Читать книгу Tasowanie w Dżokerowie - George R.r. Martin - Страница 14
6
ОглавлениеBrennan uciekał. Ścigali go umarli i maniakalny śmiech Blizny.
Uświadomił sobie, że as sadysta bawi się z nim jak kot z myszą. Był teleporterem i mógłby w każdej chwili wymusić konfrontację, ale najwyraźniej wolał, by Yeoman cierpiał, nim wreszcie go wykończy. Pojawiał się tuż przed nim albo za nim i ciął gwałtownie brzytwą. Czasami Brennanowi udawało się uchylić albo zablokować cios, ale w innych przypadkach nie. Z jego koszuli zostały strzępy, zostawiał też za sobą ślad krwi, za którym mogli podążać umarli.
Nawet bez Blizny trupów było zbyt wiele, by mógł sobie z nimi poradzić. Musiał znaleźć pomoc albo broń, a najlepiej i jedno, i drugie. Ale zaśmiecone ulice były bezludne, a rozsypujące się domy ciemne i puste.
Był w znakomitej kondycji fizycznej, ale ścigający nigdy się nie męczyli. W końcu padnie z nóg i wrogowie będą mogli spokojnie go wykończyć. Musiał w jakiś sposób pozbyć się ścigających, co nie wydawało się prawdopodobne, albo przynajmniej rozbić ich na małe grupki i policzyć się z każdym z nich po kolei.
Biegł ulicą, dysząc w zabójczym upale. W gardle miał suchość, a serce waliło mu coraz szybciej. Wtem jego spojrzenie przyciągnął znajomy budynek. To było Sławne Groszowe Muzeum Dzikiej Karty na Bowery Street. W środku znajdzie chłód, mrok i mnóstwo kryjówek.
Wbiegł po schodach, dwadzieścia metrów przed najbliższym ze ścigających, i walnął z całym impetem w wejściowe drzwi. Otworzyły się szeroko, odsłaniając chłodne i mroczne wnętrze muzeum. Wpadł do środka i oparł się plecami o ścianę, by złapać oddech, nim zapuści się głębiej.
Przyglądał się znajomym eksponatom — ściana monstrualnych dżokerskich dzieci pływających w słojach; diorama Czterech Asów; Ziemia kontra Rój; zabójcy Kiena atakujący jego i Ann-Marie. Brennan zatrzymał się i wytrzeszczył oczy. Rzecz jasna, w prawdziwym Sławnym Groszowym Muzeum Dzikiej Karty na Bowery Street nie było takiego eksponatu, ale on nie był w prawdziwym muzeum. Ta wersja zrodziła się w głębiach jego umysłu i Yeoman wypełnił ją archetypami oraz obrazami, które z upływem lat kształtowały jego psychikę.
Podszedł do następnego eksponatu. To był upadek Sajgonu, ukazany z całą brutalnością. Brennana przedstawiono na samym przodzie. Zrywał kapitańskie epolety i porzucał to wszystko. Była też scena, w której walczył w jakiejś zapomnianej bitwie, w jakimś zapomnianym azjatyckim kraiku w czasach, gdy był najemnikiem. Na kolejnej ćwiczył łucznictwo zen w świątyni, a jego roshi, Ishida, przyglądał się temu. Był tu też Brennan w restauracji Minha, po powrocie do Stanów, gdy przybył za późno, by mógł zrobić cokolwiek poza pomszczeniem śmierci towarzysza zabitego przez Niepokalane Czaple. Następne sceny przedstawiały Brennana spotykającego Poczwarkę, walczącego z Rojem oraz Brennana i Jennifer.
Przyglądał się temu wszystkiemu w oszołomieniu. Ostatni eksponat zamykał krąg czasu i historii. Ujrzał siebie samego przyglądającego się dioramie bardzo podobnej do pierwszej, którą tu zobaczył. Zabójcy Kiena włamywali się do jego domu, ale to Jennifer, a nie Ann-Marie leżała w kałuży krwi.
Czy jestem skazany na nieustanne powtarzanie cyklu śmierci, pomimo najlepszych intencji? — zadał sobie pytanie. Czy zniszczenie i przemoc zawsze będą za mną podążały, jak krwiożercze psy, których nigdy nie zdołam oswoić? Wyciągnął rękę, by dotknąć woskowej figury Jennifer, gdy nagle usłyszał jakiś dźwięk. Zatrzymał się i odwrócił.
Blizna przyprowadził ze sobą zgraję umarłych. Uśmiechał się jak idiota.
— Wydaje ci się, że jesteś taki sprytny — oznajmił z drwiną w głosie. — Wiedzieliśmy, że to będzie pierwsze miejsce, do którego się udasz. — Obejrzał się za siebie i wskazał na dioramę, której Brennan przedtem nie zauważył. — Chcesz zobaczyć przyszłość, skurwielu? Popatrz tutaj.
1 Przełożyła Ewa Budrewicz (przyp. tłum.). [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki