Читать книгу Sacrum i rewolucja - Andrzej Chwalba - Страница 7

3. Komunia święta czy „cywilna”?

Оглавление

Uro­czy­sta pierw­sza ko­mu­nia św. była po chrzcie ko­lej­nym waż­nym wy­da­rze­niem re­li­gij­nym w ży­ciu dziec­ka. W Pol­sce na prze­ło­mie wie­ku XIX i XX za­czy­na­ła ona od­gry­wać co­raz więk­szą rolę. Miał w tym swój udział za­rów­no Ko­ściół ka­to­lic­ki, jak i do­ro­śli, któ­rzy wagę tego fak­tu w ży­ciu dziec­ka chcie­li szcze­gól­nie pod­kre­ślić i uwy­pu­klić. Przy­stę­pu­jąc do pierw­szej ko­mu­nii św. dziec­ko zdo­by­wa­ło nowe pra­wa, ale i nowe obo­wiąz­ki w Ko­ście­le. Sta­wa­ło się jego peł­no­praw­ną cząst­ką. Zbli­ża­ło się do Isto­ty Naj­wyż­szej — Boga. Sama uro­czy­stość mia­ła głę­bo­ko za­paść w świa­do­mość mło­de­go czło­wie­ka.

Jaki był sto­su­nek pol­skich so­cja­li­stów do uro­czy­sto­ści pierw­szej ko­mu­nii św.? Z nie­zbyt licz­nych prze­ka­zów źró­dło­wych, przede wszyst­kim ze wspo­mnień, ma­te­ria­łów pa­mięt­ni­kar­skich, ko­re­spon­den­cji wy­ni­ka, iż pro­blem ten in­te­re­so­wał ich o tyle, o ile mia­ło to zwią­zek z ich dzieć­mi. O ko­mu­nii św., jako o sa­kra­men­cie, bli­żej się nie wy­po­wia­da­li. Dla wie­rzą­cych so­cja­li­stów udział dzie­ci w tej uro­czy­sto­ści był czymś tak na­tu­ral­nym, że nie czu­li się w obo­wiąz­ku (tak jak w wy­pad­ku po­grze­bów) uza­sad­nia­nia i wy­ja­śnia­nia swo­je­go po­stę­po­wa­nia. Mo­że­my chy­ba przy­jąć, pa­mię­ta­jąc o struk­tu­rze wy­zna­nio­wej par­tii so­cja­li­stycz­nych, iż zde­cy­do­wa­na więk­szość dzie­ci pol­skich so­cja­li­stów uczest­ni­czy­ła w uro­czy­sto­ści pierw­szej spo­wie­dzi i w ko­mu­nii św.

Na­to­miast przy­kła­do­wo we Fran­cji (o któ­rej dys­po­nu­je­my bliż­szy­mi in­for­ma­cja­mi) udział w tej uro­czy­sto­ści dzie­ci so­cja­li­stów był czymś spo­ra­dycz­nym, był wy­da­rze­niem, a udział dzie­ci przy­wód­ców par­tii sen­sa­cją, jak choć­by w przy­pad­ku cór­ki Je­ana Jau­rèsa, jed­ne­go z naj­bar­dziej zna­nych przy­wód­ców fran­cu­skie­go i mię­dzy­na­ro­do­we­go ru­chu ro­bot­ni­cze­go. O tym roz­pi­sy­wa­ła się pra­sa roz­ma­itych kie­run­ków, a fran­cu­scy blan­ki­ści i al­le­ma­ni­ści Jau­rèsa po­tę­pi­li. W ich oczach prze­stał być uczest­ni­kiem ru­chu so­cja­li­stycz­ne­go, bo­wiem „czyn” jego cór­ki był świa­dec­twem wy­cho­wa­nia w du­chu re­li­gij­nym.

Pod tym wzglę­dem — jak się wy­da­je — Fran­cja była kra­jem bar­dziej oso­bli­wym i spe­cy­ficz­nym niż ty­po­wym. W są­sied­niej Ita­lii było już zu­peł­nie ina­czej. We Fran­cji zda­rza­ły się na­wet wy­pad­ki po­bi­cia przez gru­py an­ty­re­li­gij­ne, sku­pia­ją­ce głów­nie anar­chi­stów, ale i so­cja­li­stów, dzie­ci bio­rą­cych udział w uro­czy­stej ko­mu­nii św. ³³ Był to ko­lej­ny do­wód na ist­nie­nie po­waż­nych róż­nic w par­tiach sku­pio­nych w II Mię­dzy­na­ro­dów­ce.

W Pol­sce ta ce­re­mo­nia re­li­gij­na znaj­do­wa­ła się cał­ko­wi­cie poza za­in­te­re­so­wa­nia­mi par­tii so­cja­li­stycz­nych. Naj­praw­do­po­dob­niej uzna­ły, że jest to we­wnętrz­na spra­wa Ko­ścio­ła i osób wie­rzą­cych. Ale musi się po­ja­wić py­ta­nie, dla­cze­go nie uzna­ły za spra­wę pry­wat­ną chrztów, ślu­bów i po­grze­bów? Od­po­wiedź wy­da­je się sto­sun­ko­wo pro­sta. W za­bo­rze ro­syj­skim i czę­ścio­wo au­striac­kim były to bo­wiem uro­czy­sto­ści ob­li­ga­to­ryj­ne dla wszyst­kich, wie­rzą­cych i nie­wie­rzą­cych. Za­tem so­cja­li­ści, zwłasz­cza wol­no­my­śli­cie­le, nie mo­gli nad tym przejść do po­rząd­ku dzien­ne­go. Na­to­miast ko­mu­nia św. była tą ce­re­mo­nią re­li­gij­ną, któ­ra mo­gła in­te­re­so­wać tyl­ko wie­rzą­cych i prak­ty­ku­ją­cych. Nie­wie­rzą­cych zu­peł­nie nie do­ty­czy­ła. Z tej przy­czy­ny tak­że so­cja­li­ści nie py­ta­li o jej sens i cha­rak­ter, nie wal­czy­li o wpro­wa­dze­nie jej świec­kiej wer­sji, nie utrud­nia­li uczest­ni­cze­nia w niej dzie­ciom człon­ków par­tii. Ten to­le­ran­cyj­ny wo­bec wie­rzą­cych i „nie­za­bor­czy” sto­su­nek do ko­mu­nii św. wy­raź­nie od­bie­gał od za­sy­gna­li­zo­wa­nych wy­żej po­staw so­cja­li­zmu fran­cu­skie­go.

We Fran­cji, Niem­czech, Bel­gii już w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych w krę­gach so­cja­li­stycz­nych, rów­nież wśród anar­chi­stów i wol­no­my­śli­cie­li, zro­dził się po­mysł or­ga­ni­zo­wa­nia świec­kich uro­czy­sto­ści dla dzie­ci i mło­dzie­ży, któ­re to w wy­obra­że­niach ich po­my­sło­daw­ców i póź­niej­szych or­ga­ni­za­to­rów mia­ły za­stą­pić uro­czy­stą pierw­szą ko­mu­nię św. i bierz­mo­wa­nie ³⁴. Jak się oka­za­ło, dro­ga od kon­cep­tu do jego urze­czy­wist­nie­nia nie była da­le­ka i jesz­cze przed koń­cem wie­ku XIX za­czę­to or­ga­ni­zo­wać wiel­kie uro­czy­sto­ści, świę­ta dzie­ci i mło­dzie­ży. Dla młod­szych dzie­ci, 11–12-let­nich — świę­to do­ra­sta­nia, na­zy­wa­ne też „cy­wil­ną ko­mu­nią” bądź „pierw­szą ko­mu­nią czer­wo­ną”, a dla mło­dzie­ży 14–15-let­niej — świę­to doj­rze­wa­nia. Obie te uro­czy­sto­ści trak­to­wa­no jako ma­ni­fe­sta­cje pięk­na, do­bra, mło­do­ści i od­wa­gi, jako im­pre­zy o jed­no­znacz­nie an­ty­re­li­gij­nym i an­ty­kle­ry­kal­nym cha­rak­te­rze.

Świę­ta te cha­rak­te­ry­zo­wa­ły się wiel­ką wy­staw­no­ścią i pom­pą. W ten spo­sób chcia­no „prze­li­cy­to­wać” ce­re­mo­nie re­li­gij­ne. Ce­lem or­ga­ni­za­to­rów było wcią­gnię­cie do prac wstęp­nych, przy­go­to­waw­czych jak naj­więk­szej licz­by ko­biet. Jak do­tych­czas sta­ły one z boku, tyl­ko w nie­wiel­kim stop­niu uczest­ni­czy­ły w two­rze­niu no­wej świec­kiej re­li­gii, la­ic­kich ce­re­mo­nia­łów i ob­rzę­dów. Cho­dzi­ło — jak pi­sa­no — o przy­bli­że­nie im idei po­stę­pu i eman­cy­pa­cji mo­ral­nej ³⁵.

Pod­czas tych świąt dzie­ci oraz mło­dzież ubra­ne na czer­wo­no, trzy­ma­jąc w ręku te­goż ko­lo­ru chu­s­ty, skła­da­ły przy­rze­cze­nia, że w swo­im ży­ciu będą się kie­ro­wać ide­ała­mi so­cja­li­stycz­ny­mi i la­ic­ki­mi. Na­stęp­nie z rąk or­ga­ni­za­to­rów otrzy­my­wa­ły spe­cjal­ne dy­plo­my upa­mięt­nia­ją­ce te uro­czy­sto­ści oraz me­da­le. Były i atrak­cyj­ne po­sił­ki, na­po­je, sło­dy­cze, roz­da­wa­no na­gro­dy rze­czo­we, or­kie­stra gra­ła me­lo­die od­po­wied­nie do po­wa­gi tej uro­czy­sto­ści ³⁶. Jak wi­dać, ele­men­ty lu­dycz­ne zde­cy­do­wa­nie prze­wa­ża wy­staw­ność — to mia­ły być atu­ty no­wych la­ic­kich uro­czy­sto­ści. Wszyst­ko od­by­wa­ło się, po­dob­nie jak „chrzty” świec­kie, naj­czę­ściej w nie­dzie­lę.

Świę­ta mło­do­ści sta­ły się do­brą oka­zją do mo­bi­li­zo­wa­nia ener­gii i chę­ci dzia­ła­nia wszyst­kich tych, któ­rym dro­gie były ide­ały so­cja­li­zmu i wol­nej my­śli. Dla­te­go waż­nym ich frag­men­tem były prze­mó­wie­nia an­ty­re­li­gij­ne, któ­re koń­czy­ły część ofi­cjal­ną. Na­zy­wa­no je „ka­za­nia­mi”. Świę­ta mło­do­ści, po­dob­nie jak „czer­wo­ne chrzty”, nie uzy­ska­ły więk­szej po­pu­lar­no­ści ³⁷. Jak się oka­za­ło, ka­to­li­cyzm ze swo­imi ob­rzę­da­mi i ce­re­mo­nia­ła­mi bro­nił się do­syć sku­tecz­nie, na­wet w sil­nych ośrod­kach pro­pa­gan­dy kul­tu­ry la­ic­kiej.

Pol­scy so­cja­li­ści nie tyl­ko nie za­mie­rza­li or­ga­ni­zo­wać zu­peł­nie no­wych la­ic­kich świąt mło­do­ści, ale w swo­ich dru­kach, po­dob­nie jak i pod­czas spo­tkań z ro­bot­ni­ka­mi, nie za­miesz­cza­li tak­że ja­kich­kol­wiek uwag na te­mat świąt re­wo­lu­cyj­nych, prak­ty­ko­wa­nych w cza­sach Wiel­kiej Re­wo­lu­cji Fran­cu­skiej, w okre­sie Wio­sny Lu­dów, Ko­mu­ny Pa­ry­skiej czy fe­to­wa­ne­go — od lat osiem­dzie­sią­tych — no­we­go świę­ta eman­cy­pa­cji ludu. So­cja­li­ści pol­scy ani nie chcie­li, ani nie mo­gli po­zwo­lić so­bie na otwar­te pro­pa­go­wa­nie la­ic­kiej ob­rzę­do­wo­ści. Nie chcie­li, gdyż nie mie­ści­ło się to wśród za­sad­ni­czych za­dań pro­gra­mo­wych. Ta spra­wa in­te­re­so­wa­ła ich o tyle, o ile mo­gła przy­bli­żyć osią­gnię­cie wła­snej wi­zji ustro­jo­wej. Nie mo­gli rów­nież, na­wet gdy­by to le­ża­ło bez­po­śred­nio w ich in­te­re­sie, gdyż spo­wo­do­wa­ło­by to oczy­wi­sty kon­flikt z ro­bot­ni­ka­mi, chło­pa­mi, rze­mieśl­ni­ka­mi, któ­rych chcie­li do swe­go ru­chu po­zy­skać.

Upo­wszech­nie­nie tre­ści i ce­re­mo­nii la­ic­kich, or­ga­ni­zo­wa­nie ak­cji ma­ją­cych na celu osła­bie­nie re­li­gij­no­ści zo­sta­ło­by od­czy­ta­ne jako na­ru­sze­nie przy­ję­tej przez wszyst­kie pol­skie par­tie ro­bot­ni­cze za­sa­dy „pry­wat­no­ści” re­li­gii. Sto­su­nek do uro­czy­stej ko­mu­nii św. jest tego do­brym przy­kła­dem.

Sacrum i rewolucja

Подняться наверх