Читать книгу Burza - Julie Cross - Страница 14

ROZDZIAŁ VII

Оглавление

9 WRZEŚNIA 2007, 6:15

Deszcz ponownie uderzył mnie w twarz, mokre krople wpadały mi do ust. Zakręciło mi się w głowie, poczułem nudności… przestraszyłem się. Mój ojciec właśnie próbował mnie zabić. Na śmierć. Gołymi rękoma.

Rzecz jasna, nie wiedział, że to ja. No i wysłał agenta CIA, który miał mnie śledzić i nie dopuścić, aby stała mi się jakaś krzywda. Nie byłem w stanie ogarnąć tego szaleństwa. Ktoś zapukał w szybę znajdującą się za moimi plecami. Podskoczyłem, kompletnie ogłupiały. Wtedy zorientowałem się, że wylądowałem przy drzwiach Starbucksa. Znowu.

W 2007. Dokładnie tam, skąd przeskoczyłem.

Dziewczyna z mojej szkoły, ta pracująca za kasą, wystawiła głowę na zewnątrz i pomachała mi czymś przed oczyma.

– Zostawiłeś komórkę na ladzie – powiedziała.

Wziąłem telefon i patrzyłem na nią przez jakiś czas.

– Jest 2007, prawda? Ostatnia klasa?

Panika w moim głosie kontrastowała ze spokojem ludzi spacerujących w niedzielny poranek po ulicach Manhattanu. Czy nie zdawali sobie sprawy, że świat właśnie wywrócił się do góry nogami? Albo że za chwilę może nastąpić coś katastrofalnego, co uniemożliwi mi powrót do przyszłości?

Oczywiście, że nie. Tylko mój świat się zmienił. Tylko mój.

– Tak, mamy 2007 – odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem pełnym zdziwienia.

Pewnie myśli, że mi odbiło.

– Świetny telefon. Gdzie go dostałeś? Nigdy nie widziałam takiego modelu, a moja siostra pracuje w…

– Bo to prototyp. Mam pewne wtyki. Nawet nie powinienem go pokazywać. – Schowałem urządzenie do kieszeni. – No to… do zobaczenia później.

Deszcz nieco ustał. Nadal mżyło, ale zdecydowałem się pobiec przez ulicę w stronę parku. Nic nie mogło sprawić, że ostatnie godziny wydadzą mi się normalne. Teraz, by nie spanikować do końca, mogłem jedynie zapisywać to wszystko. Tak jak obiecałem to Adamowi.

Adam. Gdybym tylko mógł się z nim teraz zobaczyć. Albo z Holly…

Wreszcie udało mi się znaleźć drzewo, pod którym mog­łem usiąść. Wyciągnąłem swój dziennik, mając nadzieję, że uda mi się wreszcie uspokoić. Ale myśl o tej dwójce nie dawała mi spokoju, sprawiała, że serce kołatało mi się niespokojnie w piersi. Szczególnie jeśli chodziło o Holly…

Próbowałem nie myśleć o niej… skupić się na szczegółach. Naukowych faktach. Lecz prawda jest taka, że od mojego pierwszego spotkania z Holly, kiedy wbiegła prosto na mnie i rozlała koktajl na moje buty, nie mogłem przestać o niej myśleć. Nigdy otwarcie się do tego nie przyznałem.

Z początku Holly wydawała mi się dziewczyną zupełnie niedostępną. Nie chodziło nawet o to, że miała bardzo oddanego chłopaka. Po prostu przy każdej okazji głośno wygłaszała swoje mądralińskie komentarze na temat bogatych, uprzywilejowanych dzieciaków, którymi się opiekowaliśmy. Aż odkryła, że w gruncie rzeczy jestem jednym z nich. To zamknęło jej na jakiś czas buzię.

Ludzie zawsze pragną tego, czego mieć nie mogą albo mieć nie powinni. Pewnie dlatego ja i Holly lgnęliśmy do siebie jak dwa magnesy. I jestem pewien, że to nie tylko ja oszalałem na jej punkcie, że fascynacja była obopólna. Musiałem dostać się do roku 2009. Zamknąłem oczy i zmusiłem się do maksymalnej koncentracji, próbując z całych sił przenieść się tam, gdzie chciałem i musiałem być.

Burza

Подняться наверх