Читать книгу Arthur & George - Julian Barnes - Страница 14

George

Оглавление

Okulista nie zaleca okularów małym dzieciom. Lepiej niech wzrok chłopca przystosuje się w sposób naturalny. A na razie powinien siedzieć z przodu klasy. George zostawia z tyłu wiejskich chłopców i zostaje posadzony obok Harry’ego Charleswortha, który niezmiennie jest najlepszy na klasówkach. Szkoła nabiera teraz sensu; George widzi, w co pan Bostock stuka kredą na tablicy, i już więcej nie robi w majtki po drodze do domu.

Sid Henshaw nadal stroi małpie miny, ale George ledwo to zauważa. Sid Henshaw to tylko głupi chłopak z wioski, który śmierdzi jak krowa i pewnie nawet nie umiałby napisać „krowa”.

Pewnego dnia Henshaw rzuca się na George’a na podwórku, uderza go silnie i nim George zdoła oprzytomnieć, ściąga mu muszkę i ucieka. George słyszy śmiech. Po powrocie do klasy pan Bostock pyta go, gdzie się podziała jego muszka.

I tu pojawia się problem. George wie, że to źle wpędzić kolegę w kłopoty. Ale wie też, że jeszcze gorsze jest kłamstwo. Ojciec wyraża się bardzo jasno i stanowczo w tej sprawie. Jak raz się zacznie kłamać, wkracza się na ścieżkę grzechu i nic już człowieka nie powstrzyma, aż w końcu kat zakłada stryczek na szyję. Nikt aż tyle mu nie powiedział, ale tak właśnie George to zrozumiał. Więc nie może skłamać panu Bostockowi. Najpierw szuka wyjścia z sytuacji – co być może również jest złem, gdyż to początek kłamstwa – potem jednak wprost odpowiada na pytanie.

– Sid Henshaw uderzył mnie i mi ją zabrał.

Pan Bostock wyciąga Henshawa z ławki za włosy, bije go, dopóki chłopak nie zaczyna wyć, wraca z muszką George’a i robi klasie wykład na temat kradzieży. Po szkole Wallie Sharp staje George’owi na drodze, a kiedy ten chce go wyminąć, mówi:

– Ty nie jesteś swój gość.

George skreśla Walliego Sharpa z listy kandydatów na przyjaciela.

Rzadko odczuwa brak tego, czego nie ma. Rodzina nie bierze udziału w życiu miejscowej społeczności, a George nie potrafi sobie wyobrazić, na czym miałoby to polegać, ani tym bardziej nie zna powodu ich wyobcowania czy też przyczyny niepowodzenia. Nigdy nie chodzi do innych chłopców do domu, więc skąd ma wiedzieć, jak wygląda życie gdzie indziej? Jest samowystarczalny. Nie ma pieniędzy, ale też ich nie potrzebuje, tym bardziej kiedy dowiaduje się, że miłość do nich jest korzeniem wszelkiego zła. Nie ma zabawek i nie tęskni do nich. Nie jest zbyt sprawny fizycznie i nie ma dobrego wzroku, nie może więc brać udziału w grach i zabawach; nigdy nie grał w klasy i zawsze uchyla się przed rzuconą w jego stronę piłką. Wystarcza mu braterska zabawa z Horace’em, bardziej ostrożna z Maud i jeszcze ostrożniejsza z kurami.

Świadom jest, że większość chłopców ma przyjaciół – w Biblii są Dawid i Jonatan, a nieraz widział, jak Harry Boam i Arthur Aram siedzą razem blisko siebie na skraju podwórka i pokazują sobie jakieś przedmioty wyjmowane z kieszeni – ale jemu nic takiego się nie zdarza. Czy powinien coś zrobić, a może to oni powinni coś zrobić? Tak czy owak przede wszystkim chce się przypodobać panu Bostockowi i nie jest specjalnie zainteresowany tym, co myślą o nim chłopcy, którzy siedzą za nim.

W pierwszą niedzielę miesiąca przychodzi do nich na herbatę cioteczna babka Stoneham; głośno dzwoni wówczas filiżanką o spodek, a pomarszczone wargi pytają go o przyjaciół.

– Harry Charlesworth – odpowiada zawsze. – Siedzi obok mnie.

Kiedy trzeci raz daje tę samą odpowiedź, babka odstawia głośno filiżankę na spodek, marszczy brwi i pyta:

– Ktoś jeszcze?

– Inni to śmierdzący chłopcy ze wsi – odpowiada.

Spojrzenie, jakie cioteczna babka posyła ojcu, mówi mu, że powiedział coś nie tak, jak trzeba. Przed kolacją zostaje wezwany do gabinetu. Ojciec stoi przy biurku, mając za sobą cały autorytet wiary.

– George, ile masz lat?

Tak się często zaczyna rozmowa z ojcem. Obaj znają odpowiedź, ale George musi jej udzielić.

– Siedem, ojcze.

– Jest to wiek, w którym można się spodziewać po tobie inteligencji i umiejętności oceny. Więc pozwól, George, że zadam ci następujące pytanie: Czy myślisz, że w oczach Boga jesteś ważniejszy niż chłopcy, którzy mieszkają na wsi?

George wie, że poprawna odpowiedź brzmi „nie”, ale nie ma ochoty powiedzieć tego od razu. Czy bowiem na pewno chłopiec mieszkający na plebanii, którego ojciec jest pastorem i którego wujeczny dziadek też był pastorem, nie jest ważniejszy dla Pana Boga niż chłopak, który nigdy nie chodzi do kościoła i jest głupi i okrutny jak Harry Boam?

– Nie – odpowiada wreszcie.

– To dlaczego mówisz, że ci chłopcy śmierdzą?

Tu jest mniej oczywiste, jak powinna brzmieć poprawna odpowiedź. George rozważa tę kwestię. Poprawna odpowiedź, jak go uczono, to mówienie prawdy.

– Ponieważ tak jest, ojcze.

Ojciec wzdycha.

– A jeśli tak jest, George, to dlaczego?

– Dlaczego co, ojcze?

– Dlaczego twoim zdaniem śmierdzą?

– Bo się nie myją.

– Nie, George, jeśli śmierdzą, to dlatego, że są biedni. My jesteśmy szczęśliwi, bo stać nas na mydło i ręczniki, mamy łazienkę i nie żyjemy pod jednym dachem ze zwierzętami domowymi. Oni są pokornymi tej ziemi. Powiedz mi zatem taką rzecz: kogo Bóg kocha bardziej, pokornych czy tych, których przepełnia pycha?

To jest łatwe pytanie, nawet jeśli George nie za bardzo zgadza się z odpowiedzią.

– Pokornych, ojcze.

– Błogosławieni cisi, George. Wiesz przecież.

– Tak, ojcze.

Ale coś w nim buntuje się przeciwko wypływającemu stąd wnioskowi. Nie uważa, żeby Harry Boam i Arthur Aram byli cisi. Jakoś też trudno mu uwierzyć, by to Harry Boam i Arthur Aram w ramach boskiego planu mieli w końcu posiąść ziemię. Nie bardzo zgadza się to z poczuciem sprawiedliwości George’a. W końcu to tylko śmierdzący chłopcy ze wsi.

Arthur & George

Подняться наверх