Читать книгу Plan Agaty - Anna Sakowicz - Страница 7
3
Оглавление– Córciu, gdzie ty jesteś? – spytała Wanda, kiedy wreszcie Agata odebrała telefon.
– Jadę już – odparła. – Zaraz będę. – Westchnęła, nacis-kając czerwoną słuchawkę. Wiedziała, że mama bardzo się o nią martwi. Obiecała, że dzisiaj przyjedzie do rodziców. Chciała przy okazji porozmawiać z Polą. Potrzebowała siostrzanej rady. Przez cały czas biła się z myślami, czy powinna powiedzieć Emilowi, że jest w ciąży.
Parą nie są już od ponad czterech lat, a Agata nie zamierzała z nim wiązać się ponownie. Lubiła go i na lubieniu chciała poprzestać, choć musiała przyznać, że jej były chłopak zachowywał się trochę inaczej niż wtedy, kiedy się spotykali. Pewnie właśnie ta zmiana w połączeniu z solidną dawką alkoholu spowodowała, że znaleźli się razem w łóżku. Ta jedna noc i jeden poranek wystarczyły, by zaszła w ciążę. Jej organizm tak bardzo dopominał się dziecka, że mogłaby być drugim w historii niepokalanym poczęciem. Póki co jednak poczęcie zostało pokalane całkiem dobrym seksem, na którego wspomnienie Agatę przechodziły dreszcze. Odganiała od siebie te myśli, bo przecież wiedziała, że wcześniej czy później znów zaczęłaby się nudzić z Emilem. W międzyczasie już zdążyła się zadurzyć w dyrektorze szkoły, w której pracowała przez miesiąc jako woźna. Wszystko wreszcie mogło się ułożyć tak, jak tego chciała, gdyby nie nieplanowana ciąża.
– Nareszcie! – zawołała mama na widok samochodu córki.
Agata zaparkowała na wjeździe do garażu i nie zdążyła jeszcze dobrze wysiąść, gdy zobaczyła mamę na chodniku. Uśmiechnęła się pod nosem. Tak podejrzewała, że teraz będzie najbardziej rozpieszczaną córką w ciąży.
– Cześć, mamuś.
– No bo czekam już i czekam! – zawołała Wanda. – Chodź, zrobiłam pyszne zielone koktajle, a ciasto drożdżowe z jagodami właśnie stygnie.
– Jest jakaś okazja? Coś świętujemy?
– A to musi być okazja, bym mogła nakarmić swojego przyszłego wnusia? – odparła. – Albo wnusię – dodała po chwili. – Zresztą mizernie wyglądasz. Nie podoba mi się, że schudłaś. I to teraz, gdy będziesz mamą!
Agata zaśmiała się, choć zmartwiło ją, że cały wysiłek odchudzania pójdzie na marne. Tyle poświęceń na nic! Zaraz będzie wyglądać jak wieloryb z wielkim brzuchem. A taki miała piękny plan! Założyła się z Polą w jej trzydzieste urodziny, że w ciągu trzech lat (bo przecież chciała ze wszystkim zdążyć do swojej czterdziestki) schudnie, znajdzie księcia z bajki, wyjdzie za mąż i urodzi dziecko. Nie spodziewała się, że już w kilka miesięcy zrealizuje dwa punkty planu.
Gorzej było z księciem, bo niby dyrektor szkoły Darek miał wszelkie cechy wskazujące na to, by stać się tym jednym jedynym, lecz okazało się, że Agata musiała po kilku latach celibatu przespać się po pijaku z byłym chłopakiem. W dodatku Emil okazał się bęcwałem, który nie pomyślał o zabezpieczeniu. I nic go nie usprawiedliwiało. A już na pewno nie równouprawnienie w sprawach antykoncepcji!
– Cześć! – Pola podjechała do Agaty i siostry przytuliły się do siebie. – Gdzie ty byłaś przez ostatnie dni? Nie dawałaś znaku życia – robiła jej wyrzuty.
– Miałam dużo pracy – odparła. – A ponadto chciałam pobyć sama – dodała. – Próbuję oswoić tę czarną dupę, w której się znalazłam.
– Nie wyrażaj się – upomniała ją mama. – Ty, pamiętaj. – Pokazała na brzuch Agaty. – Że nie jesteś teraz sama. Dziecko to słyszy i zaraz po urodzeniu będzie klęło jak szewc.
– A będzie – zaśmiała się córka. – Bo ostatnio rzucam mięsem we wszystkie strony świata.
– Bez prezerwatyw? – zakpiła Pola. Jej siostra przecież nie klęła wprost, zawsze zakładała na słowa prezerwatywy, które nie pozwalały ulać się złości. Wyszukiwała zabawne zamienniki i w ten sposób tłumiła wydźwięk wulgaryzmów.
– Teraz nie mam na nie czasu.
– Dlatego są efekty – podsumowała mama, pokazując znów jej brzuch. Prezerwatywa raczej nie kojarzyła się jej ze słowami. – Ale ja się cieszę. Mówcie sobie, co chcecie. Oswoiłam się z myślą, że będę babcią. I nastaw się, że to będzie najbardziej rozpieszczony wnuk lub wnuczka we wszechświecie.
Agata westchnęła, ale zaraz podniosły się jej kąciki ust. Wiedziała, że jej rodzice oszaleją na punkcie malucha. Sama miała jeszcze mieszane uczucia, bo w całej tej układance nie było miejsca dla Emila, ale nie cofnęłaby chyba czasu. Tak bardzo marzyła o tym, by zostać mamą! Za trzy lata skończy czterdziestkę, według niej był to więc ostatni dzwonek na pierwsze dziecko.
– Ukroję wam ciasta – powiedziała Wanda i nie czekając na odpowiedź córek, nałożyła na talerzyki solidne porcje domowego wypieku. Agata poczuła, jak jej żołądek radośnie zamruczał w oczekiwaniu na takie smakowitości.
– Wygląda i pachnie wspaniale – rzuciła Pola. – Ale porcja jak dla chłopa.
– Oj tam, oj tam – zaśmiała się Agata. – Ja tam dam radę. Mały Żółtaszek pewnie tylko na to czeka – dodała, głaszcząc czule swój brzuch, a za chwilę już pomrukiwała z rozkoszy. Ciasto było wyborne. Rozpływało się w ustach. Tak dawno nie jadła maminego „drożdżaka”. A nikt inny tak dobrego nie robił!
– Mogę ci jeszcze odstąpić połowę swojej porcji – odezwała się Pola.
– Jedz – rzuciła Wanda. – Jesteś taka chuda, że wreszcie czas się po kobiecemu zaokrąglić.
– Mamo, ty byś wszystkich utuczyła – westchnęła.
– Nic na to nie poradzę, że uwielbiam patrzeć, jak jecie.
– Pyszne – mruknęła Agata.
– A powiedz lepiej, jak się czujesz i czy byłaś u lekarza.
– Tak, byłam i wszystko jest w porządku.
– Mów, kiedy masz termin! – ponaglała mama.
– Na ósmego marca.
– Czyli musi być dziewczynka – ucieszyła się Wanda. – Chłopak by takiego terminu sobie nie wybrał.
– Masz imię? – spytała Pola. Przez chwilę nie wtrącała się do rozmowy. Całą uwagę skupiała na skubaniu ciasta. Cieszyła się oczywiście, że siostra zostanie mamą, ale tak bardzo chciała kiedyś poczuć dokładnie to, co ona, że odniosła wrażenie, jakby niedowład nagle objął całe jej ciało. Tylko palce nerwowo skubały placek drożdżowy.
– Jeszcze nie, ale chrzestną tak – odparła Agata, wpatrując się w Polę. Młodszej siostrze od razu zaszkliły się oczy.
– Serio?
– Nawet nie byłoby innej opcji. A nad chrzestnym do pary dla ciebie jeszcze pomyślę – dodała, przytulając Polę. Wanda szybko do nich dołączyła. Objęła swoje córki, potem każdą pocałowała. Była szczęśliwa. Nagle też inaczej spojrzała na młodszą z córek. Poczuła dziwny spokój.
Ona też założy rodzinę, pomyślała. Tylko wszystko w swoim czasie.
– Będę zaraz robić obiad, mam nadzieję, że zostaniesz – powiedziała do Agaty, a córka przytaknęła. I tak chciała porozmawiać z siostrą, więc nigdzie się nie spieszyła.
– Idziemy do ciebie? – spytała Polę, a po chwili dokroiła sobie jeszcze jeden kawałek ciasta drożdżowego, nalała do szklanki zimnego mleka i udała się razem z siostrą do jej pokoju. Tutaj usadowiła się wygodnie na jej łóżku. Podłożyła sobie poduszkę pod plecy i wzięła talerzyk na kolana. Kubek z mlekiem postawiła na biurku obok.
Pola przez chwilę się jej przyglądała. Miała wrażenie, że coś w jej siostrze się zmieniło. Wyglądała jakoś inaczej. Nie wiedziała tylko, czy to złudzenie, czy ciąża naprawdę dodała jej jakiegoś wewnętrznego blasku.
– Borze szumiący, jakie to drożdżowe jest pyszne!
– Dobra, mów!
– Co? – spytała z pełnymi ustami, choć doskonale wiedziała, co miała na myśli Pola.
– Co postanowiłaś z Emilem?
– Nie wiem – odparła. – Rozum podpowiada, że powinnam mu powiedzieć prawdę, ale kiedy pomyślę, jak to wszystko zaraz się koszmarnie skomplikuje, to mam odruch wymiotny. Zresztą te odruchy mam prawie cały czas. Nie muszę nawet myśleć – dodała. – Jeżeli ktoś nazwał to porannymi mdłościami, to chyba nigdy nie był w ciąży. Co chwilę rzygam.
– Ale drożdżowe to ci elegancko wchodzi – zaśmiała się Pola.
– Dziwne, nie? – Agata też parsknęła śmiechem. – Ale serio, nie wiem, co mam robić.
– Ja bym Emilowi powiedziała. Nie możesz tego ukrywać. Dziecko tego ci nie wybaczy.
– Wiem.
– On będzie dobrym ojcem, nawet jeśli nie będziecie razem.
– Najgorsze, że to też wiem.
– To w czym problem?
– Bo on mi nie da żyć, jak się dowie – jęknęła. – Zaraz będzie chciał we wszystkim brać udział. A ja nie chcę!
– A co z Darkiem? – spytała Pola.
Agata odstawiła talerzyk i nakryła twarz poduszką. Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane?! W redakcji też będzie musiała przecież powiedzieć. Naczelna się wścieknie. Ledwo ją zatrudniono na etat, a już zaciążyła. Nikt nie uwierzy, że nie zrobiła tego z premedytacją!
– Nie wiem – znów jęknęła.
– Nie chcę się mądrzyć – zaczęła Pola. – Ale wiesz, że musisz wreszcie im powiedzieć, bo zaraz będzie ci brzuch widać.
– Jezu! Wiem, ale jak mam to zrobić? To nie jest takie łatwe. Darek pewnie od razu weźmie nogi za pas.
– To znaczy, że nawet nie warto było zaczynać tej znajomości – skomentowała Pola. – A co z tym Akselem od Dżafarki? Macie jeszcze kontakt?
– Ech… – Agata znów westchnęła. – Co jakiś czas do mnie dzwoni, ale z nim nic się nie zaczęło przecież. Spotykałam się z Darkiem, to nie mogłam z nim, nie? Zresztą Aksel jest poza moim zasięgiem. Wygląda jak wycięty z katalogu. Gdzie ja do niego?
– Ale on chyba też podchody do ciebie robił, bo nie wierzę, że chodziło mu tylko o to, żebyś się zaopiekowała psem jego matki. Dżafarka była tylko pretekstem, jestem tego pewna.
– Kurza twarz… A pamiętasz, jak po twoich urodzinach tu siedziałyśmy? Narzekałam, że nie mam nikogo, że jestem za gruba i że nie zdążę mieć dzieci, bo zaraz przekwitnę… A teraz co? Czarna dupa.
– No ale przynajmniej z trzema facetami i małym Żółtaszkiem w drodze. – Pola zaśmiała się.
– A mówią, że od przybytku głowa nie boli… Ech, pojadę do Emila i mu o wszystkim powiem. Później pogadam z Darkiem – dodała. – I niech się dzieje wola nieba. Trudno, nawarzyłam piwa, to teraz muszę je wysiorbać. A co u ciebie? Jak z Robertem?
– Mam się z nim spotkać. Trochę się tym stresuję – powiedziała. Potem palcami przejechała po poręczy wózka. Nie patrzyła na siostrę. Nagle poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku. – Wiesz, a jak on znów będzie na mnie patrzył jak na kalekę?
– Przestań! Myślę, że się ogarnął.
– Boję się trochę.
– Nie bój się. – Agata zsunęła się z łóżka i złapała siostrę za dłoń. – Wszystko będzie dobrze, tak? Żółtaszki jesteśmy, nie?
– A chciałaś być jak Bridget Jones – zażartowała młodsza siostra.
– No to mam – zachichotała. – Teraz już chcę być tylko Żółtaszkiem. No… – zawahała się. – Może kiedyś zechcę zmienić nazwisko, ale z pewnością nie na Jones.
– A dziecko? Dasz mu nazwisko Emila?
– Pewnie powinnam – znów westchnęła. – Muszę z nim najpierw pogadać. Za dużo stresów.
– O, słuchaj. – Pola nagle się ożywiła. – Chodźmy się odstresować, co? Pójdźmy do kina! Tak dawno nigdzie razem nie byłyśmy.
Agacie spodobał się pomysł Poli. Nieważne, jaki film, ważne, że spędzą razem trochę czasu.