Читать книгу Nieznany Skarb - ks. Edward Staniek - Страница 25
ОглавлениеII. PROŚBY TRZECIEJ MODLITWY EUCHARYSTYCZNEJ
Z kolei rozważymy słowa Trzeciej Modlitwy Eucharystycznej, zwracając uwagę jedynie na prośby, jakie w niej zanosimy do Ojca Niebieskiego. Celem tych rozważań jest to, byśmy sobie uświadomili o jakie wartości przy ołtarzu Boga prosimy.
Moc
„Boże, uświęć mocą Twojego Ducha te dary”.
Jedyna prośba przed przeistoczeniem. Prosimy, aby na naszych oczach zadziałała moc Boża. Zebraliśmy się, by być uczestnikami cudu. Bóg zmieni to, co słabe, ziemskie, nasze, w to co najświętsze, najpiękniejsze, najmocniejsze – w Ciało i Krew Syna. Chcemy być świadkami niezwykłej interwencji Boga. Prosimy o nią.
Odwołujemy się do nakazu, do polecenia Chrystusa. Prosimy, bo chcemy trochę tej mocy, tej świętości, tego życia zabrać, by móc dzisiejszy dzień wygrać, przeżyć tak, jak tego pragnie Ojciec – święcie.
Nie igrajmy z tą uświęcającą mocą. Nie lekceważmy jej. Nie zapominajmy o niej. Jeśli moc jest niepotrzebna, to nie przychodźmy, a jeśli przychodzimy, to liczmy się z nią. Biada temu, kto na ołtarzu nie dostrzega uświęcającej mocy.
Ofiara Kościoła
Po przeistoczeniu, mając przed sobą Najświętsze Ciało i Krew Jezusa Chrystusa – święte dary – wołamy: „Ojcze, wejrzyj na ofiarę Kościoła”.
Stanowimy cząstkę Kościoła. Ofiarę składa cały Kościół, to znaczy wielka liczba ludzi dobrej woli. Wszyscy wołają: „Ojcze, wejrzyj”. Spróbujmy uświadomić sobie, ile jest na świecie ołtarzy, ilu księży, ilu uczestniczących – wszyscy wołają. Cała ziemia nieustannie woła: „Ojcze, wejrzyj!”.
Nasze wołanie, to tylko jeden wiersz w tym hymnie, który bez przerwy płynie do Boga. Winien on być tak dobrze i pięknie wykonany, jak tylko nas stać. Zwracać się do Boga w imieniu całego Kościoła, to wielki zaszczyt i wielka radość. W każdej bowiem minucie jakaś cząstka Kościoła, jakaś wspólnota wiernych zebranych przy ołtarzu za nas, w naszym imieniu woła: „Ojcze, wejrzyj!”.
Pojednanie
„Ojcze, uznaj, że jest to ta sama ofiara, przez którą nas chciałeś pojednać ze sobą”.
Chcemy wyjść od ołtarza przekonani, że Pan Bóg nie ma nic przeciwko nam, że drzwi do Jego domu stoją przed nami otwarte. Chcemy mieć pewność, że gdyby nas dzisiaj wezwał do siebie, możemy iść bez obaw, ponieważ na progu spotkamy wyciągnięte ramiona kochającego Ojca.
Ofiara pojednania. Naszego pojednania.
Jedność
„Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Twego Syna i napełnieni Duchem Świętym stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie”.
Jesteśmy ludźmi sięgającymi po największy dostępny człowiekowi ideał. Przed nami szczyt, o zdobyciu którego ludzkość marzy od początku. Zjednoczenie, komunia z Bogiem.
Nie ma dla człowieka rzeczy trudniejszej i wspanialszej jak zjednoczenie z Bogiem. Jeśli świadomie i dobrowolnie po to zjednoczenie, po tę komunię sięgamy, należymy do najodważniejszych ludzi na ziemi.
Wiemy, że tu nasza naturalna moc nie wystarczy. Dlatego przychodzimy, by posilić się mocą nadprzyrodzoną i napełnić się Duchem Świętym.
Takich ludzi jak my jest na ziemi wielu. Prosimy Ojca o zjednoczenie naszych wysiłków, o jedność, która by zadziwiała i zachwycała innych. Mamy ukazać światu, że wielu jest tych, którzy sięgają po najwyższy ideał.
Możemy się rozstać, drogi nasze się rozejdą, ale ile razy uczestnicząc w Najświętszej Ofierze, usłyszycie lub wypowiecie słowa: „Ojcze, spraw, abyśmy stali się jednym ciałem”, wiedzcie, że łączy nas, obok łaski Bożej, trud sięgania po zjednoczenie, komunię z Bogiem.
Nic tak nie łączy ludzi wierzących ze sobą, jak pożywanie tego samego eucharystycznego Chleba. Stajemy się jednym ciałem.
„Pokój i zbawienie”
„Prosimy Cię, Boże, aby ta Ofiara naszego pojednania z Tobą sprowadziła na cały świat pokój i zbawienie”.
Oto następne dwie wielkie wartości, do których tęskni świat: pokój i zbawienie.
Pokój – zgoda, jedność, miłość, harmonia na całym świecie, w naszej Ojczyźnie, w naszym gronie, w naszych domach, w naszych rodzinach, szkołach, zakładach pracy.
Utrzymanie prawdziwego pokoju przekracza nasze możliwości. To Boży dar – stąd prośba do Ojca.
Prosimy o ten dar i Bóg nam go udziela. A co z nim robimy w ciągu dnia? Czy przekazujemy go innym? Czy jesteśmy ludźmi pokoju? Jeżeli nie korzystamy z tego daru, to nie prośmy, bo kiedyś z niego trzeba będzie zdać sprawę.
Prosimy o zbawienie całego świata i nasze. Prosimy, by wszyscy ludzie osiągnęli szczęście. Z jakim przekonaniem prosimy? Czy pamiętamy, że przy ołtarzu losy pokoju na świecie i losy zbawienia ważą się w naszych rękach? Stoimy przed Ojcem, od którego wszystko zależy. Jaka jest nasza prośba? Czy wkładamy w nią wszystko, aby u Ojca uprosić pokój i zbawienie?
Wiara i miłość
„Utwierdź w wierze” to znaczy: zachowaj. Spraw, abyśmy nie stracili zaufania do Ciebie, naszego Ojca, byśmy nie sprzeniewierzyli się Twojej miłości. Utwierdź – to znaczy również „przymnóż nam wiary i naucz nas miłości”.
Chcemy być ludźmi wierzącymi, którzy całe swe zaufanie składają w ręce Boga. W jakiej mierze chcemy, w takiej prosimy. Ale czy rzeczywiście chcemy? Czy nie powtarzamy tej prośby tylko dlatego, że tak napisano w Rzymie? Czy nie chcemy sami decydować o swoich losach? Może nie życzymy sobie, by ktoś nami kierował? Może ręce kogoś innego, a nawet Boga, są dla nas niewygodne? Wiara to umiejętność powierzenia wszystkiego innej osobie. Jeśli nie chcę zaufać, jeśli nie chcę zawierzyć – to nie mogę prosić.
„Utwierdź w miłości”.
Modlimy się o miłość. Czy wiemy, o co prosimy? Błagamy Boga byśmy umieli kochać. Czy nie obawiamy się miłości? Czy nie uciekamy przed tym darem? Czy rzeczywiście chcemy życie swe zamienić w akt miłości?
„Wysłuchaj”
Każdy z nas, wstając rano z myślą o pójściu do kościoła, zastanawia się nad prośbami, jakie przedstawi Bogu. Przez naszą głowę przewijają się sprawy minionego dnia, tygodnia, sprawy nasze i bliźnich, dotyczące doczesności i zbawienia, radosne i smutne. To wszystko chcemy Panu Bogu przedstawić.
Stajemy przed ołtarzem. Każdy z nas składa tu swoje troski. Składamy je z prośbą o pomoc. Przychodzimy prosić. Jakość naszej modlitwy jest jednak różna. Jedni modlą się bardzo dobrze, inni marnie, niedbale. Jedni czynią to w stanie łaski uświęcającej, inni w stanie grzechu ciężkiego, a przez to mało skutecznie. Cóż to zatem za radość, gdy uświadomimy sobie, że wszyscy razem, doskonali i niedoskonali, święci i grzeszni wołamy – jeden w imieniu drugiego – „Ojcze, wysłuchaj próśb zgromadzonych tu wiernych”.
Wspólnie zanosząc to błaganie do Ojca, mamy pewność, że zostaniemy przez Niego wysłuchani, albowiem razem z nami woła Jego Umiłowany Syn, Jezus Chrystus.
Prośba wzniesiona do Boga w czasie Mszy Świętej jest o wiele skuteczniejsza niż tzw. modlitwa prywatna. Jest bowiem prośbą całego Kościoła, wołaniem wszystkich dobrych ludzi, jacy byli na ziemi od Adama aż dotąd, łącznie z Niepokalaną Maryją i Chrystusem.
„Zjednocz”
Obserwujemy wielkie wysiłki różnych ludzi zmierzające do zjednoczenia w jednej rodzinie wszystkich ochrzczonych, którzy żyją na ziemi. Jest to szczególny znak czasu. Ludzkość szuka wspólnego języka, szuka jedności, zgody, pokoju. W tym wspólnym dążeniu szczególne zadanie przypada w udziale ludziom utrzymującym kontakt z żywym Bogiem.
Znamy wartość jedności. Mamy być dla świata znakiem jedności, mamy udowodnić, że mimo wielkich różnic rasowych, narodowych, kulturowych czy społecznych można tworzyć jedną rodzinę. Mamy być nie tylko znakiem, ale zaczynem, siłą, która jednoczy. Nasi pradziadowie zapomnieli o tym. Dali się ponieść różnym ambicjom, czysto doczesnym, wynieśli je ponad jedność i doprowadzili do rozbicia.
Dziś nie stanowimy ani znaku, ani tym bardziej zaczynu, siły jednoczącej. Stąd nasza prośba: „Ojcze, zjednocz”. Zjednocz, bo bez tego nie spełnimy zadania, które wyznaczyłeś w tym pokoleniu.
Warto przy okazji zwrócić uwagę, że ta jedna prośba: „Ojcze, zjednocz” nadaje ton całej Trzeciej Modlitwie Eucharystycznej. To jest modlitwa bardzo ekumeniczna.
W tych kilku zdaniach słowo „jedność” w różnych wersjach powraca wielokrotnie.
Ile razy boleśniej odczuwamy rozbicie, brak jedności w rodzinie, w przyjaźni, w miłości, wśród ludzi, z którymi żyjemy, tyle razy winniśmy wracać do tej modlitwy eucharystycznej. Modlitwy ekumenicznej.
„Przyjmij zmarłych”
Wiara pozwala nam czynić dobrze nawet tym, którzy już odeszli z tego świata. Kochaliśmy ich, kochamy nadal, pragniemy spotkać się z nimi, aby wiecznie żyć w tej miłości. Pragniemy dla nich szczęścia, dlatego prosimy Boga, by raczył przyjąć ich do swego królestwa.
Wiemy, że nic niedoskonałego nie może tam wejść, że jeśli człowiek nie naprawił tego, co sam zepsuł na ziemi, jeśli z tą skazą opuścił świat, musi po śmierci poddać się oczyszczeniu. Czy nasze sumienie jest spokojne, gdy wspominamy zmarłych? Czy w jakiejś mierze nie przyczyniliśmy się sami do upadku drugiego człowieka? Zgorszenie? Współpraca w grzechu? Jeszcze nie wszystko przepadło, możemy im pomóc, możemy dla nich uczynić coś dobrego. Nasza modlitwa potrafi skrócić bolesny czas oczekiwania.
Wspomnienie zmarłych, spotkanie z nimi przy ołtarzu, może napełnić wielką radością. Tu bowiem sięgamy poza czas, poza doczesne życie, poza próg śmierci i czynimy dobrze tym, którzy żyją wiecznie. Tu łączy się niebo z ziemią, doczesność z wiecznością, śmierć z życiem.
„Pamiętaj o słudze”
Są takie dni, w których podczas sprawowania Najświętszej Ofiary wymieniamy imię zmarłego, chcąc go w szczególny sposób polecić Bogu. Najczęściej ma to miejsce albo z racji pogrzebu, albo rocznicy śmierci.
Człowiek, którego imię podajemy, powinien być znany wspólnocie zebranej przy ołtarzu. To imię ma nam uświadomić, za kogo się modlimy, ma ożywić nasze wspomnienia. Powinniśmy wtedy zobaczyć na nowo miejsce, jakie w naszej wspólnocie zajmował, co dla nas czynił, jego zasługi i szczególne potrzeby. Tak być powinno. Taki jest sens i cel wymieniania imion w czasie Mszy Świętej. One mają pomagać w nadaniu konkretnego kształtu naszej modlitwie.
Pan Bóg dobrze zna intencję zamawiającego Mszę Świętą. Dla Niego nie potrzeba jej wymieniać. Jeśli to czynimy, to tylko dla dobra wspólnoty. A jeśli tego człowieka wspólnota nie zna – to po co wymieniać? To tylko rozprasza.
„Spraw, aby miał udział w zmartwychwstaniu” to znaczy: by dzielił z innymi chwałę zmartwychwstania, by dostąpił radości oglądania Boga twarzą w twarz.
Dzisiaj my modlimy się w jego imieniu. Za kilka lat inni ludzie zebrani przy ołtarzu prosić będą o to samo – o radość zbawienia, o chwałę zmartwychwstania – dla nas.
Te krótkie rozważania winny nam dopomóc w dostrzeżeniu związku modlitwy z konkretnym życiem. Modlitwa to nie tylko piękne, wzniosłe słowa, to wielka, przejmująca, czasem przerażająca rzeczywistość.
Człowiek stojący przed Bogiem winien dokładnie wiedzieć o co prosi. Od tej świadomości zależy przyjęcie konkretnego daru. W odpowiedzi Bóg nie poprzestaje na słowach. On odpowiada darem, konkretnym czynem. Jeżeli proszę – otrzymuję. Sprawa nie jest błaha. Ubogacony, staję przed następnym zadaniem. Muszę się zastanowić, jak otrzymany dar wykorzystać. Zmarnowanie jednego daru zamknie drogę do otrzymania następnego. Jeśli ktoś raz wejdzie w kontakt z żywym Bogiem, poprosi Go o coś i otrzyma, nie ma drogi odwrotu. Stanął w środku wielkiego bogactwa i jeśli go nie chce stracić, musi każdy dar wykorzystać.
– Czy zdajemy sobie sprawę z bogactwa, jakie wynosimy, wychodząc z kościoła po Mszy Świętej?
– Czy w ciągu dnia świadomie wykorzystujemy otrzymane dary?
– Czy łaska Boża nie była nam udzielona na darmo?