Читать книгу Treny - Jan Kochanowski - Страница 4
TREN II
ОглавлениеJeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić,
A kwoli temu wieku lekkie rymy stawić:
Bodayżebych był raczey kolebkę kołysał,
I z drugiemi nieważne mamkom pieśni pisał:
Któremiby dziecinki noworodne spiły,
I swoich wychowańców lamenty tuliły.
Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniey było,
Niżli w co mię nieszczęście moie dziś wprawiło,
Płakać nad głuchym grobem mey wdzięczney dziewczyny
I skarżyć się na srogość ciężkiey Proserpiny.
Alem użyć w oboygu iednakiey wolności
Nie mógł: owom ominął, iako w doyrzałości
Dowcipu coś ranego: na to mię przygoda
Gwałtem wbiła, i moia nienagrodna szkoda.
Ani mi teraz łacno dowiadać się o tym,
Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potym.
Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę:
A cudzey śmierci płacząc, sam swe kości suszę.
Próżno to, iakie szczęście ludzi naśladuie,
Tak w nas abo dobrą myśl, abo zła sprawuie.
O prawo krzywdy pełne: o znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!
Takli moia Orszula, ieszcze żyć na świecie
Nieumiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie?
I nie napatrzywszy się iasności słoneczney,
Poszła nieboga widzieć kray ów nocy wieczney.
A boday ani była świata oglądała:
Co bowiem więcey, ieno ród, a śmierć poznała?
A miasto pociech, które winna z czasem była
Rodzicom swym, w ciężkim ie smutku zostawiła.