Читать книгу Dwaj Panowie - Jan Nowicki - Страница 9
ОглавлениеPan Piotr Skrzynecki
Niebo
Kraków, listopad 1997
Kochany Panie Piotrze,
moim zdaniem, w naszym odchodzeniu na tak zwane „zawsze” trudno dopatrzyć się czegoś naprawdę dramatycznego. Oryginalne to też nie jest, skoro tylu przed nami i tylu po nas. Fakt ten powiela się od tak dawna, że pochylenie się nad sensem początku i końca rozmywa się w bliżej nieokreślonym błękicie, interesuje, a potem męczy.
Znając Pańską wyśmienitą pamięć, nie muszę chyba przypominać wszystkich szczegółów dotyczących mego uczestnictwa w czterokonnokarej imprezie, w której trudno było nadążyć, bo tempo w tym momencie Panu raczej obojętne, dla biegnących za Panem było zawrotne. Do dziś zresztą trudno ustalić dlaczego, bo ksiądz Tischner obarcza winą konie, a konie – księdza.
Panie Kochany, pamięta Pan przecież, jak na ostatniej prostej ktoś nadepnął mi do krwi na bezbronną, pozbawioną skarpety piętę, co w połączeniu z podejrzeniem, że pędzę jak idiota za pustą trumną, rozwścieczyło mnie do końca. Gdzie Pan wtedy był? Pozwoli Pan, że zaproponuję Mu miejsce w okolicach naszych serc. Niepewne, wiem, nie do końca bezpieczne, wstrętnie zapominalskie, ale mimo to o jedno oczko stawiam je wyżej od Pańskiego kołysanego monotonnym rytmem resorów…
W Krakowie rozpadało się, jak to w listopadzie. Bar „Vis- à-Vis” majaczy we mgle papierosów i tylko uśmiechy Zosi i Krysi zdają się świadczyć o normalności. Niektóre ptaki zamiast odlecieć, zostały, inne zaś wracają za wcześnie – czyli, jak to u nas, permanentny bałagan. W polityce dobrze, bo przestałem się nią interesować. W teatrze niepokój, który trudno nazwać twórczym, w moim domu za to – dużo pulsującego szczęścia, bo Pan już chyba wie, czym żona podnieca męża po dwudziestu latach małżeństwa? Każdym słowem, Drogi Panie! Każdym słowem!!!
Tinie, o której Pan powiedział, że jest potwornie brzydka, sprawiłem zgodnie z Pana ostatnią wolą trzy komplety ubrań, w których pies wygląda wprawdzie jak idiota, ale czego nie robi się dla irytującej skądinąd satysfakcji przyjaciela. Dawno nie widziałem Ani Szałapak, ale mówią, że dalej rosną jej włosy. Zniknął także Zbyszek Preisner – może praca, a może – zważywszy, że z zimą coś nie tak – dziwnie odmłodniał. Tu na Ziemi biją się często i zabijają czasem. O chorobie wściekłych krów jeszcze Pan słyszał, ale po Pana wyjeździe docierają już wieści o wściekłej kurzej grypie.
Ściskam i czekam na wiadomości
Pański Jan Nowicki