Читать книгу W obronie Kory i wolności - Kamil Sipowicz - Страница 11
Оглавление2 LIPCA
Kolejny smutny dzień, bo nie jesteśmy pewni, czy drugi już prawnik jest w stanie ogarnąć tę sprawę. Ma inną koncepcję obrony niż pierwszy. Umówiłem się na środę z trzecim. Mamy wrażenie, że na każdy gram przypada jeden prawnik. Kora już jest załamana tą ilością prawników, tym, że sprawa się nie posuwa, że nie została umorzona, że nie wiadomo, co się dzieje. Czy będzie tak jak zwykle w Polsce, że potrwa kilka lat i będziemy wciąż gdzieś wzywani? Na dodatek po wizycie policji i celników popadliśmy w paranoję, wydawało nam się, że zostawiono nam podsłuch w domu, że wszystkie telefony są na podsłuchu, że ktoś za nami chodzi. W tej chwili już to trochę nam przeszło. Taka typowa psychoza jak za komuny. Na dodatek przed chwilą zadzwonił mój kuzyn, który jest lekko nienormalny, i powiedział, że prawdopodobnie to jego wina, że my mamy jakieś problemy, że jego też podsłuchują i śledzą. Czyli paranoja się rozrasta.
*
W Polsce przyjęło się wrzucać do jednego worka marihuanę, kokainę czy heroinę, nazywając to narkotykami. Tymczasem jestem za tym, żeby marihuanę, jak i LSD, DMT nazywać enteogenami. To są substancje rozszerzające świadomość potrzebne do poznania sacrum. Narkotyk zaś to substancja, która powoduje zmianę świadomości i prowadzi do uzależnienia. Najsilniejszymi narkotykami są alkohol, kokaina i heroina.
*
Wczoraj rozmawiałem bardzo długo ze swoim przyjacielem Andrzejem Wajsem, który jest historykiem filozofii, jednym z najwybitniejszych na świecie specjalistów od filozofii Husserla i Kanta. Andrzej wpadł na pomysł, żebyśmy razem przetłumaczyli książkę Ernsta Jüngera Rausch und Drogen (Odurzenie i narkotyki). Jünger był wielkim niemieckim intelektualistą, Hitler go uwielbiał bez wzajemności, Jünger nie przyjął go u siebie, chociaż Hitler o to zabiegał. Mógł sobie na to pozwolić, bo był osobą bardzo szanowaną. Był konserwatystą, ale nie nazistą. Swoją słynną pracą Robotnik zainspirował Marcina Heideggera do napisania równie słynnego Eseju o humanizmie. Wpłynął też znacząco na guru światowej prawicy Carla Schmitta. Mówiło się w czasie pierwszej wojny światowej, że każdy żołnierz miał w swoim plecaku dzieła Jüngera.
Jünger przyjaźnił się z Albertem Hofmannem, wynalazcą LSD. Brał z nim kilka razy LSD, jadł haszysz i inne enteogeny, które rozwijają życie duchowe. Eksperymentował ze swoją świadomością. W książce Rausch und Drogen opisuje własne przygody z wszelkimi używkami, także z alkoholem, winem, piwem. Bardzo szczegółowo analizuje swoje przeżycia i wpływ różnych substancji na kondycję swego stanu duchowego. Otwarcie przyznawał się do palenia haszyszu w swoich książkach. Nawet napisał o tym esej, którego fragment przetłumaczyłem. Jünger jest interesujący również z tego powodu, że pod koniec życia pod wpływem stanów ekstatycznych, które uzyskał dzięki haszyszowi i marihuanie, będąc już prawie stuletnim starcem, przeszedł z protestantyzmu na katolicyzm. Właśnie dzięki tym substancjom, które w Polsce przez Kościół katolicki są tak postponowane, jeden z największych Europejczyków stał się katolikiem. W jego przypadku nazwa „enteogeny” zamiast obraźliwej „narkotyki” miała głęboki i oczywisty sens. Przetłumaczenie takiej książki i wypuszczanie jej na rynek mogłoby dla polskiej inteligencji stać się ważnym i poważnym źródłem informacji. Wyrażony w pięknym języku literackim opis działania substancji psychodelicznych na aparat duchowy, o których przeciętny polski inteligent myśli z lekceważeniem lub pogardą, mógłby mieć przełomowe znaczenie.
*
Cezary Łasiczka zaprosił mnie do programu w TOK FM. Moim rozmówcą był Sergiusz Kowalski, socjolog zaangażowany kiedyś w KOR. Pozwoliłem sobie znowu skierować swoje jeremiady do premiera, do rządu PO: brak kolejnych ustaw w sprawie in vitro, marihuany, ograniczenia demonstracji i przemarszów, te wszystkie ograniczenia światopoglądowe powodują frustrację wśród ludzi. Powstają małe getta niezadowolonych, co źle wpływa na całość społeczeństwa. Zablokowane są kanały komunikacyjne między grupami społecznymi, a również między ludźmi i rządem. Powiedziałem na antenie, że mam takie wrażenie, że piszę kilkanaście artykułów, rozmawiam w telewizji, natomiast z tamtej strony nie ma żadnej reakcji. A namawiano nas gorąco, żebyśmy chodzili głosować, żebyśmy uczestniczyli w życiu publicznym, że rząd będzie nas słuchał, że interesuje go, co mamy do powiedzenia. Okazuje się, że nie bardzo. Jest tylko znieczulica rządzących, których interesuje jedynie to, aby sobie nawzajem posadki załatwiać. Synkom, znajomkom, kochankom, żonkom. Cała sieć, a właściwie sitwa. A gettoizowanie społeczeństwa jest bardzo złe dla Polski, bo Polska jest w momencie skoku technologicznego i cywilizacyjnego, tymczasem energia się wytraca, a całe grupy społeczne zakleszczają się w sobie. Taką politykę prowadził Jarosław Kaczyński, introwertyczną, dośrodkową. I taką politykę przejmuje PO.
*
Kora wróciła dziś samolotem z koncertu, który grała pod Wrocławiem. Wpadła do domu i od razu stres: co dalej, prawnicy, strategia. Pojechała zdenerwowana odpocząć nad jeziorem.
*
Gdy czytałem książkę Korzenie totalitaryzmu Hannah Arendt, przyszła mi do głowy pewna myśl. Pisze o Stalinie, że usprawiedliwiano go tym, że nic nie wiedział o bezsensownej przemocy systemu, że represje i mordy ukrywano przed nim, dobrym ojczulkiem. Mając oczywiście świadomość proporcji całego wydarzenia, w swoim liście do premiera wychodzę również z założenia, że on nie wie, co się dzieje, jak postępuje policja z młodymi ludźmi. Policja jest policją i wszędzie na świecie stosuje takie same metody. To nie są dżentelmeni chodzący w białych rękawiczkach.
Oczywiście widzę swoją naiwność w tym pisaniu, którego to pisania goście z rządu nie zauważają albo śmieją się z tego w kułak, iż jeszcze taki jeden ostał się w świecie, który im uwierzył. Należy jednak wziąć pod uwagę klasyczny mechanizm, że ów człowiek, który stoi na czele rządu, czy to będzie Stalin, czy dobrotliwy człowiek jak Tusk, przetwarzają się w naszej świadomości w figurę, którą Lacan nazywał „wielkim innym”. Ojcem, do którego możemy się zgłosić z naszymi problemami, chociażby wyżalić się w głębi naszej świadomości. Ja się modlę do mojego premiera, a on w tym czasie nie może spać, bo mu jakiś Gowin czy inny Pawlak podskakuje, bo zarówno Gowin, jak i Pawlak chcą być Wielkim Innym. Figurami symbolizującymi władzę w naszych duszach.