Читать книгу Mój świat na talerzu - Hanna Lis - Страница 9
ОглавлениеSzakszuka, wyraz dźwiękonaśladowczy, który w językach północnej Afryki oznacza dokładnie to, czym jest – mieszaninę. Danie pod tą nazwą, uwielbiane na Bliskim Wschodzie, także i w Polsce zrobiło w ostatnich latach furorę, ja jednak długo pozostawałam odporna na jego wdzięki. W przybytkach nadwiślańskiej gastronomii mieszaniny jest w szakszuce stanowczo za dużo: cukinie, papryki, bakłażany, cebule, a nawet, nie wiedzieć skąd i po co brokuły czy kalafiory. Wszystko to nieznośnie przytłacza i obezwładnia głównych bohaterów, czyli jajka.
A jajka kocham. Są tak doskonałym tworem natury, że wymagają nienachalnego towarzystwa. Nic dziwnego, że szakszukę pokochałam miłością płomienną – zakładam, że dozgonną – dopiero w Izraelu.
W najstarszej dzielnicy Tel Awiwu znajduje się Święty Graal miłośników tego dania, przybytek o nazwie Doktor Szakszuka. Jego właściciel Dino Gasbo z powodzeniem karmi miejscowych i przyjezdnych od ponad pięćdziesięciu lat i może pochwalić się nawet dyplomem od Jej Królewskiej Mości Elżbiety II, w którym królowa własnoręcznym podpisem potwierdza, że to właśnie doktor z Jaffy przyrządza najlepszą szakszukę na naszej planecie.
Potwierdzam i ja. Oto jego recepta na szczęście.