Читать книгу Echa dawnej Warszawy. 100 adresów - Ireneusz Zalewski - Страница 7
ОглавлениеWstęp
Żywot gazety codziennej, dziennika, jest krótki – właśnie jeden dzień i niewiele więcej. Wiadomości bieżące stają się nieaktualne już drugiego, trzeciego dnia, artykuły natomiast, problemowe lub historyczne, czytane są tylko przez nielicznych zainteresowanych. A jak nie zdąży się ich przeczytać, odchodzą w niepamięć. Nie każdy autor ma możliwość wydania ich w jednym zbiorze, w formie książkowej. Artykuły o wydarzeniach lub historii okolicy, w której żyjemy, czytane są najchętniej, bo niemal każdy chce wiedzieć jak najwięcej o swoim miejscu zamieszkania. Dużą popularnością cieszą się gazetowe dodatki lokalne – w naszym, warszawskim przypadku są to dodatki stołeczne. Świadczą o tym choćby listy otrzymywane od czytelników przez autorów stałych cyklów tematycznych.
Dziedzicznie i rodzinnie obciążony – brzmi to patetycznie, ale jest prawdziwe – miłością do Warszawy, nigdy nie byłem obojętny na jej sprawy. Od lat gromadziłem nawet najdrobniejsze informacje o historii mojego miasta. W czasach przedkserograficznych godzinami siedziałem w Bibliotece Narodowej czy w „okrąglaku” na Hankiewicza i drobnym maczkiem, by zmieściło się jak najwięcej, sporządzałem wyciągi i wypisy z różnych książek, gazet i dokumentów. Ponieważ pisanie artykułów i felietonów było dla mnie najlepszym sposobem na dzielenie się wiedzą, już w latach sześćdziesiątych XX wieku nawiązałem kontakty z kilkoma warszawskimi czasopismami, których redaktorzy mieli podobne do moich zainteresowania. Współpracowałem ze „Stolicą” i „Życiem Warszawy”. W „Życiu Codziennym” co tydzień drukowano mój felieton w cyklu „Ten sam adres”, uzbierało się więc 77 artykułów. W „Trybunie” w ciągu siedmiu lat wydano ponad 370 moich tekstów w cyklu „Warszawskie adresy”. W „Poradniku Klienta Oszczędnego” opisywałem przedwojenne budynki Pocztowej Kasy Oszczędności.
A kto dziś jeszcze pamięta, że kiedyś ukazywały się opracowane na podstawie wielu źródeł artykuły o warszawskich budynkach, ważnych lub zupełnie zwyczajnych, jakich stało wiele w Warszawie? Były to budynki, w których ludzie rodzili się i umierali, kochali i załatwiali najróżniejsze, ale na pewno ważne dla nich sprawy. Wielu z nich spotkał trudny los zgotowany przez najeźdźcę i okupanta. Budynki zaś ginęły tak, jak ich mieszkańcy. Dlatego chcę przypomnieć nowym warszawiakom, którzy się niedawno urodzili lub dopiero co tu przybyli, że Warszawa nie zawsze była taka, jaką teraz można oglądać. Była inna, niektórzy twierdzą, że ładniejsza, ale na pewno bliższa, sympatyczniejsza, bardziej przyjazna niż obecna – betonowa, błyszcząca szkłem i aluminium.
Większość opisanych przeze mnie budynków już nie istnieje, a ocalałe mają inny adres, dlatego artykuły drukowane kiedyś zebrałem w całość i nazwałem je 100 dawnych adresów warszawskich. Mam nadzieję, że zainteresują one czytelników, poszerzą ich wiedzę lub dadzą im nowe wiadomości o mieście, w którym żyjemy.
Ireneusz Zalewski
Warszawa, marzec 2015 roku