Читать книгу Taniec na gruzach - Wiktor Krajewski - Страница 12
ОглавлениеWystukuję na klawiaturze telefonu szybkie pytanie do Miszy.
– Kojarzysz kogoś takiego jak Nina Novak?
Wysłane. Dostarczone. Przeczytane.
Na ekranie widzę, że za chwilę uzyskam odpowiedź. Tak się też dzieje.
– Jak mogę jej nie kojarzyć? To jedna z najważniejszych postaci w historii polskiego baletu.
– Najważniejsza?
– Tak.
– Mogę zadzwonić?
– Dzwoń.
Nawet nie czekał na grzecznościowe powitanie, od razu wystrzelił jak z karabinu.
– Gdy napisałeś do mnie o Ninie Novak, od razu przypomniało mi się nasze jedyne spotkanie. To był bodajże rok 1989. Po konkursie w Warnie. Siedzieliśmy na tarasie, a Novak poprosiła mnie o chwilę rozmowy. Zaproponowała, żebym dołączył do jej zespołu baletowego w Caracas. Propozycja zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale jeszcze większe wywarła na mnie ona sama. To było coś niesamowitego. Coś jak z innego świata. Jej sposób mówienia. Jej sposób gestykulacji. To, jak patrzyła, jak modulowała głos, jak siedziała. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była jak mityczna postać. Dla mnie mityczna.
– Co masz na myśli?
– W trakcie nauki w szkole baletowej sporadycznie padały stwierdzenia w kierunku tancerek: „Zatańczyłaś to jak Novak” lub „To było bardzo w stylu Niny”. Nikt jednak z nauczycieli nie kwapił się do tego, żeby przedstawić nam jej postać, przybliżyć fragment świata baletowego, który na tamtą chwilę był dla nas niedostępny. Mnie bardzo interesowała historia baletu. I tego w Polsce, i na świecie. Często chodziłem do biblioteki i czytałem o Novak w obcojęzycznej literaturze. Nasza rodzima pozostała obojętna na jej dokonania, tym samym w polskich szkołach uczniowie nie mieli okazji dowiedzieć się, kim była. Novak założyła w Caracas jedną z lepszych szkół baletowych na świecie. Spod jej skrzydeł wyszło wielu doskonałych artystów. Gdy tańczyłem we francuskim balecie i dołączał do nas tancerz lub tancerka z Wenezueli, wiedzieliśmy, że to z pewnością wychowanek Novak. Jej uczniowie nie kryli, że jest nauczycielką bardzo wymagającą, ale ma w sobie człowieka. Tylko że zostawiała go przed drzwiami sali baletowej. I stawała się nim ponownie po wyjściu.
– Czemu nie przyjąłeś jej propozycji pracy?
– Bo Wenezuela wydawała mi się za daleko. Przyjąłem ofertę bliżej domu, z Europy. Zadzwoniłem do Novak, żeby ją przeprosić i jej podziękować. Była smutna, ale na pożegnanie szczerze życzyła mi powodzenia. Bardzo miło wspominam naszą rozmowę. Ona ma naprawdę niezwykłą klasę, taką, jakiej dzisiaj już nie spotyka się u ludzi.