Читать книгу Kaszanka jako forma życia duchowego - Zbiegniew Mentzel - Страница 6

Оглавление

Pożegnanie stulecia

W Pismach wybranych Jana Parandowskiego (rok wydania: 1955) pośród kilku tekstów zamieszczonych tam przez autora jako „prace z warsztatu”, jeszcze nieukończone, odnaleźć można fragment powieści zatytułowanej Koniec stulecia. Akcja utworu zaczyna się w sylwestra roku 1900, w pewnej „starej, poczciwej knajpie”, dokąd grupka polskich studentów, emigrantów na paryskim bruku, przybywa na spotkanie ze swym mistrzem, Fournierem, aby wspólnie pożegnać i osądzić odchodzący wiek dziewiętnasty. Fournier, który ma lat osiemdziesiąt, a wydaje się w towarzystwie najmłodszy, obejmuje przewodnictwo stołu i gdy zegar wybija dwunastą, z kielichem szampana w dłoni wygłasza uroczystą mowę:

„Patrzę na zgarbione plecy tego starucha, który odchodzi tam, gdzie już osiemnastu przed nim odeszło, i czuję westchnienie w piersiach, co mi się zdarza raz na stulecie. Kiedy się urodziłem w kraju, skąd pochodzi to wino, Goethe pracował nad drugą częścią Fausta, a Byron jeszcze nie umarł w Missolunghi. Mój ojciec, który był za młodu jakobinem, śpiewał mi karmaniolę nad kołyską. Mój wuj wycinał mi pajace z kartonu i widzę jego sine palce, które sobie odmroził w odwrocie spod Moskwy. Byłem wyrostkiem, kiedy Wiktor Hugo wspaniałym wierszem witał Napoleona wracającego pod kopułę Inwalidów. Gdy po raz pierwszy znalazłem się w Paryżu, Balzac zaczynał być sławnym [...] Pasteur uleczył jedną z moich kuzynek pokąsaną przez wściekłego psa. Widziałem, jak zapalono pierwsze lampy gazowe, potem Edison przysłał nam żarówkę [...] Pędząc na schadzkę przez Pont Neuf omal nie wpadłem na Mickiewicza, który w osmolonym surducie, z czarnymi paznokciami, jakby dopiero co sięgał po garść ziemi rodzinnej, szedł przed siebie z okiem proroka uwięzionym u dalekiego horyzontu [...] Porwany wiatrem Wiosny Ludów biłem się na barykadach, piętnaście lat później obrzucałem kamieniami powozy ministrów za to, że nie przyszli z pomocą styczniowemu powstaniu...”.

Fragment ogłoszony w Pismach wybranych liczy sobie zaledwie kilka stron; mowa Fourniera wypełnia je niemalże w całości. Historię dziewiętnastego wieku opowiada on studentom w taki sposób, jakby stanowiła biografię starego człowieka – jego własną biografię, a także biografię jego pokolenia, które żyło chimerami romantycznej duszy, walczyło o wolność, a poczucie sprawiedliwości wykształciło do tego stopnia, że nadejście dnia bez tyranów, bez zbrodni, bez wojen, wydawało mu się bardzo bliskie.

„Vive la Pologne, messieurs! Wam, synom tej ziemi, należy się najpierwsze zadośćuczynienie” – brzmią ostatnie słowa mowy. Gdy studenci piją zdrowie XX wieku i jeden po drugim odgadywać mają przyszłość, tekst się urywa.

Czym w istocie było dziewiętnaste stulecie, co pozostawiło w spadku swojemu następcy i na ile jest odpowiedzialne za późniejsze jego zbrodnie? – nie wiemy, czy i jak próbował Parandowski odpowiedzieć na te pytania. Podczas wojny pracę nad Końcem stulecia przerwał, kiedy była już „daleko posunięta”, i wbrew zamierzeniom nie udało mu się do niej powrócić. Wiemy jednak, że w procesach wytaczanych ostatnim stuleciom bliższa była mu zdecydowanie rola świadka obrony, nie zaś oskarżenia.

„Nawet w najczarniejszych momentach tego, co moje pokolenie przeżyło lub czego się lęka – pisał w latach pięćdziesiątych – nie opuszcza mnie nigdy przekonanie, że siły twórcze są zawsze potężniejsze od sił niszczących”.

Przekonanie to nie miało nic wspólnego z urzędowym optymizmem epoki. Parandowski wielokrotnie wyrażał je wcześniej. Na przykład? Na przykład jako autor Bolszewizmu i bolszewików w Rosji, pierwszego w języku polskim opisu sowieckiej rzeczywistości, którą w roku 1919 obserwował z bezstronnością, „o ile jest ona możliwa wobec ludzi, którzy olbrzymi i żyzny kraj zamieniają w rozpaczliwą pustynię”.

Przypomnijmy zakończenie tamtej książki:

„Bolszewicy przeminą [...] a życie i jego niezmienne formy pozostaną te same”.

Kaszanka jako forma życia duchowego

Подняться наверх