Читать книгу Echa dawnej Warszawy. 100 adresów - Ireneusz Zalewski - Страница 11

Оглавление

Służebność światła i widoku

Właściciele wznoszonych budynków nie zawsze liczyli się z racjami innych ludzi, a sąsiedzi budów niejednokrotnie wykorzystywali swoje prawa w sposób budzący wątpliwości. Głośnym kiedyś przykładem uporu i samowoli kamienicznika była sprawa Mariana Malinowskiego, który w 1912 roku wybudował duży dom na Nowym Świecie, przy zwężonej w tym miejscu Chmielnej. Nie reagował na żądanie zarządu miasta, by nie utrudniał poszerzenia wylotu Chmielnej. Dopiero zburzenie kamienicy w 1939 roku pozwoliło na wyrównanie przebiegu tej ulicy na całej jej szerokości.

W 1998 roku gazety doniosły, że budowany dom na Moniuszki zaczyna zasłaniać okna sąsiedniego budynku przy Sienkiewicza. Niemal w tym samym miejscu, bo po drugiej stronie Moniuszki, na początku lat trzydziestych zdarzyła się podobna historia. Dla nas – z perspektywy czasu – śmieszna. Związana była z budową wieżowca Prudential.

Obok budowanego szesnastopiętrowego gmachu przy Moniuszki 4 stała kamienica należąca do Ajzensztadtów. W księdze hipotecznej tego domu wpisana była służebność światła i widoku od strony działki, na której powstawał wysoki gmach. Ponieważ drapacz chmur zasłonił widok niektórym oknom kamienicy na Moniuszki, Ajzensztadtowie na wiosnę 1934 roku, kiedy gmach był już na ukończeniu, wystosowali rejentalne wezwanie do dyrekcji Prudentialu, żądając niezwłocznego zburzenia tego gmachu. Cel takiego działania był oczywisty – chodziło o pieniądze. Wieżowiec nie został rozebrany, a rodzina Ajzensztadtów była usatysfakcjonowana, choć nie wiadomo za jaką kwotę.

Inną interesującą sprawę opisał Józef Hen w książce Nowolipie. Najpiękniejsze lata. W ich mieszkaniu przy Nowolipiu 53 pokój dziecinny był ciemną alkową. Ojciec kazał przebić okno w murze i wtedy właściciel posesji na Lesznie, na którego podwórze wychodziło to okno, podał ojca do sądu za to, że korzysta ze światła z jego posesji. Ojciec proces przegrał, a w wyroku sąd nakazał jakieś odszkodowanie i okratowanie okna, które miało być swojego rodzaju symbolem zamurowania.


Budynek przy alei Przyjaciół, koniec lat trzydziestych XX wieku

Ciekawostką z dziedziny prawodawstwa budowlanego i sposobów omijania przepisów są domy budowane pod koniec lat trzydziestych przy nowo wytyczanych ulicach. Przykładem takim jest aleja Przyjaciół, przy której domy są niewysokie, cztero–pięciokondygnacyjne. Związane to jest z szerokością ulicy. Wydział techniczny magistratu wymagał, by ze względu na niezbyt szeroką ulicę domy były takiej wysokości, żeby wszędzie pozostał zapewniony dostęp światła. Z tej przyczyny ostatnie piętra większości gmachów były cofnięte i w dokumentacjach figurowały jako strychy. Oczywiście po odebraniu budynku przez komisję strychy te przerabiano na komfortowe mieszkania z efektownymi tarasami.

1998

Echa dawnej Warszawy. 100 adresów

Подняться наверх