Читать книгу Łapy precz od żartów - Abelard Giza - Страница 9

Оглавление


48 godzin to jednak dobra formuła. Okazuje się, że aby dotrzymać terminu, człowiek potrafi pisać mejla o piątej rano, kiedy we krwi tańczą wciąż whisky, cola i weselna wódka.

Pytasz mnie o reklamę z Sokołem.

Sokół to polski Jay-Z. Biznesmen, raper, człowiek legenda. Do wszystkiego doszedł sam. Podobnie jak O.S.T.R. – zrobił już tyle dobrych rzeczy, że chyba nic nie jest w stanie odebrać mu szacunku środowiska i słuchaczy. Kooperacje z Dawidem Podsiadłą czy reklama z Lindą... Amerykański styl, doskonałe towarzystwo, dobra jakość i produkcja. Wszystko pięknie. Słuszny kierunek. Dziś ważni zawodnicy rap gry to już nie chłopaki z osiedla palący blanty i rapujący o szarym blokowisku. To poważni przedsiębiorcy. I dobrze.

Marzy mi się, żeby polski stand-up szedł w tę stronę. Żeby nie traktowano nas tylko jak wulgarnych śmieszków z klubów pełnych piwa i żartów o sraniu (które to żarty tak uwielbiam). Na Zachodzie komicy mają swoje programy, shows, seriale i grają w filmach. Oczywiście musimy się jeszcze dużo nauczyć, ale to, co się dzieje z raperami, jest dla nas jakąś iskierką. Bo obaj wiemy, że hip-hop i stand-up to dziedziny sobie bliskie, oparte na tym samym fundamencie – autentyczności (tak dziś cenionej).

I słyszę tego Szanow(a)nego Pana, który we wspomnianym spocie mówi o sobie, o prawdzie, o pasji. Fajnie. Może pójdą za nim młodzi, zagubieni... Wsłuchają się w jego głos, a przez to też w swój wewnętrzny. I nagle wszystko jak młotem rozwala mi znaczek dezodorantu. Nie rasowych perfum Chanel, tylko tego, co w Tesco stoi na półce obok ziemniaków i margaryny. I myślę sobie, po co mi Pan Sokół pierdoli o prawdzie i pasji, skoro dezodorant reklamuje? Co mają do tych wzniosłych haseł dwa psiknięcia pod pachą? I jeszcze to ich hasło: Find your magic. Naprawdę? Prawda i magia na półce w Rossmannie po dychu?

Cały jego dorobek i mój szacunek do niego on przerzuca na firmę, której celem jest wciśnięcie mi bardzo przeciętnego zapachu. No nie. Nie chcę tak. Nie lubię. Wolałbym śmieszną/kiczowatą reklamę, w której Sokół rapuje: „Jaram się relaksem, psikam pachy Axe’em” albo stoi i mówi: „Jestem biznesmenem, chcę mieć większy samochód. Ten zapach jest taki w kit. Gdybym na nim nie zarobił, tobym się właśnie takim psikał”. Jak Wojewódzki w tej strasznej reklamie oranżady. Nie sadzi się. Nie opowiada o szlachetnym płynie i ojczyźnie. Tam układ jest czysty.

$$$.

Czytałem ostatnio zabawny wpis na profilu Make Life Harder – przeinteligentnych typów – który po siódmym akapicie okazał się reklamą. Szlag mnie trafił. Nikomu nie bronię zarabiać. Obwieś się nazwami firm, jedz na wizji kabanosy, chodź wszędzie w konkretnych klapkach – luz. Tylko daj znać. Szanuj mój czas. Moją do ciebie sympatię. Nie oszukuj mnie. Nie udawaj, że się nie kurwisz. Nie ukrywaj nazwy firmy na puentę, bo poczuję się wydymany. I nie dorabiaj ideologii do zapachu. Przynajmniej tej jakości. Może Chanel bym zdzierżył. Może wtedy szacunek do marki połączyłby się z szacunkiem do Sokoła. Trochę tak mam z tym, że O.S.T.R. jest ambasadorem dobrego koniaku. I też w reklamówce ciśnie hasła o ambicji i celu, ale tam jakoś mi to współgra. Może właśnie o to chodzi. O jakość. O klasę. O to, że reklamujesz i polecasz innym to, co sam lubisz i szanujesz. A mi się wierzyć nie chce, że Sokół się psika tym gównem. I że pije czerwonego johnniego walkera. Według mnie z prawdą i pasją to nie ma nic wspólnego.

PS Wolność, równość i sery topione! Polecam!

Abelard Giza.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Łapy precz od żartów

Подняться наверх