Читать книгу Sędziowie mówią - Ewa Siedlecka - Страница 9

Оглавление

Dzisiejszy ustrój sądownictwa powstał w 1989 roku przy Okrągłym Stole, a właściwie przy „podstoliku sądowym”, który nazywał się podzespół do spraw reformy prawa i sądów.

Ze strony rządowej przewodniczył mu Łukasz Balcer, ówczesny minister sprawiedliwości, a ze strony społecznej – profesor Adam Strzembosz. Zespół liczył trzydzieści pięć osób. Był w nim też Jarosław Kaczyński, ale – jak mówi profesor Strzembosz – nie był uczestnikiem szczególnie aktywnym. Potwierdzają to stenogramy. Jarosław Kaczyński nie prezentował własnej wizji wymiaru sprawiedliwości. Profesor Strzembosz wspomina, że wszyscy, którzy w ramach „podstolika” reprezentowali stronę społeczną, formułowali wspólne zdanie, nikt się nie wyłamywał, obowiązywała solidarność w przedstawianiu stanowiska stronie rządowej.

Jarosław Kaczyński popierał stworzenie gwarancji niezależności dla sądów i niezawisłości dla sędziów. Popierał postulat stworzenia samorządu sędziowskiego i Krajowej Rady Sądownictwa jako niezależnego organu stojącego na straży niezależności i niezawisłości. Popierał – wbrew argumentom strony rządowej, która wskazywała, że na przykład we Francji sędziowie mogą należeć do partii politycznych – postulat apolityczności sędziów. Mówił (stenogram z 22 lutego 1989 roku): „Nam chodzi o to, aby sądownictwo w tej nowej strukturze politycznej czy – powiedzmy sobie do końca – w nowym ustroju Polski, mogło odgrywać rolę arbitra zarówno w sporach indywidualnych, jak i w sporach zbiorowych, szerszych sporach społecznych, w życiu publicznym także. No i tutaj ta neutralność polityczna, neutralność wobec sił politycznych, które aktualnie kontrolują ośrodki dyspozycyjne władzy wykonawczej, administracji, jest rzeczą po prostu konieczną z powodów, których, jak sądzę, tutaj nie trzeba tłumaczyć”.

Strona społeczna przyniosła na obrady „podstolika” gotowy projekt nowego ustroju sądownictwa. Był to projekt, który powstał w 1981 roku w ramach prac Społecznej Rady Legislacyjnej Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych NSZZ „Solidarność”, w której działali m.in. profesor Adam Strzembosz i Lech Kaczyński[1]. Profesor Strzembosz mówi, że wzorowali się wtedy na ustroju sądownictwa stworzonym w Portugalii po obaleniu dyktatury wojskowej w 1974 roku. Najważniejszym punktem ustroju były właśnie gwarancje dla niezależności sądów i niezależności sędziów. Jedną z nich była Krajowa Rada Sądownictwa, której większość stanowili sędziowie wybierani przez sędziowski samorząd.

„Podstolik sądowy” zakończył swoje prace sformułowaniem trzynastu postulatów:

1. Wprowadzenie do konstytucji zasady nieusuwalności sędziów.

2. Zniesienie kadencyjności sędziów Sądu Najwyższego (na tej podstawie rozwiązano w 1990 roku Sąd Najwyższy i powołano go od nowa).

3. Rezygnacja z wymogu rękojmi należytego wykonywania obowiązków sędziego przy powoływaniu i odwoływaniu sędziów.

4. Konstytucyjne ustanowienie Krajowej Rady Sądownictwa.

5. Rozszerzenie uprawnień samorządu sędziowskiego poprzez między innymi współdecydowanie w obsadzaniu stanowisk prezesów sądów.

6. Wybór członków kolegium sądu wojewódzkiego w całości przez zgromadzenie ogólne.

7. Wprowadzenie kadencyjności prezesów sądów.

8. Zmodyfikowanie wytycznych dla wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej wydawanych przez Sąd Najwyższy w taki sposób, aby nie naruszały one zasady, że sędziowie podlegają tylko ustawom.

9. Prawo sądów do kierowania do Trybunału Konstytucyjnego pytań prawnych.

10. Poszerzenie prawa do sądu, między innymi do sądowego dochodzenia prawa do zrzeszania się i o rozstrzyganie spraw gospodarczych.

11. Powoływanie ławników w wyborach bezpośrednich (niezrealizowane).

12. Określenie kryteriów przydzielania sędziom spraw i zasad zastępowania się przez sędziów.

13. Ustalanie wynagrodzeń sędziów odpowiednich do społecznej rangi zawodu, ujednolicenie wynagrodzeń sędziów poszczególnych instancji. Różnicować je może jedynie wysługa lat i dodatek funkcyjny.

Większość postulatów wkrótce zrealizowano. Siódmego kwietnia 1989 roku uchwalono zmiany w konstytucji z 1952 roku dotyczące wymiaru sprawiedliwości: wprowadzono zasadę nieusuwalności sędziów, zniesiono kadencyjność sędziów Sądu Najwyższego, wprowadzono Krajową Radę Sądownictwa. Potem, 20 grudnia 1989 roku, uchwalono ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, a także znowelizowano ustawy: Prawo o ustroju sądów powszechnych, o Sądzie Najwyższym, o Naczelnym Sądzie Administracyjnym, o Trybunale Konstytucyjnym, o ustroju sądów wojskowych i Prawo o notariacie.

Wprowadzono trójszczeblowy model sądów powszechnych: sądy rejonowe, wojewódzkie (potem zmienione na okręgowe) i nowość: apelacyjne, które przejęły od Sądu Najwyższego rozpatrywanie środków odwoławczych. Sąd Najwyższy zajmował się odtąd tylko rewizjami nadzwyczajnymi (teraz kasacje, skargi kasacyjne) i podejmowaniem uchwał w odpowiedzi na pytania prawne sądów.

Zasadę, że sędziowie podlegają konstytucji i ustawom, a konstytucję stosuje się bezpośrednio, wprowadzono dopiero w konstytucji z 1997 roku. Ale wcześniej Trybunał Konstytucyjny wyinterpretował ją z zasady demokratycznego państwa prawa.

* * *

Gwarancje sędziowskiej niezawisłości, które były rdzeniem odnowy systemu wymiaru sprawiedliwości w III RP, stały się już w kilka lat potem przedmiotem krytyki. Władza wykonawcza chciała mieć większy wpływ na sądy. Dziś mamy apogeum tego procesu. Poziom kontroli władzy politycznej nad sądowniczą stał się na tyle alarmujący, że Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę ochrony praworządności i skarży „sądowe” ustawy PiS-u do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Politycy przez lata tłumaczyli, że ułomności wymiaru sprawiedliwości, takie jak przewlekłość postępowań czy brak w społeczeństwie poczucia sprawiedliwości sądowych wyroków, to wina sędziowskiej samorządności. Że sędziowie „sami się wybierają i sami się sądzą”, więc dlatego z nikim się nie liczą. A zwiększenie nadzoru władzy wykonawczej nad sądami i sędziami może to ukrócić. Tyle że oznacza to likwidację zasady trójpodziału i równorzędności władz. Czyli powrót do PRL-u.

Głównym celem zmian, jakie od 2017 roku PiS wprowadza do systemu wymiaru sprawiedliwości, jest właśnie zwiększenie kontroli rządu nad sędziami. To nieuchronnie oznacza też kontrolę nad orzecznictwem sądów. Jak wygląda sąd podległy politycznie, widać po działalności Trybunału Konstytucyjnego od grudnia 2016 roku.

Uzyskiwanie kontroli politycznej nad orzecznictwem sądów odbywa się dwiema drogami: zmniejszania roli samorządu sędziowskiego na rzecz władzy ministra sprawiedliwości i zwiększania władzy partii rządzącej i prezydenta nad sędziowskimi nominacjami i nad usuwaniem z zawodu.

* * *

Przy Okrągłym Stole stworzono system sądownictwa cieszący się sporą autonomią. Ale nadzór pozostawiono ministrowi sprawiedliwości, czyli członkowi rządu. Miał to być nadzór „administracyjny”, ale przez lata – do dziś – toczy się spór o jego granice: gdzie kończy się administrowanie, a zaczyna ingerencja w orzecznictwo?

Dyskusja ta stała się jednym z głównych tematów debaty publicznej pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy politycy i media zaczęli coraz ostrzej krytykować sądy. Tematem przewodnim stała się przewlekłość postępowań. Pretensje zaczęto kierować nie tylko do sędziów – których oskarżano o lenistwo, ale też do ministrów sprawiedliwości jako sprawujących nadzór administracyjny. I wtedy to, co miało być gwarancją niezależności sądów i niezawisłości sędziów, stało się – w ustach polityków, dziennikarzy i niektórych ekspertów – przeszkodą w prawidłowym działaniu wymiaru sprawiedliwości. Bardzo popularnym hasłem było stwierdzenie, że sędziowie powinni być niezawiśli, ale nie od pracy.

Sędziowie bronili się, że władza ustawodawcza wciąż poszerza kategorie spraw, które mają sądzić sądy (dziś dziesięć tysięcy sędziów ma osądzić piętnaście milionów spraw wpływających rocznie do sądów), a władza wykonawcza nie daje pieniędzy na nowe etaty sędziowskie i pomocnicze, na remonty i budowę nowych sądów (brakuje sal rozpraw), na informatyzację. I na sędziowskie pensje, przez co doświadczeni sędziowie odchodzą na przykład do adwokatury.

Opinia publiczna oczekiwała od ministrów sprawiedliwości „pogonienia sędziów do pracy”.

Sędziowie mówią

Подняться наверх