Читать книгу Dlaczego, mamo? - Daria Skiba - Страница 5

3. Marlena

Оглавление

Dlaczego wszelkie problemy okazują się niewielkie, gdy w okolicy pojawia się matka?

Zanim przyszła do mojego pokoju, byłam roztrzęsiona. Po głowie chodziły mi najgorsze z możliwych myśli. Jedną z nich była aborcja… Cokolwiek, byleby tylko pozbyć się dziecka z mojego brzucha. Przecież nie nadawałam się na matkę! To ja potrzebowałam opieki i kierowania mną. Jak można byłoby powierzyć mi życie bezbronnego dziecka? Niewinnego…

Byłam pewna, że mama myślała, iż zasnęłam. Długo siedziała przy mnie, ciągle głaszcząc mnie po włosach. Uwielbiałam, gdy to robiła. Może to głupie, ale właśnie wtedy czułam się najbezpieczniej. Zawsze tak robiła, gdy działa mi się krzywda. Wtedy, gdy przewróciłam się, jadąc na rowerze, gdy wypadł mi pierwszy ząb albo kiedy stłukłam ukochany kubek, podarowany mi przez babcię. Po jej śmierci pozostał mi tylko on, a ja, kłócąc się z Kamilą, strąciłam go przez przypadek ręką. Jak w zwolnionym tempie widziałam jego upadek. Uderzenie o kafelki w kuchni, głośny huk i miliony drobnych porcelanowych kawałeczków rozproszonych po całym pomieszczeniu. Wtedy pobiegłam do mamy, by pomogła złagodzić ból po stracie ostatniej pamiątki po ukochanej babci. Podobnie jak wtedy, dzisiejszego dnia mama długo mnie przytulała, szeptała kojące słowa i delikatnie gładziła moje włosy. Tego właśnie potrzebowałam. Mama okazała się lekarstwem, dzięki któremu mogłam mieć szansę ogarnąć swoje życie na nowo.

– Wiem, mamuś, że nie wyglądam najlepiej. Jestem złą córką i nigdy nie dorównam Kamili, ale…

– Marlenko! Jak możesz tak mówić? – W jej głosie można było wyczuć oburzenie. – Córciu, posłuchaj… To, że Kamila jest starsza, ma już swoją rodzinę i poszła na swoje, nie oznacza, że jesteś od niej gorsza. Jesteś inna, a dzięki temu wyjątkowa. Kocham was obie na równi i nie wyobrażam sobie świata bez którejkolwiek z was. Jak możesz w ogóle tak myśleć?

– Po prostu… Niszczę sobie życie na własne życzenie. Muszę ci coś powiedzieć…

Ponownie tego dnia spuściłam głowę. Było mi tak bardzo wstyd. Chyba nawet nie tego, że byłam w ciąży. Nie był to najlepszy moment, ale jakoś musiałam sobie poradzić. Nie mogłam zabić niewinnego dziecka, które nikomu nie wyrządziło krzywdy. Ono nie prosiło się o przyjście na ten okrutny świat. I zrozumiałam to właśnie teraz, kiedy siedziałam u boku matki. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mogłam być inna. Kamila z całą pewnością pomogłaby mi, gdybym tylko poprosiła ją o wsparcie. Mogłam wyjechać niebawem, zacząć wszystko od nowa, ale wszelkie możliwe plany legły w gruzach. Czy byłam w stanie to wszystko udźwignąć? W głowie miałam kompletny mętlik, ale nie mogłam skrzywdzić niewinnej istoty. Tego byłam już pewna. Nie wstydziłam się też powiedzieć mamie, że po raz kolejny zostanie babcią, a ja… po raz pierwszy zostanę matką. Było mi głupio przyznać się przed nią do współżycia z chłopakiem. Niby to normalne, ale jednak nie czułam się dobrze, opowiadając o tym. Miałam wrażenie, że ją zawiodłam. Osobę, która kochała mnie całym sercem, szczerze i ponad życie.

– Mamo, jestem…

– W ciąży? – weszła mi w słowo.

Ale jak to możliwe? Skąd wiedziała? Przecież nie było jeszcze nic po mnie widać. Chyba…

– Skąd wiesz? Ja… Mamo, przepraszam. Tak bardzo mi wstyd. – Czułam, że po policzku po raz kolejny tego dnia popłynął słony strumień.

Wiedziałam tylko jedno – mama była jedyną osobą, przed którą nie musiałam kryć łez. Tak bardzo się bałam… Nie wiedziałam, co mnie czeka, jak bardzo zmieni się moje życie i moje ciało.

– Skarbie, za co ty mnie przepraszasz? Ciąża to najpiękniejsze, co może spotkać kobietę, a ty z całą pewnością właśnie się nią stajesz. A skąd wiem? Wzięłam twoje spodnie do prania i z kieszeni wypadł test. – Westchnęła, po czym kontynuowała swoją wypowiedź: – Nie płacz, to nie czas na łzy. Będziesz mamą swojego maleństwa. Powiedz mi, Krystian jest ojcem?

Kolejny problem. Mama nie mogła się spodziewać, że nie tylko byłam w ciąży, ale też z marszu stałam się samotną matką. Dlaczego życie jest takie trudne? Czy nie może mieć ono tylko białych albo czarnych kolorów? Zamiast tego oplata nas całą paletą przeróżnych odcieni szarości. Myśl o tym, że będę teraz za kogoś odpowiedzialna, przerażała mnie, ale jednocześnie cieszyłam się, że będę miała blisko cząstkę siebie, moje maleństwo.

Wzięłam kubek z gorącą herbatą. Siedziałam na łóżku po turecku, opierając się o ścianę, i wpatrywałam się w światło latarni znajdującej się tuż za moim oknem.

Może to lepiej, że Krystian zostawił mnie właśnie teraz? Dopiero po jego ostatnich słowach zaczynałam odtwarzać w głowie różne wspomnienia. Obrazy nasuwały się jeden po drugim, a ja powoli uświadamiałam sobie, że związek z nim wcale nie był usłany różami. Myślałam, że mnie kochał, a tak naprawdę byłam tylko kolejnym celem do zaliczenia na jego bardzo długiej liście.

Krystian był naprawdę świetnym facetem. Kiedyś. Wszystko się zmieniło po śmierci Samanty. Nie potrafiłam powiedzieć, dlaczego dokładnie tak się stało. Z całą pewnością ta sytuacja bardzo mocno się na nim odbiła. Było mi przykro, że moje dziecko będzie się wychowywało bez ojca, ale może to lepiej? Lepiej, żeby nie doświadczyło zła, którego wraz z siostrą byłyśmy świadkami we własnym domu.

Kochałam tatę na swój sposób. Nie miałam z nim nigdy tak dobrych relacji, jak z mamą. Momentami nie miałam z nim w ogóle kontaktu. A może to raczej on odcinał się od świata, zamroczony alkoholem? Prawdą jednak było to, że przez niego było nam, a przede wszystkim mamie, bardzo ciężko. A my nie zawsze dostrzegałyśmy, jak bardzo ona się starała. A teraz jeszcze ja przyniosłam do domu tak „cudowne” wieści.

– On mnie zostawił – powiedziałam, ciągle wpatrując się w okno, jakbym szukała w nim wsparcia i odpowiedzi na pytania, które w szybkim tempie kotłowały się w mojej głowie. – Stwierdził, że mnie nie kocha, a na dzisiejszy wieczór miał już plany z nową dziewczyną. Rozumiesz? Z nową dziewczyną! Dlaczego, mamo? Dlaczego?

Łzy spływały już znacznie wolniej. Obfity strumień zaczęły zastępować pojedyncze słone krople. W końcu i łez musiało zabraknąć.

– W czym ta cała Klaudia jest lepsza ode mnie?

– Wiesz, kochanie, to nie tak, że ona jest lepsza od ciebie. Przede wszystkim to ty jesteś lepsza od Krystiana. Takimi ludźmi nie warto się przejmować. Wiem, że to bardzo boli, szczególnie w tym momencie, ale to minie, kochanie. Nie chcę ci mówić, że miałam rację, jeśli chodzi o tego chłopaka, ale on taki jest. Pamiętam ten czas, kiedy jego babcia wyciągnęła Krystiana i jego siostrę z domu dziecka. Adoptowała ich, żeby zapewnić im w miarę normalne dzieciństwo, a on od samego początku sprawiał jej same problemy. Kiedyś jeszcze z tym walczyła, a później jej wiek i kolejne tragiczne wydarzenia zrobiły swoje. Gdy ona już sobie odpuściła, wtedy on nagle stał się jej idealnym wnukiem, ale wszyscy widzieli, jaki był naprawdę. Teraz również ty to widzisz. Czy on wie o ciąży?

– Powiedziałam mu dzisiaj. Krótko mówiąc, stwierdził, że to mój problem. – Teraz już naprawdę nie mogłam spojrzeć matce w oczy. Wyrzuty sumienia dosłownie mnie parzyły od środka.

– Poradzimy sobie, skarbie, poradzimy. Teraz musisz dbać o siebie i maleństwo i dociągnąć szkołę do końca. Reszta się jakoś ułoży.

Tego wieczoru jeszcze długo rozmawiałyśmy. Pod koniec nawet udało mi się kilka razy zaśmiać z żartów mamy. Zadzwoniłyśmy też do Kamili, żeby przekazać jej już bardziej radosne wieści. Wiedziałam, że czeka mnie przeprawa przez bardzo ostry życiowy zakręt. Było to możliwe tylko przy wsparciu mamy i siostry. Sama bym tego nie udźwignęła i prawdopodobnie chciałabym… raz na zawsze zakończyć to pasmo nieszczęść, jakie mnie spotkało.

Na szczęście każdy z nas ma swojego anioła stróża. Moim była kobieta, która od siedemnastu lat prowadziła mnie za rękę przez życie. Podnosiła, gdy upadałam, i biegła za mną, gdy za daleko uciekłam. Zawsze była tuż obok, by we właściwym momencie wyciągnąć do mnie pomocną dłoń. Oby nigdy jej nie zabrakło blisko mnie, szczególnie w najważniejszych chwilach.

***

Tygodnie mijały w zatrważającym tempie. W szkole na początku nie przyznałam się nikomu, że spodziewam się dziecka. Choć z pomocą mamy było mi znacznie łatwiej, nie potrafiłam jeszcze zakomunikować całemu światu, że za kilka miesięcy z przytupem wkroczę w dorosłość. Nosiłam pod sercem nowe życie, o które musiałam dbać bardziej niż o siebie.

Krystian stale mnie unikał. Klaudię zostawił po kilku randkach i niemal natychmiast zaczął spotykać się z kolejną zdobyczą. Tym razem z rudą Beatką. Cóż, oby one wkrótce nie obwieściły mu tak radosnej nowiny, jak ja. Zranił mnie, ale starałam się nie rozklejać i skupić na konkretach. Miałam nadzieję na normalne alimenty, które z całą pewnością będzie musiał wypłacać mojemu dziecku. Bardzo chciałam uniknąć rozpraw sądowych, aby formalnie można było zatwierdzić konieczność ich wypłacania. Mogłam też spróbować porozmawiać z jego babcią, która od dawna go wychowywała, ale od kiedy jej wnuk stał się pełnoletni, straciła nad nim jakąkolwiek kontrolę. W chwili, gdy Krystian odwrócił się do mnie plecami, znienawidziłam go. Cała moja miłość do niego w jeden mroźny dzień przerodziła się w uczucie, które dodawało mi energii. Mówi się, że pomiędzy miłością a nienawiścią jest cienka granica, a on z całą pewnością ją przekroczył.

To, co bardzo mnie zaskoczyło, to reakcja mojego ojca na wieść, że jestem w ciąży. Zawsze powtarzał, że to ja jestem jego małą córeczką, ale obawiałam się, że może wpaść w furię. Jednak on, kiedy się dowiedział o wszystkim, popłakał się ze wzruszenia. Od tego dnia nie tknął alkoholu. Byłam jednak sceptycznie nastawiona, bo zdarzały się przecież już wcześniej takie momenty i kończyło się to zawsze tak samo. Tym razem bardzo chciałam wierzyć, że może to być dla niego przełom.

Pamiętam, jak Kamila obwieściła rodzicom, że spodziewa się dziecka. Mama zalała się wtedy łzami, ale tatę obeszło to tyle, co zeszłoroczny śnieg. Wzruszył tylko ramionami i jakby nigdy nic poszedł na spotkanie ze swoimi kumplami. Teraz jednak było inaczej. Zupełnie inaczej. I może właśnie to sprawi, że będzie lepiej? Modliłam się o to. Naprawdę szczerze zaczęłam się modlić.

***

Tego dnia po szkole musiałam jeszcze podejść do cioci po jakiś tajny przepis na ciasto. Mama miała trochę oszczędności i choć teraz postanowiłyśmy zbierać wszelkie drobniaki na wyprawkę dla mojego maleństwa, to chciała uczcić swoje urodziny. Miała przylecieć Kamila z rodziną, zaprosiliśmy też ciotkę z wujkiem oraz najlepszą przyjaciółkę mamy, panią Gosię.

Po szkole przeszłam się spacerkiem do cioci. Dzień był naprawdę piękny. Po zimie nie został już nawet ślad. Drzewa powoli zaczynały się zielenić. Wszystko budziło się do życia.

Cała rozpromieniona weszłam do budynku, w którym mieszkali ciocia Aniela i wujek Zbyszek. Uwielbiałam ich. Nigdy nie doczekali się potomstwa. Ciocia była kilka razy w ciąży, ale za każdym razem kończyło się nieszczęściem. Na adopcję nigdy się nie zdecydowali. Mieli za to siebie i niesamowitą miłość, której każdy im zazdrościł.

Ciocia Aniela otworzyła mi z wielkim uśmiechem na twarzy. Im również nic nie powiedzieliśmy o moim stanie błogosławionym, jednak byłam niemal pewna, że ona coś podejrzewała. Nigdy nie powiedziała wprost, zapewne czekając, aż sama jej to wyznam, jednak jej domysły nie pozostawiały złudzeń.

Piłyśmy herbatę, rozmawiając o zbliżającym się przyjęciu mamy, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Mama.

– Hej, mamuś, jestem już u cioci i niedługo wracam – powiedziałam od razu po odebraniu telefonu. Wiedziałam, że mama z niecierpliwością czekała na przepis na ciasto marchewkowe.

– Marlenko… kochanie… – usłyszałam w słuchawce zapłakany głos mamy.

– Mamo, co się dzieje?

– Tata… – załkała i załamał jej się głos.

Rzuciłam telefon na stół i wybiegłam z mieszkania. Nie zwracałam już uwagi na oznaki nadchodzącej wiosny. Teraz nic nie miało znaczenia. Powtarzałam wciąż w myślach: „Boże, tato, nie zostawiaj nas! Nie teraz!”. Pędziłam co sił w nogach, jednak okazało się, że przez ciążę moja kondycja nie była już taka, jak kilkanaście tygodni temu. Zziajana wpadłam do domu. Mama siedziała w przedpokoju, tuż pod ścianą, zanosząc się płaczem.

– Mamuś, jestem.

Dlaczego, mamo?

Подняться наверх