Читать книгу Łapy precz od żartów - Abelard Giza - Страница 6

Оглавление


Wiedziałem, że będziesz o córce; i kolejnej córce. Solidarność ojców. Rozumiem to. Nie jestem ojcem, ale nie nienawidzę dzieci jak niektóre osoby w mojej sytuacji. Co więcej: chciałbym, żeby dzieci nie umierały. Udoskonalić ludzkość tak, by umierali tylko dorośli. Wszyscy. Nawet tak znamienita, wszechstronnie uzdolniona, osobowość telewizyjna, jaką jest Filip Chajzer, którego brak boleśnie odczułby na sobie cały rodzaj ludzki!

Aaaaaaaaaaaaaa!

Już wystarczająco energii mu poświęciliśmy. W sumie z mojej inicjatywy. Bez sensu.

Ostatecznie godzę się z tym, jaki jest. To akurat nie mój bohater, widocznie jednak jest w takiej, a nie innej formie potrzebny światu. Takiego go świat otrzymuje w chajzerowym pakiecie. Takiego kocha go sporo osób. I wreszcie takiego go nie nazywam tak, jak chciałbym go nazwać, bo po konsultacjach z prawnikiem postanowiłem uniknąć długiego procesu, zakończonego prawdopodobnie nawet kilkusettysięcznym odszkodowaniem. Niestety on nazwał tak, jak chciał nazwać – kurwą, autora żartu, który to żart – jak dla mnie – nie był jakiś najgorszy.

Lubię takie głupotki. Nie lubię powagi. A tu pewnie chodziło również o przekłucie balonika powagi. Takie przekłuwanie dają nam przecież najbardziej obraźliwe żarty. Rasistowskie, szowinistyczne czy antysemickie właśnie. Tylko jedna rzecz – one wydają mi się spoko tylko wtedy, gdy są quasi-rasistowskie, pseudoszowinistyczne i antyantysemickie. Często są to takie „wcieleniówki”, na przykład Sarah Silverman udająca głupią rasistkę, żeby zwrócić uwagę na problem.

I jak powiadasz: autor mema nie krzywdzi dziecka Chajzera. Tak samo autorzy i autorki takich żartów nie skrzywdziliby i nie skrzywdziłyby osób, których te żarty dotyczą. Tym samym nie są nawoływaniem do nienawiści. Natomiast Chajzer do nienawiści podjudza. To nie jest spoko. Ale – jak tym razem ja powiadam – taki on już ci jest. Ten Chajzer. Filip Chajzer jest Filipem Chajzerem, tak samo jak Jacek Stramik jest Jackiem Stramikiem – tym, który rzeczywiście dobrze się czuje, kiedy przy aprobacie innych chłoszcze kogoś na blogu.

Ja, Ja natomiast, Ja!

„Poniedziałek – ja, wtorek – ja, środa – ja, czwartek – ja” – jak pisał Gombrowicz w Dzienniku.

JA to przynajmniej robię w dobrym stylu, hi, hi. Życzę jemu tego samego; tylko nie wiem, czy po przybraniu na stylu nie straciłby zwolenników.

W takim razie cofam życzenia. Oznacza to, że jestem dla niego dobry. Należy docenić ten gest!

Jak dla mnie takie przekłuwanie balonika powagi jest potrzebne. Widzimy to chociażby na przykładzie szkalowania Jana Pawła II, którego jestem fanem. Szkalowania, nie Jana Pawła II.

Nakurwianie w świętości

od zawsze pobudza intelekt.

Wyrywa nas z utrwalonych kolein myślenia.

Pomniki są od tego, żeby je... coś tam? Przez chwilę myślałem, że było takie powiedzenie. Ale chyba nie było. Zresztą nie wiem. Może było.

Ty, tak Ty!

TY powinieneś wiedzieć, w końcu jesteś starszy! I masz dzieci!!! (Będziesz miał).

Łapy precz od żartów

Подняться наверх