Читать книгу Anioły i demony - Дэн Браун - Страница 12

Rozdział 5

Оглавление

Na jednej z ruchliwych europejskich ulic zabójca lawirował wśród tłumu. Był potężnym mężczyzną, ciemnym i silnie zbudowanym, a przy tym zaskakująco zwinnym. Nadal jeszcze czuł napięcie w mięśniach po emocjonującym spotkaniu, które przed chwilą odbył.

Dobrze poszło, stwierdził w duchu. Wprawdzie jego pracodawca nie pokazał mu twarzy, ale zabójca czuł się zaszczycony, że mógł przebywać w jego towarzystwie. Czy naprawdę minęło zaledwie piętnaście dni od chwili, gdy zleceniodawca nawiązał z nim kontakt? Nadal pamiętał każde słowo z tamtej rozmowy…

– Nazywam się Janus – przedstawił się człowiek, który do niego zadzwonił. – Łączy nas pewnego rodzaju powinowactwo. Mamy wspólnego wroga. Słyszałem, że pańskie umiejętności są do wynajęcia.

– To zależy, kogo pan reprezentuje – odparł płatny zabójca.

Rozmówca powiedział mu.

– Czy to ma być żart?

– Jak rozumiem, słyszał pan o nas.

– Oczywiście. Przecież to bractwo jest legendarne.

– A jednak wątpi pan, że mówię prawdę.

– Wszyscy wiedzą, że bracia zniknęli już z powierzchni ziemi.

– To tylko podstęp. Najniebezpieczniejszy wróg to taki, którego nikt się nie obawia.

Zabójca nadal nie dowierzał.

– To znaczy, że bractwo w dalszym ciągu istnieje?

– W podziemiu głębszym niż kiedykolwiek. Nasze wpływy przenikają wszystko… nawet świętą fortecę najbardziej zaprzysięgłego wroga.

– Niemożliwe. Oni są nie do ruszenia.

– Nasze wpływy sięgają bardzo daleko.

– Nikt nie sięga aż tak daleko.

– Wkrótce pan uwierzy. Już dokonano niepodważalnej demonstracji potęgi bractwa. Pojedynczy akt zdrady, a jednocześnie dowód.

– Co zrobiliście?

Rozmówca zaspokoił jego ciekawość.

Oczy zabójcy rozszerzyły się z niedowierzaniem.

– To niemożliwe do wykonania.

Następnego dnia gazety na całym świecie ukazały się z takimi samymi nagłówkami. Zabójca uwierzył.

Teraz, piętnaście dni później, jego wiara umocniła się do tego stopnia, że nie pozostało miejsca na najmniejsze wątpliwości. Bractwo trwa, pomyślał. Dziś w nocy wyjdzie z podziemia, by pokazać swoją moc.

Kiedy tak szedł ulicami, jego czarne oczy błyszczały oczekiwaniem tego, co ma nastąpić. Jedno z najgroźniejszych i najbardziej tajnych stowarzyszeń, jakie kiedykolwiek istniały na świecie, powołało go do służby. Mądrze wybrali, pomyślał. Znany był bowiem ze swej dyskrecji, z którą równać się mogło tylko idealne dotrzymywanie terminów wykonania zadań.

Jak dotąd dobrze im służył. Dokonał zleconego morderstwa i dostarczył Janusowi przedmiot, o który ten prosił. Reszta zależy od Janusa, który musi użyć swoich wpływów, żeby umieścić to urządzenie tam, gdzie trzeba.

Umieścić…

Zastanawiał się, jakim cudem uda mu się tego dokonać. Niewątpliwie musi mieć powiązania wewnątrz. Najwyraźniej zakres wpływów bractwa jest nieograniczony.

Janus, pomyślał. Niewątpliwie pseudonim. Ciekawe, czy to odniesienie do rzymskiego boga o dwóch twarzach… czy do księżyca Saturna? Zresztą nie miało to najmniejszego znaczenia. Janus posiadał nieograniczoną władzę. Już to udowodnił.

Idąc dalej, zabójca wyobrażał sobie, że przodkowie uśmiechają się do niego z niebios. Dziś toczył ich wojnę, walczył z tym samym wrogiem, którego oni starali się pokonać od setek lat, począwszy od jedenastego wieku… kiedy to armie krzyżowców po raz pierwszy najechały ich ziemie, gwałcąc i zabijając, ogłaszając, że są nieczyści, i bezczeszcząc ich świątynie i bogów.

Jego przodkowie stworzyli wówczas niewielką, lecz śmiertelnie niebezpieczną armię do obrony swoich terytoriów. Wkrótce armia stała się sławna – doświadczeni wojownicy przemierzali kraj, zabijając wszystkich wrogów, których udało im się wytropić. Znani byli nie tylko z brutalnych zabójstw, lecz również ze sposobu czczenia swych zwycięstw. Wprawiali się wówczas w stan narkotycznego oszołomienia, a narkotykiem, który stosowali, był hashish.

Z czasem, gdy opowieści o nich coraz bardziej się rozprzestrzeniały, zaczęto ich nazywać jednym słowem – Hassassin, co dosłownie oznacza „miłośnik haszyszu”. Słowo Hassassin stało się synonimem śmierci w większości języków. Nadal jest używane, tyle że podobnie jak sztuka zabijania, zdążyło przez ten czas wyewoluować i na przykład we współczesnym angielskim brzmi assassin, czyli zabójca.

Anioły i demony

Подняться наверх