Читать книгу Sacrum i rewolucja - Andrzej Chwalba - Страница 3

Оглавление

Od Autora

W po­ło­wie lat sie­dem­dzie­sią­tych XIX stu­le­cia z Ro­sji i z Eu­ro­py Za­chod­niej na zie­mie pol­skie przy­by­li pierw­si wy­znaw­cy so­cja­li­zmu. Roz­po­czę­li dzia­łal­ność w kra­ju po­zba­wio­nym nie­pod­le­gło­ści pań­stwo­wej, któ­re­go dwaj za­bor­cy, ro­syj­ski i pru­ski, pro­wa­dzi­li dzia­łal­ność re­pre­syj­ną i po­li­ty­kę wy­na­ra­da­wia­ją­cą, gdzie sil­ną po­zy­cję za­cho­wał Ko­ściół ka­to­lic­ki, a lud ro­bo­czy stał wier­nie przy re­li­gii oj­ców i dzia­dów, w kra­ju, w któ­rym en­kla­wy cy­wi­li­za­cji tech­nicz­nej i no­wo­cze­sne­go spo­łe­czeń­stwa były nie­zbyt roz­le­głe. Na ich ak­tyw­ność nie­ma­ły wpływ wy­wie­rał co­raz sil­niej upo­wszech­nia­ny ste­reo­typ so­cja­li­sty jako ni­hi­li­sty i bez­boż­ni­ka. Jed­no­czył on wszyst­kich tych, a było ich nie­ma­ło, któ­rzy — z ta­kich czy in­nych po­wo­dów — do­brze so­cja­li­stom nie ży­czy­li, za­cho­wu­jąc wo­bec nich dy­stans i uze­wnętrz­nia­jąc nie­chęć i wro­gość.

Wśród so­cja­li­stów pierw­szej i na­stęp­nych ge­ne­ra­cji mie­li­śmy wie­rzą­cych, obo­jęt­nych re­li­gij­nie i nie­wie­rzą­cych. W pol­skich par­tiach so­cja­li­stycz­nych dzia­ła­ją­cych do roku 1918 wie­rzą­cy i gor­li­wie prak­ty­ku­ją­cy sta­no­wi­li wy­raź­ną więk­szość. Wśród nich 80–90 pro­cent to ka­to­li­cy. Po­zo­sta­li to wy­znaw­cy re­li­gii moj­że­szo­wej, pro­te­stan­ci oraz nie­licz­ni pra­wo­sław­ni. Usta­le­nie do­kład­nych pro­por­cji mię­dzy wie­rzą­cy­mi, obo­jęt­ny­mi re­li­gij­nie a nie­wie­rzą­cy­mi w par­tiach so­cja­li­stycz­nych fak­tycz­nie jest nie­moż­li­we, tak ze wzglę­du na de­li­kat­ność te­ma­tu, jak i z po­wo­du bra­ku od­po­wied­nich świa­dectw źró­dło­wych. Przed­kła­da­ne wła­dzom ad­mi­ni­stra­cyj­nym czy ko­ściel­nym ofi­cjal­ne de­kla­ra­cje z oczy­wi­stych po­wo­dów są mało przy­dat­ne — od­da­ją je­dy­nie stan for­mal­ny, a nie rze­czy­wi­sty.

W par­tiach so­cja­li­stycz­nych ist­nia­ły spo­re róż­ni­ce w sto­sun­ku do wia­ry, przy czym szcze­gól­nie wy­raź­ne mię­dzy in­te­li­gen­ta­mi a ro­bot­ni­ka­mi, chło­pa­mi, rze­mieśl­ni­ka­mi. Wśród so­cja­li­stów ro­bot­ni­ków, rze­mieśl­ni­ków, chło­pów wie­rzą­cy mie­li zde­cy­do­wa­ną więk­szość. Wie­lu z nich nie kry­ło się ze swo­ją re­li­gij­no­ścią.

Wol­no­my­śli­cie­le ro­bot­ni­cy, rze­mieśl­ni­cy, tym bar­dziej chło­pi sta­no­wi­li w par­tiach nie­znacz­ny pro­cent, ale przez swój nie­jed­no­krot­nie de­mon­stra­cyj­ny an­ty­kle­ry­ka­lizm zwra­ca­li uwa­gę in­nych. Szcze­gól­nie byli oni wi­docz­ni w So­cjal­de­mo­kra­cji Kró­le­stwa Pol­skie­go i Li­twy (SDK­PiL) i w Pol­skiej Par­tii So­cja­li­stycz­nej (PPS) w cza­sie re­wo­lu­cji 1905–1907 roku — i to nie tyl­ko ze wzglę­du na li­czeb­ność.

Je­śli cho­dzi o in­te­li­gen­tów par­tyj­nych, to z re­gu­ły byli wol­no­my­śli­cie­la­mi, choć — tu pa­ra­doks — czę­ściej fak­tycz­nie niż for­mal­nie. Do par­tii tra­fia­li już jako nie­wie­rzą­cy, wy­zby­wa­jąc się wia­ry czy to pod wpły­wem fi­lo­zo­fii po­zy­ty­wi­stycz­nej, mark­si­zmu czy so­cja­li­zmu. Wie­rzą­cy in­te­li­gen­ci ka­to­li­cy, pro­te­stan­ci czy wy­znaw­cy re­li­gii moj­że­szo­wej na­le­że­li do wy­raź­nej mniej­szo­ści. W su­mie pod wzglę­dem li­czeb­nym (jak się wy­da­je) rów­no­wa­ży­li ilość nie­wie­rzą­cych ro­bot­ni­ków i rze­mieśl­ni­ków. Wśród wol­no­my­śli­cie­li nie wszy­scy byli ate­ista­mi z we­wnętrz­ne­go wy­bo­ru i prze­ko­na­nia, nie­któ­rzy to agno­sty­cy, scep­ty­cy, wy­znaw­cy no­wej ety­ki. Pol­scy so­cja­li­ści uni­ka­li zresz­tą pu­blicz­ne­go de­kla­ro­wa­nia swo­je­go ate­izmu czy świa­to­po­glą­do­we­go scep­ty­cy­zmu.

So­cja­li­ści pol­scy, wol­no­my­śli­cie­le, utrzy­my­wa­li, iż re­li­gie stop­nio­wo będą za­ni­kać. Ten po­gląd wpro­wa­dza­li z prze­ko­na­nia o po­tę­dze ro­zu­mu. Re­li­gię łą­czy­li z fe­ty­szy­zmem i za­bo­bo­na­mi. Ale czy to mia­ło ozna­czać, iż będą skłon­ni pro­pa­go­wać świec­kie oby­cza­je i ob­rzę­do­wość oraz wal­czyć o la­ic­kie usta­wo­daw­stwo — je­śli tak, to na jaką ska­lę i ja­ki­mi środ­ka­mi? Czy to mia­ło tak­że zna­czyć, iż będą re­zy­gno­wać z ta­kich prak­tyk ko­ściel­nych, jak chrzest, ślub czy po­grzeb? Czy te po­glą­dy wol­no­my­śli­ciel­skich elit par­tyj­nych będą rów­nież rzu­to­wać na po­sta­wy wie­rzą­cych człon­ków par­tii wo­bec ję­zy­ka re­li­gij­ne­go, ko­ściel­nych środ­ków prze­ka­zu oraz czyn­no­ści i sym­bo­li re­li­gij­nych prak­ty­ko­wa­nych w dzia­łal­no­ści par­tii so­cja­li­stycz­nych? Na ile te po­sta­wy były ory­gi­nal­ne i wła­ści­we je­dy­nie pol­skie­mu so­cja­li­zmo­wi? Te i inne, bar­dziej szcze­gó­ło­we py­ta­nia po­win­ny pro­wa­dzić do od­po­wie­dzi na pod­sta­wo­wy pro­blem: jak mia­ły się do sie­bie „sa­crum” i „re­wo­lu­cja” — tak w płasz­czyź­nie jed­nost­ko­wej, jak i pu­blicz­nej? Czy mu­sia­ły się zna­leźć w kon­flik­cie? Je­śli tak, to na czym on po­le­gał i w czym się prze­ja­wiał oraz ja­kie były jego skut­ki, tak dla du­cho­wień­stwa, jak i dla so­cja­li­stów, wol­no­my­śli­cie­li i wie­rzą­cych?

Mó­wiąc: wie­rzą­cy, pra­wie z re­gu­ły mia­łem na my­śli wy­znaw­ców re­li­gii rzym­sko­ka­to­lic­kiej. Sto­su­nek so­cja­li­stów wy­zna­nia moj­że­szo­we­go i pro­te­stanc­kie­go do sa­crum nie jest przed­mio­tem roz­wa­żań, przede wszyst­kim dla­te­go, iż nie po­zo­sta­wi­li oni po so­bie ta­kiej ilo­ści świa­dectw źró­dło­wych, by moż­na było pro­wa­dzić szcze­gó­ło­wą ana­li­zę i bu­do­wać uogól­nie­nia.

Od­da­jąc tę książ­kę do rąk Czy­tel­ni­ków pra­gnę ser­decz­nie po­dzię­ko­wać prof. dr An­nie Żar­now­skiej, któ­rej pro­po­zy­cje i sło­wa za­chę­ty nie po­zo­sta­ły bez wpły­wu na osta­tecz­ny kształt książ­ki. Za wni­kli­we oce­ny i cen­ne uwa­gi wi­nie­nem wdzięcz­ność ks. prof. dr. hab. Da­nie­lo­wi Ol­szew­skie­mu, prof. dr. hab. Mi­cha­ło­wi Śli­wie, oraz ko­le­gom An­drze­jo­wi Ja­go­dziń­skie­mu i Jac­ko­wi Ste­fań­skie­mu. Osob­ne sło­wa po­dzię­ko­wa­nia kie­ru­ję do prof. dr. hab. An­drze­ja Ba­na­cha, Dzie­ka­na Wy­dzia­łu Hi­sto­rycz­ne­go UJ, za życz­li­wą po­moc.

Sacrum i rewolucja

Подняться наверх