Читать книгу Adieu - Jan Grzegorczyk - Страница 6

Pożegnanie z Afryką 1

Оглавление

„Tajemnica człowieka jest zbyt ogromna i zbyt głęboka, aby mógł ją wyjaśnić drugi człowiek". Ksiądz Wacław zapisał ostatnie zdanie opowiadania. Zakończył słowami swego mistrza. Włączył drukarkę i po chwili zaczęły z niej wypływać biało-czarne stronice laserowego wydruku. Uczucie ulgi. Okruch wyrwany zapomnieniu.

Włączył ścieżkę z filmu Pożegnanie z Afryką, której słuchał już od paru tygodni. Tak było zwykle: gdy coś przeżywał, tworzył, puszczał na okrągło jeden utwór. Dopiero kiedy ukończył pewien etap, zmieniał płytę. Zasiadł w fotelu i trwał tak może pół godziny. Sycił się chwilą wolności. Nareszcie ferie szkolne. Godziny nie wisiały nad nim jak siekiery na nitkach. Napawał się czystym czasem. W końcu wstał, schował wydrukowane kartki do teczki z napisem Konfesjonał. Położył ją na biurku, obok zeszytu z programem katechezy na rok 2000-2001. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta. Cieszył się bardzo na to spotkanie. Wyciągnął z szafy johnnie walkera, wsadził do reklamówki, narzucił kurtkę i wyszedł. Na dworze lało. Cofnął się po parasol. Dopiero w pokoju uzmysłowił sobie, że przecież zgubił go w zeszłym tygodniu. W holu, co prawda, wisiały trzy parasole proboszcza, ale nie wziął żadnego. Na pewno by go gdzieś zostawił. W jego rękach, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się dematerializowało. W szufladzie znalazł jedynie czapkę z pomponikiem, wsadził więc ją na głowę i wyszedł ponownie.

Do narożnika ulicy odprowadzało go spojrzenie proboszcza. Kiedy zniknął z pola widzenia, prałat Henryk zszedł piętro niżej i otworzył pokój wikarego. Skierował się do biurka. Na jego twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia.

Adieu

Подняться наверх