Читать книгу Łapy precz od żartów - Abelard Giza - Страница 5

Оглавление


Tyle jest postaci w polskim showbizie, a my o ChajZerze. Chajzerem zaczynamy to wszystko. Chajzera promować będziemy. Ja rozumiem, że jest on tylko pretekstem do rozmowy o celebryctwie i cenzurze żartów, ale żeby podbijać ten jego nieznośny bębenek próżności... Ech.

I dziwne, że nie znasz szczegółów – w końcu gość każdą swoją prywatną chwilę przeżywa z milionami telewidzów. Nie da się nie znać szczegółów tragedii osobistej czy choćby śniadania Filipa Chajzera.

I mimo że bardzo wiele mądrych słów przytaczasz Jacku, kilka błyskotliwych konstrukcji stosujesz i fundujesz ten doskonały PeeS, to dla mnie Filip Chajzer w tej sytuacji jest wkurwionym ojcem.

I tyle.

I cokolwiek byś napisał – jestem w stanie go zrozumieć. Mam córkę, zaraz będę miał drugą. Mia mruży oczy jak ja i wścieka się jak ja. Czyż jest coś cenniejszego niż lepsza i młodsza wersja Ciebie? Myślę, że mógłbym zabić każdego, kto chciałby zrobić jej krzywdę. I nieważne, ile mądrych książek w życiu przeczytałem.

Mógłbym tu jeszcze mnożyć kolejne zdania na ten temat, ale i tak tego nie zrozumiesz. Nie jesteś tatą. Ha! Wiem. To zły argument. Jakiś taki upokarzający. „Jesteś młody i nic nie wiesz!” – zawsze, jak ktoś takim tekstem zamykał mi usta, to otwierał mi się nóż w kieszeni.

Ale... (he, he) zrozumienie w tej kwestii może narodzić się tylko i wyłącznie wraz z lepszą wersją Jacka Stramika, która – choć bez włosów, to z orlim nosem – będzie nienawidziła świata bardziej doskonale niż Ty sam. I jestem pewien, że dumny i wzruszony zrobisz wszystko, żeby żaden chuj złamany nawet na moment jej słońca nie przysłonił.

Oczywiście nie uważam, że nawoływanie do linczu i wrzucanie danych osobowych hejterów na profile celebrytów to dobre rozwiązanie. I nieważne, czy robi to Król TVN-u, czy jego Koniuszy. Żenada. Rozdmuchiwanie tych spraw to tylko ich reklama. Gdyby nie ta cała afera, to nigdy nie obejrzelibyśmy tego mema. A nawet jeśli, to pewnie cała reakcja trwałaby około 0,4 sekundy i brzmiałaby „łe”/„phi”/„tss”.

Dobre żarty same się roznoszą.

Znam dobre, mocne żarty. Niektóre są rasistowskie, inne szowinistyczne albo antysemickie... I naprawdę są dobre. Wywołują śmiech. I nie czuję się później złym człowiekiem. Uśmiechnę się, może niechętnie – bo wszystkie te pojęcia już dawno powinny zdechnąć – często wbrew sobie, ale jednak. W tym momencie doskonała konstrukcja wygrywa z etyką. Przecież to tylko żart. Od słuchania żartu nie zacznę traktować drugiego człowieka inaczej. Ale już zestawienie słabej konstrukcji z ciężkim tematem to dla humoru mieszanka wybuchowa. Dlatego czasem myślę, że żartami powinni zajmować się tylko zawodowcy. Licencja na żartowanie? To dużo bardziej skomplikowana materia niż operacja na otwartym sercu. Ta może się źle skończyć dla jednej osoby, a jak pokazuje historia, są takie żarty, które potrafią skłócić i zatruć serca tysięcy.

Oczywiście, cokolwiek by mówić, obiektywnie autor tego całego chajzerowego mema nie zrobił dziecku nic. Ale czy nie jest tak, że kiedy pojawiają się emocje – wyłącza się mózg? To jest jak iskra w lesie. A do tego, jak wiatr, niesie Cię zacna idea walki z plugastwem i internetowym hejtem w imię pamięci zmarłego. Jedziesz więc i napierdalasz. Jesteś rycerzem na białym koniu albo w czarnym batmobilu właśnie. Człowiek od zawsze usprawiedliwiał agresję szlachetnymi hasłami:

„Za wolność”,„Bóg tak chciał!”, „Ojczyzna wzywa!”

A do tego czujesz moc, bo za tobą stoi armia uwielbiaczy. Sam nie masz jeszcze armii uwielbiaczy, ale przyznaj, że kiedy rozprawiasz się z kimś na swoim blogu i czujesz wsparcie środowiska, to jakoś łatwiej ferować wyroki.

„Łapy precz od żartów!” – wołasz Ty. Racja. „Więcej dystansu!” – wołają internauci. Pewnie.

Ale kto go ma? Ktoś mi mówi: „Wow, żartujesz ze swojego wyglądu albo imienia – ale masz dystans!”. Naprawdę? Po prostu te dwa aspekty mojej osoby mam zupełnie w dupie. Ciężej mi żartować z kilku innych, które bolą albo na których punkcie mam kompleksy. Ty nie masz takich punktów? Wyobraź sobie najmroczniejszy, najbardziej uciskający Cię Stramikowy problem... Ten, który wymyka Ci się spod kontroli...

A teraz mem na jego temat... Do tego słaby...

No nie świerzbią Cię palce? Ciebie – mrocznego, powściągliwego, przepełnionego cynizmem Jacka. Człowieka, który przeżył już i w jakiś sposób oswoił się ze śmiercią bliskiej osoby. Zawodowego żartownisia, któremu drogi jest problem cenzury i obrażania się świata za różnej maści dowcipy. Znawcę chłonącego szeroko pojętą komedię 24/7 – także tę ciężkiego kalibru.

Więc jak ma się powstrzymać ojciec Filip „Supcio! Brawo! Fota! Piona! Zajebię pomysł od Jimmy’ego Kimmela! Supcio! Trudno! Uśmiech! Śmieszna mina! Reklama! O Boże, jak to smakuje! Łohoho! Jaki śmieszny strój! Jestem szalony! Ludzie mnie kochają! Pomogę na Wizji! Bić kurwy!” Chajzer?

Łapy precz od żartów

Подняться наверх