Читать книгу Złotko - C.J. Skuse - Страница 7
Poniedziałek, 1 stycznia
Оглавление1. Para nastolatków, którzy kopali swojego labradora na spacerze w parku.
2. Derek Scudd.
3. Wesley Parsons.
4. Koleś z zespołem Tourette’a, który zawsze siedzi w drzwiach Paddy Power i wrzeszczy coś o statkach kosmicznych i swoich smutnych doświadczeniach seksualnych z księżmi.
5. Craig i Lana. Zaoszczędzę na nabojach i załatwię ich oboje naraz – jedna kula, dwie czaszki.
6. Facet w niebieskim qashqaiu, który wyjechał na mnie, kiedy przechodziłam przez Marsh Road, i zaczął trąbić, że niby za wolno idę. Nazwał mnie powolną krową. Przez całą drogę wyobrażałam sobie, jak wisi powieszony za ten ohydny krawat, rzuca się i wierzga, a ja się przyglądam.
Zrobiłam sobie rano psychotest w internecie: „Czy masz skłonności psychopatyczne?”. Wychodzi na to, że mam – dostałam osiemdziesiąt dwa procent. Mój wynik opatrzyli zdjęciem Ralpha Fiennesa z Listy Schindlera.
Nie wiem, co o tym myśleć.
Co do jednego test zupełnie się nie pomylił.
„Czy próbujesz unikać odpowiedzialności?”
Przyznaję, że owszem. Incydent nad kanałem nie wywołał wyrzutów sumienia. Ostatni raz zabiłam trzy lata temu. Myślałam, że po takiej przerwie przy następnej okazji dopadnie mnie poczucie winy niczym byłego alkoholika, który dał się skusić na łyk whiskey. A tu nic. Spałam spokojnie jak dziecko. Całą noc, bez przewracania się z boku na bok. I, dla odmiany, nie śniły mi się koszmary. Wstałam zrelaksowana i spokojna. Wręcz zrównoważona psychicznie. No, prawie.
.
Nowy Rok spędziliśmy z Craigiem przed telewizorem, jedząc pizzę i cukierki i oglądając filmy z lat osiemdziesiątych: Dziewczynę w różowej sukience, Outsiderów i ten, w którym Demi Moore ma mieszkanie całe wymalowane na różowo, a na końcu kompletnie jej odbija. Trzeba Craigowi przyznać, że kłamie znakomicie. Wiem, że widział się dzisiaj z Laną pod pretekstem „wyjścia do pubu z Garym i Nigelem”. Niewprawnemu oku wydałby się bardzo przekonujący. Na jego nieszczęście moje oko jest wytrenowane jak sprinter przed olimpiadą.
Zamierzaliśmy przez ten tydzień zrobić wszystko, na co nie ma czasu, bo jesteśmy w pracy, na przykład wyczyścić balkon myjką ciśnieniową i posortować pudła przed mityczną wyprzedażą-garażową-do-której-nigdy-nie-dojdzie. Craig miał wyczyścić pakę swojego vana z rupieci i wiórów oraz pomalować łazienkę. Tymczasem został nam tylko jeden dzień wolnego, a nie zrobiliśmy prawie nic. W Wigilię Craig zabrał się do ściany nad kibelkiem – chciał mi zrobić małą niespodziankę, żebym nie miała mu za złe, że zaprosił kolegów na oglądanie meczu w drugi dzień świąt.
Tylko że kolor mi się nie spodobał.
– Mówiłam ci, że ma być „powiewna mgiełka”!
– No i kupiłem, co chciałaś, widzisz? – Pokazał mi puszkę. Było tam napisane: „poranna mgiełka”.
Po obiedzie zabrałam Tink na spacer, bo Craig grał w Street Fightera i robił sobie kanapki z bekonem, od którego zapachu pociekła mi ślinka (staram się nie jeść chleba, bo dupa mi rośnie).
Lubię zaglądać ludziom do ogródków, kiedy spaceruję z psem. Tęsknię za posiadaniem własnego kawałka trawnika. Dziś po ulicy walają się rozmaitego sortu poświąteczne śmieci: rozbite bombki, łańcuchy choinkowe, resztki po słodyczach… Z niedomkniętego kosza po drugiej stronie szosy wyleciała torebka foliowa, a Tink dostała szału i postawiła całą dzielnicę na nogi. Ten pies nie cierpi wielu rzeczy, ale kichanie, spaniele i fruwające torby foliowe pojawiające się znikąd zdecydowanie figurują na szczycie tej listy.
Znów próbowałam nauczyć ją, jak podawać łapę – bezskutecznie. Po prostu odmawia wykonania tej sztuczki.
Craig odłożył do pudła wszystkie płyty Blu-ray, których chce się pozbyć podczas wyprzedaży-garażowej-do-której-nigdy-nie-dojdzie i zmył ptasie kupy z balkonu za pomocą nowej myjki (dostaliśmy ją w prezencie świątecznym od jego taty). Ja wydepilowałam nogi, a późnym popołudniem pojechałam do domu rodziców. Na Zachodzie bez zmian. Plamy na dywanie w sypialni nadal nie dają się sprać. Craig nadal wierzy, że „umawiam się na aerobik z Cleo” albo „pracuję do późna”, więc mogę tam chodzić, ile chcę. Zero problemu.
Wykąpałam Tink w zlewie. Nie lubi tego, ale nie protestuje, bo zawsze po fakcie dostaje kawałek kurczaka. Kiedy próbowałam ją wytrzeć, wyrwała mi się i przebiegła po całym domu, jakby się wściekła. Patrzyliśmy za nią z Craigiem, skręcając się ze śmiechu; to trochę przełamało lody. A potem powiedział, że wybiera się do Homebase po farbę we właściwym kolorze i po nowe nożyczki do cięcia tapet.
– A może chcesz nożyczki z zestawu mojego ojca? – zapytałam. – Zamierzałam jutro iść przejrzeć szafkę z dokumentami mamy, mogę je wziąć dla ciebie.
Powiedział wtedy, że to sporo dla niego znaczy – jakby mój ojciec dawał mu swoje błogosławieństwo zza grobu. Legendarny Tommy Lewis nigdy nie rozstawał się ze swoim zestawem narzędzi, a Craigowi nie wolno było nawet ich dotykać. Pomyślałam, że jeszcze chwila, a biedak się rozpłacze.
– Craig, to tylko nożyczki do tapet, nie pierścionek zaręczynowy.
Pokiwał głową i wyniósł się z pokoju, głośno przełykając ślinę. Kompletnie nie wiem, co robić, kiedy ktoś płacze. Co się mówi, żeby przestał? Kiedyś z rozmysłem wsiadłam do niewłaściwego autobusu, bo na przystanku chlipała jakaś baba. Nic poza ucieczką nie przyszło mi do głowy.
Czy ja go kocham? Od bardzo dawna nie wiem, co to jest miłość. On twierdzi, że mnie kocha, ale ludzie mówią sobie takie rzeczy z obowiązku, prawda? W Wigilię stwierdził, że z moim talentem do robienia laski i deserów biszkoptowych jestem prawie idealną dziewczyną. Do tego nie truję mu jak żony jego kolegów. Zapytałam więc, co muszę zrobić, żeby być w pełni idealna.
– Zgodzić się na seks analny – odpowiedział bez wahania. – A co ja miałbym zrobić?
Na początek może przestań gzić się z Laną Rowntree, pomyślałam. Postanowiłam jednak dać bezpieczniejszą odpowiedź:
– Ty już jesteś ideałem, kochanie.
Roześmiał się, a ja pokazałam mu środkowy palec, kiedy się odwrócił.