Читать книгу Sędziowie mówią - Ewa Siedlecka - Страница 13
Samorząd sędziowski
ОглавлениеSamorząd sędziowski jest ważną gwarancją niezawisłości i niezależności. PiS, korzystając z tego, że nadzór ministra – co do zasady – Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodny z konstytucją, poszerzył uprawnienia ministra na przykład do powoływania prezesów i wiceprezesów. A jednocześnie ograniczył uprawnienia samorządu sędziowskiego, który był kolejną gwarancją niezależności sądownictwa ustaloną przy „podstoliku sądowym” Okrągłego Stołu.
Wcześniej kolegium sądu mogło się nie zgodzić na prezesa zaproponowanego przez ministra. Teraz wyraża tylko niewiążącą opinię. Do 2017 roku samorząd sędziowski wybierał sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Teraz robią to posłowie. Jednym z najnowszych ograniczeń jest odebranie kolegium prawa decydowania o przeniesieniu sędziego w ramach sądu do innego wydziału. Takie przeniesienie od dwóch lat dotyka sędziów, do wyroków których minister-prokurator generalny ma zastrzeżenia. Na przykład sędzia Wojciech Łączewski z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia został przeniesiony z wydziału karnego do gospodarczego po tym, jak skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i trzech innych funkcjonariuszy CBA za nadużycie władzy podczas prowokacji w Ministerstwie Rolnictwa w 2007 roku[3].
Według najnowszej nowelizacji decyzję o przeniesieniu może podjąć prezes sądu pod pretekstem zmiany zakresu obowiązków sędziego. Do tej pory o zakresie obowiązków sędziego decydowało kolegium.
Kolejne ograniczenie samorządności sędziowskiej: na posiedzeniu kolegium do podjęcia uchwały nie musi być kworum, czyli nie musi być obecna połowa sędziów danego sądu. Dzięki temu mianowany przez ministra prezes może zwoływać kolegium tak, by „niepokorni” sędziowie nie mogli na nie przyjść. A wtedy kolegium, na które przyjdą wybrani przez prezesa sędziowie, może podjąć uchwały – na przykład popierającą zmiany w prawie inicjowane przez partię rządzącą – które, gdyby było kworum, nie miałyby szansy przejść. W ten sposób władza próbuje poradzić sobie z mnożącymi się uchwałami kolegiów sądów, w których sędziowie krytykują czy wręcz potępiają zmiany w sądownictwie.