Читать книгу Postawić na szczęście - Anna Sakowicz - Страница 7
3
ОглавлениеAgata zwinęła poduszkę w zgrabny rulon i wsunęła ją sobie pod plecy. Pola siedziała obok, trzymając w dłoni lampkę wina.
– To było straszne – westchnęła. – Ta nasza rodzinka powinna być wysłana w kosmos – zaśmiała się. – Czy spodziewałaś się, że rodzice pojadą do Stanów? Kurczę, sama bym się wybrała.
– Fajnie – potwierdziła Agata. – Tylko mogliby przynajmniej nie planować nam tego miesiąca.
– Im się wydaje, że ja bez nich zginę.
– No wiesz, martwią się.
– A w czym ty mi będziesz pomagać, co? – spytała, spoglądając na siostrę. – Obiad mi ugotujesz czy pampersa zmienisz?
– O, nie! – zawołała. – Na to nie licz.
– No właśnie. Nie mam pięciu lat, jestem samodzielna.
– A jak spadniesz z wózka?
– Boże! – zawołała. – A kiedy ja spadłam ostatnio?
– Fakt.
– A jak powietrze z kół ci zejdzie?
Siostry parsknęły śmiechem. Pola ponownie uzupełniła ich kieliszki winem. Przez chwilę chichotały, nie mogąc się uspokoić. Agata lubiła spędzać czas z siostrą i oczywiście nie miała nic przeciwko temu, by pomóc jej pod nieobecność rodziców. Wiedziała jednak, że Pola była bardzo samodzielna i zawzięta. Nie chciała litości ani taryfy ulgowej. Odkąd oswoiła się z wózkiem, wydawała się pełna życia i pasji. Świetnie dawała sobie radę sama. Miała swój samochód, pracowała, spotykała się z przyjaciółmi. Prowadziła aktywniejszy tryb życia niż niejeden w pełni sprawny człowiek.
Agata rzuciła okiem na jej odsłonięte przedramiona. Blizny ciągle tam były, przypominając o trudnym czasie, przez który przeszła jej siostra. Miała piętnaście lat, kiedy zdarzył się ten cholerny wypadek i lekarze oznajmili, że Pola nigdy nie stanie na własnych nogach. To był cios dla całej rodziny. Nie wiadomo było, jak to powiedzieć żywiołowej nastolatce. Pamiętała doskonale tamten czas. Wszystko nagle zaczęło się kręcić wokół jej siostry. Rodzice panicznie szukali innych lekarzy, którzy dadzą choć promyk nadziei, że jednak to nie jest przerwany rdzeń kręgowy albo trafi im się magik, który go naprawi. I walka z depresją Poli… To chyba było najtrudniejsze. Dziewczyna cięła sobie ręce, próbowała popełnić samobójstwo. Dopiero wyjazd na obóz rehabilitacyjny coś w niej zmienił. Potem był drugi turnus, chyba zupełnie przełomowy. Zakochała się tam w jednym z wolontariuszy. Odkryła sport dla osób jeżdżących na wózkach, skończyła szkołę i studia, stała się wziętym grafikiem. Rodzina odetchnęła.
Agata uśmiechnęła się do siostry. Potem zagarnęła ją ramieniem i mocno przytuliła.
– Kocham cię, wiesz?
– Dobra, dobra, bo zaraz się tu rozkleimy. Słuchaj! – powiedziała nagle. – A może jeżeli rodzice mają wyjechać, to my też byśmy pojechały w jedno miejsce na kilka dni, co? Gdzieś, gdzie obie mogłybyśmy przy okazji popracować. Ja porobię zdjęcia, ty popiszesz… Co ty na to?
– Na miesiąc? – zdziwiła się Agata. – Chyba mnie
nie stać.
– Nie! Ale dwa tygodnie byłoby super, co? Chociaż podejrzewam, że trzy–cztery dni to opcja najbardziej prawdopodobna… – stwierdziła Pola po chwili namysłu. – Zobacz, że nawet urlopów nie musimy brać, bo każda z nas pracuje na swój rachunek.
– Niby tak…
Agata zamyśliła się. Czas przy wypiciu kilku lampek wina biegł tak powoli, że można było dostrzec wiatr hulający na tarczy zegara. Wszystko nabrało innego wymiaru. W głowie szumiało, przed oczyma błyskał kalejdoskop barw, a dodatkowo pojawiła się perspektywa kilkudniowego wypadu poza miasto.
– Wiesz, co pomyślałam? – odezwała się Agata.
– No?
– Że najchętniej pojechałabym na wczasy odchudzające – westchnęła. – Spasłam się jak świnia normalnie. Noszę gacie à la Bridget Jones.
– Uwielbiam Bridget! A oglądałaś trzecią część? – ożywiła się Pola. – Urodziła dziecko!
– Mnie to nie grozi – jęknęła jej siostra. – Ciągle mi nie wychodzi z facetami. Trafiam na samych dupków! A za trzy lata skończę czterdziestkę!
− Nie dupków, tylko popaprańców emocjonalnych – Pola zacytowała ulubioną bohaterkę literacką.
− Jak zwał, tak zwał. Na jedno wychodzi.
– Ja też na takich trafiam – bąknęła Pola, by dodać siostrze otuchy. Od razu przypomniała sobie swojego ostatniego chłopaka. Rozstali się rok temu. To ona podziękowała mu za bycie razem. Nie dawała rady. Miała wrażenie, że nagle u jej szyi zawisła kotwica, która ciągnęła ją do dna. A ona musiała żyć! Nie chciała zgnuśnieć w wózku, siedzieć w domu i gapić się w telewizor.
– Jeżu kolczasty, polej. – Agata podstawiła lampkę pod nos siostry. Ta odsunęła jej dłoń na odpowiednią odległość i dolała wina. − Powiedz, jak to jest, że nasi własni matki, ojcowie i ciotki najpierw cisną, że musimy zrobić studia, rozwodzą się nad samodzielnością kobiet, nad ich awansem. Przez całe nasze życie powtarzają dyrdymały, że co innego być panią doktor, a co innego panią doktorową, a kiedy wreszcie przyniesiemy do domu dyplom i umowę o pracę, to nagle zmieniają się o sto osiemdziesiąt stopni i cisną na rodzinę, dzieci i ślub? Toż to jakaś
schizofrenia!
– Mnie to mówisz? Chociaż ode mnie mniej się oczekuje niż od ciebie – stwierdziła. – Wystarczył im dyplom i praca.
– Co ty gadasz?
– Mnie nie zamęczają pytaniami o ślub – dodała z przekąsem.
– Poczekaj, skończyłaś trzydziestkę, to teraz się zacznie.
– Myślisz?
– Jestem tego pewna. Teraz wszyscy będą przypominać ci o tykającym zegarze, aż wreszcie sama usłyszysz to cholerne bim-bom, bim-bom. Będziesz zasypiać, a kurant wygrywający melodię powtarzaną przez kochaną rodzinkę nie da ci zmrużyć oka.
Pola parsknęła śmiechem i dolała sobie wina.
– Już się boję.
– Muszę schudnąć, wyjść za mąż i urodzić ślicznego Żółtaszka… Bo jak mi stukną cztery dyszki, będę stracona dla świata i rodziny – westchnęła.
– No, chyba nie Żółtaszka, tylko jakiegoś Iksińskiego – zaśmiała się Pola. – Ale ja ci mogę zafundować odchudzanie. Jeżeli pojedziesz ze mną w pewne miejsce na dwa albo trzy dni, to gwarantuję, że będę cię katować dietą.
– A gwarantujesz też efekty?
– Nie ma sprawy – znów się zaśmiała. – Ty… – Klepnęła siostrę w udo. – Z tego wynika, że masz rok na schudnięcie, rok na złowienie faceta i rok na urodzenie dziecka, żeby wyrobić się do czterdziechy. Niezły plan.
– Niewykonalny – mruknęła Agata. – Chociaż… – zastanowiła się. Poprawiła jedną ręką biust. – Jakbym tak się sprężyła, to może bym dała radę.
– A to naprawdę takie ważne? – powiedziała Pola innym tonem.
– A słyszałaś nasze ciotki?
– Ciotkami się nie przejmuj, ważne, żebyś ty chciała.
– Chcę! – powiedziała głośniej. – Słyszę codziennie, jak tyka ten cholerny zegar! Tik-tak, tik-tak! Każde tyknięcie wskazówki, to jakby uderzenie palcem wskazującym w klatkę piersiową. Niemalże czuję ból fizyczny tego stuknięcia.
– No, ale trzy lata… – zastanowiła się Pola. – To chyba niewykonalne.
– Nie wierzysz we mnie – burknęła Agata, sama przekonana o głupocie tego pomysłu. Jednak nagle coś błysnęło jej w głowie. Nie wiedziała, czy to skutek wypitego alkoholu, czy nagłe olśnienie. – Dobra! Zakładamy się, że dam radę?!
– Przestań! To chyba zły pomysł.
– Genialny! Będę mieć motywację.
– Ale, że co?
– Że za rok o tej porze będę chudsza o dwanaście kilo. Za dwa lata będę mieć na dłoni obrączkę, no może przynajmniej pierścionek z brylantem, a za trzy będę wtykać oseskowi cycka w gębę.
– Przestań – zaśmiała się Pola. Jej ten pomysł wydał się głupi. Nie można było robić takich rzeczy na siłę, a tym bardziej szukać partnera do życia. To musi przyjść spontanicznie, inaczej się nie uda!
– Ty, serio! Załóż się ze mną, a pojadę z tobą na te trzy dni, co?
– Dobra – ożywiła się. – O co?
– Za każdy zrealizowany punkt złotówka. Postawię na twoje szczęście!
– Czyli zakładamy się o trzy złote? – Pola parsknęła śmiechem. – To faktycznie będziesz zmotywowana. Ale wiesz… podoba mi się. Niech będzie. Tylko jutro nie stękaj, że to było po pijaku.
– Nie, jestem zupełnie świadoma. – Agata wyciągnęła dłoń w kierunku siostry. Po chwili Pola uścisnęła ją, a drugą ręką symbolicznie przyklepała zakład.
– Stoi, ale zachowujemy się jak wariatki.
− Oj tam, oj tam. Potraktuj to jak urodzinowe postanowienia.
– Tylko że ja mam urodziny, a ty postanawiasz – zaśmiała się. Potem nagle jakaś myśl błysnęła jej w głowie. – Sięgnij do półki – poprosiła. – Stoi tam Dziennik Bridget Jones. – Wskazała palcem. Nie chciała się przesiadać z łóżka na wózek, za dużo czasu by to jej zajęło. Siostra mogła podać szybciej.
– Po co?
– No, daj.
Agata chwilę przyglądała się grzbietom woluminów ustawionych na półce siostry. Wreszcie zauważyła kobietę w stroju króliczka. Rozbawił ją ten obrazek. Czytała książkę już kilka lat temu, ale musiała być w innym wydaniu, bo nie pamiętała czegoś takiego.
– Coś ci przeczytam – powiedziała Pola, kiedy wzięła wreszcie Dziennik do ręki.
– Zamieniam się w słuch.
– Pamiętasz? Bridget robiła postanowienia noworoczne – przypomniała jej. – „Nie będę […] wpadać w depresję z powodu braku faceta, ale zachowywać wewnętrzną równowagę, dumę i poczucie własnej wartości, jak przystoi kobiecie spełnionej, nawet jeśli nie ma faceta[1]” – przeczytała i spojrzała na siostrę. – Może tak powinnaś postanowić? Jesteś chyba spełniona?
Agata parsknęła śmiechem.
– Jasne! Zawodowo jestem spełniona, więc teraz tylko potrzebuję sensownego faceta i jego genów.