Читать книгу Ekstremalne przywództwo. - Jocko Willink - Страница 10
NAJWAŻNIEJSZY CZYNNIK: PRZYWÓDZTWO
ОглавлениеLeif Babin i Jacko Willink
To książka o przywództwie. Została napisana dla liderów małych i dużych zespołów, mężczyzn i kobiet, dla każdego, kto chce stać się lepszą wersją siebie. A choć zawiera emocjonujące opisy operacji bitewnych SEAL, to nie jest dziennikiem wojennym. To zbiór lekcji płynących z nabytego doświadczenia, które mają pomóc innym dowódcom w zwyciężaniu. Jeżeli będzie służyć za poradnik dla liderów, którzy chcą tworzyć, szkolić i dowodzić skutecznymi, odnoszącymi sukcesy zespołami, to spełni swoją rolę.
Zauważyliśmy, że większość z masy obecnych na rynku książek dotyczących przywództwa koncentruje się na działaniach jednostek i cechach charakteru. Dostrzegliśmy podobną tendencję w wielu korporacyjnych szkoleniach dla liderów oraz działaniach firm zajmujących się doradztwem w zakresie zarządzania. Ale bez zespołu – zbioru jednostek dążących do wykonania określonej misji – nie może istnieć przywództwo. Jedynym właściwym miernikiem przywódcy jest to, czy jego oddział wygrywa, czy nie. Bo z wszystkich cech charakteryzujących liderów liczą się tylko dwie: skuteczny albo nieskuteczny. Skuteczni przywódcy przewodzą zespołom, które wykonują postawione przed nimi zadania i wygrywają. Nieskuteczni tego celu nie osiągają. Poprawne zrozumienie i zastosowanie zasad oraz koncepcji opisanych w tej książce pozwoli każdemu liderowi osiągnąć skuteczność i zdominować pola bitwy.
Każdy przywódca i oddział kiedyś sobie nie poradzą i będą musieli zmierzyć się z tą porażką. Traktuje o tym spora część książki. Nie jesteśmy nieomylnymi przywódcami – nikt nie jest, nieważne, ile by miał doświadczenia. Nie znamy też wszystkich odpowiedzi, żaden lider ich nie zna. Popełnialiśmy wielkie błędy – często stawały się one najlepszymi lekcjami, dodawały nam pokory i pozwalały wchodzić na wyższy poziom. Pokora i przyznawanie się do pomyłek oraz umiejętność tworzenia planów, które pozwolą przezwyciężyć trudności, są niezbędne, by odnieść sukces. Najlepszych przywódców nie napędza ego ani osobiste interesy – są skupieni na misji i na tym, by jak najlepiej ją wykonać.
Jako przywódcy odnosiliśmy zwycięstwa i porażki. Znaczna część naszego doświadczenia bitewnego i opowieści zawartych w tej książce wzięła się ze służby, która będzie zawsze jednym z głównych punktów naszej kariery wojskowej: Oddział Trzeci SEAL, jednostka operacyjna Zabijaka i nasze pamiętne rozmieszczenie w Ar-Ramadi w Iraku w 2006 roku, które przeszło do historii jako bitwa o Ar-Ramadi. Jocko, jako dowódca jednostki operacyjnej, dowodził Zabijaką. Leif i jego sealsi z plutonu Charlie, w tym główny snajper i zwiadowca Chris Kyle, „Amerykański Snajper”, i ich bracia sealsi z plutonu Delta walczyli w jednej z najcięższych ciągłych walk miejskich w historii zespołów SEAL. Sealsi z Zabijaki odegrali ważną rolę w strategii „Zdobądź, oczyść, utrzymaj i zbuduj” Brygady 1. Pancernej Dywizji armii USA, Ready First, która sukcesywnie wyzwalała rozdarte wojną Ar-Ramadi i znacząco przyczyniła się do uspokojenia sytuacji w tamtym rejonie. Operacje te przywróciły poczucie bezpieczeństwa w najbardziej niebezpiecznej i wybuchowej w tamtym momencie części Iraku oraz stworzyły grunt dla ruchu „Przebudzenie Anbaru”, który ostatecznie odwrócił sytuację w Iraku na korzyść USA.
Wiosną 2006 roku, kiedy jednostka operacyjna Zabijaka przybyła do Ar-Ramadi, zniszczonej wojną stolicy prowincji Al-Anbar, stanowiło ono centrum irackiej rebelii. Liczące 400 tysięcy mieszkańców miasto było strefą wojenną poznaczoną gruzami budynków i lejami po bombach, śladami nieustannej przemocy. W tym czasie siły USA kontrolowały ledwie jedną trzecią miasta. Reszta pozostawała pod kontrolą dobrze uzbrojonych i zdeterminowanych bojowników. Każdego dnia dzielni amerykańscy żołnierze i marines krwawili. Placówkę medyczną w obozie Ramadi cały czas zapełniali ranni i umierający. Niezwykle odważni amerykańscy chirurdzy desperacko próbowali ratować tam życie. Do prasy wyciekł raport wywiadowczy, który opisywał Ar-Ramadi i prowincję Anbar jako „stracone”. Nikt nie sądził, że siły USA mogą odmienić tę sytuację i odnieść tam zwycięstwo.
Latem i jesienią 2006 roku Jocko kierował jednostką Zabijaka wspierającą brygadę Ready First, a jego sealsi walczyli ramię w ramię z żołnierzami i marines armii amerykańskiej, oczyszczając zajęte przez wroga obszary miasta. Leif dowodził plutonem Charlie w wielu brutalnych wymianach ognia i taktycznych misjach nadzoru snajperskiego. Pluton Delta także toczył niezliczone bitwy. Jednostka operacyjna Zabijaka – snajperzy, strzelcy i obsługa karabinów maszynowych – zabiła łącznie setki bojowników i niweczyła ataki na amerykańskich żołnierzy i marines oraz irackie siły bezpieczeństwa.
Sealsi z Zabijaki często szli na szpicy operacji Ready First, jako pierwsi z amerykańskich oddziałów wkraczając na najbardziej niebezpieczny, kontrolowany przez przeciwnika teren. Zabezpieczaliśmy budynki, zajmowaliśmy uprzywilejowane pozycje i osłanialiśmy żołnierzy oraz marines, kiedy wkraczali na teren, o który walczono, a oddziały inżynieryjne z pasją pracowały, by stworzyć i umocnić posterunki na terenie wroga. Sealsi oraz żołnierze i marines z Ready First zadzierzgnęli więź, która zostanie na zawsze w pamięci tych, którzy tam służyli. Poświęciwszy wiele potu i krwi, grupa bojowa Ready First i jednostka operacyjna Zabijaka ukończyły misję. Rebeliantów wypędzono z miasta, miejscowi szejkowie dołączyli do sił zbrojnych USA i rozpoczęło się „Przebudzenie Anbaru”. Wreszcie, w kilka miesięcy po wyjeździe jednostki operacyjnej Zabijaka, sytuacja w Ar-Ramadi ustabilizowała się, a poziom przemocy spadł do niespodziewanie niskiego poziomu.
Niestety, Zabijaka zapłacił olbrzymią cenę za sukces tych operacji. Ośmiu sealsów doznało ran, a trzech z najlepszych wojowników oddało swoje życie. Marc Lee i Mike Monsoor zginęli w akcji, a Ryan Job został oślepiony przez pocisk snajpera i zmarł w szpitalu, gdzie leżał po operacji. Ich strata zadała nam miażdżący cios. A byli oni ledwo trzema z niemal setki amerykańskich żołnierzy Ready First, którzy zginęli w akcji. Każdy z nich to wielka, nieodżałowana strata.
Mimo wątpliwości pesymistów Ar-Ramadi udało się zdobyć, sytuacja w mieście się ustabilizowała, a ludność była bezpieczna. Przez większość 2006 roku dochodziło tu do 30–50 ataków dziennie. Na początku 2007 roku liczba ta spadła do średnio jednego ataku na tydzień, a potem jednego na miesiąc. Ramadi pozostaje wzorcem stabilności i jednym z najbezpieczniejszych obszarów w Iraku poza od zawsze spokojną kontrolowaną przez Kurdów Północą.
Te operacje okazały się olbrzymi sukcesami, ale były także niezwykle pouczające – dobrych i złych konsekwencji było równie wiele. Bitwa o Ar-Ramadi przyniosła nam bardzo dużo wiedzy, którą byliśmy w stanie przetrawić i podzielić się z innymi. Najistotniejszą lekcją było uzmysłowienie sobie, że przywództwo jest najważniejszym czynnikiem na polu bitwy, decydującym o zwycięstwie dowolnego zespołu. Przez przywództwo rozumiemy nie tylko dowódcę na samym szczycie łańcucha dowodzenia, ale i kluczowych dowódców na każdym poziomie zespołu – starszych dowódców zawodowych, dowódców załóg składających się z czterech osób, dowódców ośmioosobowych drużyn i młodszych podoficerów, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność liderów. Każdy z nich odegrał ważną rolę w sukcesie naszego oddziału. Mieliśmy szczęście, mogąc dowodzić tak niesamowitą grupą sealsów, która zwyciężyła w tej trudnej walce.
Po powrocie do domu weszliśmy w niewygodne buty instruktorów dowodzenia. W Navy SEAL szkolenia tego typu przez wiele lat składały się niemal wyłącznie ze szkoleń w miejscu pracy i z mentoringu. To, jak szkolony był młody dowódca, zależało całkowicie od siły, doświadczenia i cierpliwości mentora. Niektórzy z nich byli nadzwyczajni, innym czegoś brakowało. Posiadanie odpowiedniego mentora jest niezwykle ważne, ale ta metoda pozostawiała u szkolonych luki w wiedzy o dowodzeniu. Pomogliśmy to zmienić, tworząc program nauki dowodzenia, który miał dać silne podstawy wszystkim liderom SEAL.
Jocko, jako odpowiedzialny za wszystkie szkolenia oddziałów SEAL na Zachodnim Wybrzeżu, prowadził jedne z najbardziej realistycznych i wymagających treningów bitewnych. Kładł olbrzymi nacisk na wpajanie dowódcom umiejętności podejmowania decyzji w trudnych sytuacjach i komunikację pod dużą presją, aby lepiej przygotować ich do walki. Leif prowadził kurs młodszych oficerów SEAL, podstawowe szkolenie z dowodzenia dla każdego oficera, który ukończył formację SEAL. Poprawił to szkolenie, aby lepiej przekazywało ono nowym oficerom SEAL niezbędne podstawy dowodzenia potrzebne do zwycięstwa w walce. Dzięki temu wykształciliśmy nowe pokolenie liderów SEAL, którzy radzą sobie na polu bitwy, odnosząc niezrównane sukcesy, potwierdzające użyteczność zasad, jakich ich uczyliśmy.
Niektórzy mogą się zastanawiać, jak zasady dowodzenia w bitwie Navy SEAL przekładają się na dowodzenie jakimkolwiek zespołem poza wojskiem. Ale walka jest odbiciem życia, wzmocnionym i bardziej intensywnym. Decyzje mają natychmiastowe konsekwencje, a stawką jest wszystko, absolutnie wszystko. Nawet kiedy bitwa wydaje się stracona, to dobra decyzja może wydrzeć zwycięstwo z paszczy porażki. A jedna zła decyzja, nawet jeśli zwycięstwo wydaje się na wyciągnięcie ręki, może się zakończyć straszliwą porażką. Z tego powodu dowódca pola bitewnego może zdobyć doświadczenie całego życia podczas ledwie kilku misji.
Chcemy rozwiać mity o tym, że dowodzenie w wojsku jest proste, bo podwładni ślepo i mechanicznie wykonują rozkazy. Wręcz przeciwnie: żołnierze Stanów Zjednoczonych to bystrzy, kreatywni i mądrzy ludzie. Dosłownie ryzykują życie, aby wykonać misję – dlatego też muszą wierzyć w sprawę, za którą walczą. Muszą wierzyć w plan, o którego wykonanie zostali poproszeni, i – co najważniejsze – muszą ufać swoim dowódcom. Dotyczy to zwłaszcza oddziałów SEAL, gdzie wszystkich (nawet tych na pozycjach juniorskich) zachęca się do wkładu własnego.
Dowodzenie na polu bitwy wymaga obecności wszechstronnego zespołu podzielonego na grupy, który ma wykonać bardzo skomplikowane misje, by osiągnąć strategiczne cele – a to dotyczy przecież każdej organizacji. Te same zasady, które sprawiają, że dowódcy i jednostki SEAL są tak skuteczne na polu bitwy, mogą być zastosowane z tym samym rezultatem w świecie biznesu.
Odkąd opuściliśmy SEAL, pracowaliśmy z najrozmaitszymi firmami. Wśród nich były przedsiębiorstwa z branży finansowej, energetycznej, technologicznej, budowlanej, ubezpieczeniowej, samochodowej, produkcyjnej czy farmaceutycznej, a także firmy zajmujące się handlem detalicznym i te działające w sektorze usług. Pracując z wieloma liderami oraz zespołami kierowniczymi, obserwowaliśmy, jak olbrzymi wpływ miało zastosowanie naszych zasad na skuteczność, produktywność i zyskowność.
Koncepcje dowodzenia i pracy zespołowej zawarte w tej książce to nie abstrakcyjne teorie, ale praktyczne i gotowe do zastosowania reguły. Zachęcamy dowódców do rozwiązań, o których konieczności zapewne sami wiedzą, ale z jakichś powodów nie wprowadzają ich w życie. Przez to zawodzą jako dowódcy i zawodzą swoje zespoły. Zasady te, zgodne z rozsądkiem i oparte na praktycznym doświadczeniu, wymagają odpowiednich umiejętności, żeby ich wykorzystanie przyniosło efekty. Tego typu koncepty są „proste, ale nie łatwe”[4] i mogą być stosowane w praktycznie każdej sytuacji – w grupie, zespole, organizacji czy nawet przez pojedynczą osobę, która chce zwiększyć wydajność, możliwości, skuteczność i poziom pracy zespołowej. Czasami wydają się nieintuicyjne, a zastosowanie ich w praktyce wymaga wysiłku oraz wprawy, ale książka ta zawiera niezbędne porady, za sprawą których każdy, dzięki motywacji oraz dyscyplinie, po jakimś czasie je opanuje i będzie mógł ich używać, by zostać skutecznym liderem.