Читать книгу Echa dawnej Warszawy. 100 adresów - Ireneusz Zalewski - Страница 8

Оглавление

Sentymenty z dawnych lat

Czy zdarzyło się Państwu późnym wieczorem, idąc z psem na spacer, przymknąć lekko oczy i usłyszeć odległe głosy naszego miasta? Dźwięki te nie są monotonnym hukiem dzisiejszych samochodów. Gdy wytężymy wyobraźnię i słuch, dojdzie do nas delikatny, pulsujący szum, przerywany od czasu do czasu dzwonieniem tramwajów i ostrym zgrzytem kół o szyny na zakrętach. Usłyszymy lekkie kląskanie kopyt konia dorożkarskiego na bruku i ciężkie człapanie w zaprzęgu wozu z węglem. A gdy w myślach zagłębimy się w ciasne podwórka, oprócz odbijającego się echem od ścian gwaru dzieciaków doleci do nas muzyka z radia lub gramofonu. Czasem w ten delikatny, pulsujący szmer podwórka wdziera się ostry krzyk druciarza reperującego garnki, nawoływanie Żyda handlującego starymi szmatami lub wysoki dźwięk metalowego płaskownika uderzanego młotkiem przez wędrownego szlifierza. Czasem z otwartego okna doleci smętny głos zakochanej kucharki, zawodzącej „... ta ostatnia niedziela…”.

A czy zdarzyło się Państwu w słoneczny niedzielny poranek iść starą warszawską ulicą? Niezbyt szeroką, z popękanymi płytami chodnikowymi i jezdnią wybrukowaną „kocimi łbami”? Pootwierane okna, gdzieś gra radio. Z któregoś mieszkania dochodzą rozmowy, płacz dziecka. Ktoś nuci piosenkę. I zapachy – gotowanej kapusty, smażonej ryby lub kotleta. Przypomina się wtedy przygotowywana przez babcię zupa z zacierkami. Po chodnikach dzieciaki toczą fajerki na drucie. Starsi pędzą na hulajnogach własnej produkcji, na których zamiast kółek są hasłujące łożyska.

Dziś nie ma już takiej Warszawy. Nawet tam, gdzie zachowały się stare, niezniszczone kamienice, nie ma już tej atmosfery. Na podwórkach cuchną śmieci wysypujące się z kontenerów, a na klatkach schodowych uderza w nos odór moczu. Po dawnej Warszawie pozostały rozległe trawniki. Tam, gdzie kiedyś była zwarta zabudowa, gdzie stały domy, w których żyli ludzie, teraz jest trawa, rosną drzewa lub niedawno ułożono jezdnię. Dopiero wykopy pod nowe kable lub kanalizację odkrywają nieraz fundamenty budynków, w których kiedyś załatwiano ważne interesy, mieszkały znane osobistości, znajdowały się wspaniałe sklepy. Wąskie ulice obudowane były zwartymi szeregami kamienic. Każda z nich inna, niepowtarzalna, często zaprojektowana przez słynnego architekta.

Dla młodych i nowych warszawiaków, którzy mieszkają tu od niedawna, Warszawa to ponure „szafy” Osiedla za Żelazną Bramą, pretensjonalny socrealistyczny MDM i sztampowe bloki różnych osiedli, takie same na Woli, Mokotowie, Pradze i Żoliborzu. Pozostają pełne uroku Stare i Nowe Miasto, a także część Traktu Królewskiego. Domy z łuszczącymi się, zagrzybionymi tynkami robią wrażenie wielowiekowych, starusieńkich. W rzeczywistości mają nie więcej niż 60 lat. W sezonie letnim, w dzień powszedni, w soboty i niedziele tłumy spacerowiczów szukają tu szczególnej atmosfery i odpoczynku od codzienności, spędzanej w klatkach z betonu, szkła i aluminium. Zapewne przychodzą tu z rodzinami także projektanci supernowoczesnych, błyszczących cacuszek, jakimi obdarzają współczesną Warszawę. Szkoda, że wśród tych wspaniałych gmachów nie ma miejsca na ocalałe z pogromu dawne domy, świadczące o naszej kulturze. Rozbierane są budynki, może nie zawsze zabytkowe, ale świadczące o kształcie i wyglądzie dawnej Warszawy. W ten sposób pozbawiamy się historii.

1999

Echa dawnej Warszawy. 100 adresów

Подняться наверх