie

Spada po drugiej stronie.


Wchodzi Lady Makbet.

Cóż tam?


LADY MAKBET

Właśnie

Wstał od wieczerzy. Po coś się oddalił?


MAKBET

Czy pytał o mnie?


LADY MAKBET

Ty mnie o to pytasz?


MAKBET

Nie postępujmy dalej na tej drodze:

Dopiero co mnie obdarzył godnością

I sam dopiero co sobie kupiłem

Złotą u ludzi sławę, sławę, którą

Godziłoby się jak najdłużej w świeżym

Utrzymać blasku, nie zaś tak skwapliwie

Odrzucać.


LADY MAKBET

Byłaż pijana nadzieja,

Co cię niedawno jeszcze kołysała?

Zasnęłaż potem i budziż się teraz,

Żeby ospale, trwożnie patrzeć na to,

Na co tak raźnie wtedy poglądała?

Nie lepsze dajesz mi wyobrażenie

I o miłości twojej. Maszli skrupuł

Mężnie w czyn przelać to, czego pożądasz?

Chciałbyś posiadać to, co sam uznajesz

Ozdobą życia, i chcesz żyć zarazem

W własnym uznaniu jak tchórz albo jako

Ów kot w przysłowiu gminnym, u którego

„Nie śmiem” przeważa „chciałbym”.


MAKBET

Przestań, proszę.

Na wszystkom gotów, co jest godne męża;

Kto więcej waży, nie jest nim.


LADY MAKBET

I jakiż

Zły duch ci kazał tę myśl mi nasunąć?

Kiedyś ją powziął, wtedy byłeś mężem:

O ile byś był więcej tym, czym byłeś,

O tyle więcej byłbyś nim. Nie była

Wtedy po temu pora ani miejsce,

Jedno i drugie stworzyć byłbyś gotów;

Teraz się jedno i drugie nastręcza,

A ty się cofasz? Byłam karmicielką

I wiem, jak to jest słodko kochać dziecię,

Które się karmi; byłabym mu jednak

Wyrwała była pierś z ust nadstawionych,

Które się do mnie tkliwie uśmiechały,

I roztrzaskała czaszkę, gdybym była

Zobowiązała się do tego czynu,

Jak ty do tego.


MAKBET

Gdybyśmy chybili?


LADY MAKBET

Chybić! Obwaruj jeno swoje męstwo,

A nie chybimy. Skoro Dunkan zaśnie

(Co naturalnie po trudach dnia prędko

Pewnie nastąpi), przyrządzonym winem

Dwóch pokojowców jego tak uraczę,

Ze się ich pamięć, ten stróż mózgu, w parę,

A władz siedlisko zamieni w alembik.

Gdy snem zwierzęcym ujęci jak trupy

Spoczywać będą, czegóż nie zdołamy

Dokazać wtedy ze śpiącym Dunkanem?

Czego nie złożyć na jego pijaną

Służbę, na którą spadnie cała wina

Naszego mordu?


MAKBET

Rodź mi samych chłopców!

Bo męstwa twego nieugięty kruszec

Nic niewieściego od dziś dnia nie spłodzi.

Skoro tych śpiących ludzi krwią pomażem

I użyjemy ich własnych sztyletów,

Któż nie pomyśli, że ta zbrodnia była

Ich dziełem?


LADY MAKBET

Któż ma pomyśleć inaczej?

Jeżeli zwłaszcza jękiem i lamentem

Nad jego śmiercią napełnimy zamek.


MAKBET

Niech się więc stanie! Wszystkie moje siły

Nagnę do tego okropnego czynu.

Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem:

Fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem.


Wychodzą.

Makbet

Подняться наверх