Читать книгу Chronodieta. Co kiedy jeść - Michael Crupain - Страница 11
RYTM DOBOWY
ОглавлениеWiele diet i schematów żywienia koncentruje się na doborze najlepszych pokarmów. Nie bez powodu – wiedza o nich jest istotą mądrego odżywiania się. Niektóre plany odwołują się też do czasu: jedne tylko zalecają kilka mniejszych posiłków w ciągu dnia, inne mogą dowodzić, że PORA nie ma żadnego znaczenia. Należy tylko zliczać kalorie i dzielić na porcje.
Między innymi dlatego właściwe jedzenie bywa bardziej kłopotliwe niż 225-polowe sudoku. Zdrowotnych kwestii spornych jest wprawdzie niedużo (na przykład tylko nieliczni nie godzą się z tym, że ciasto biszkoptowe jest mniej zdrowe niż groch zwyczajny), ale już pory jedzenia są przedmiotem gorącej debaty, zwłaszcza że koordynacja czasowa kryje wiele niewiadomych.
Pomożemy znaleźć wyjście z kłopotów, sięgając do tych zagadnień biologicznych, które rzadko się zauważa przy okazji jedzenia. Chodzi o nasz wewnętrzny zegar biologiczny, zwany też rytmem dobowym (bądź biologicznym). Zwykle pojawia się w rozważaniach o śnie, słyszy się o nim podczas rozmów o płodności. Rzadko natomiast w kontekście na przykład omletu jalapeño.
A kontekst gastronomiczny jest kluczowy dla skłonienia organizmu do optymalnego działania. Dopasowanie jedzenia do naturalnego rytmu ustroju sprawi, że pokarmy raczej wspomogą organizm, niż zadziałają wbrew niemu.
A działa to tak. Źródłem wszelkiej energii jest słońce. Jego promienie nie zawsze docierają do ziemi, dlatego flora i fauna musiały zostać wyposażone w mechanizmy pozwalające na gromadzenie energii oraz zmniejszanie zapotrzebowania na nią, gdy zapada ciemność. Formy życia na ziemi wykształciły instynktowne, samoczynne procesy przechowywania energii, które zwiększają szanse przeżycia. Bez słońca nie ma energii. Bez energii nie ma życia.
Potocznie instynkty uważa się za coś, co nie wymaga świadomego namysłu, jak na przykład karmienie noworodka albo uciekanie przed tygrysem szablozębnym. Są też instynkty skryte głęboko w ustroju, na przykład odruchy narządowe albo komórkowe, o których istnieniu możemy nie wiedzieć, mimo że są równie ważne. Zegar biologiczny – automatycznie zapewniający oszczędzanie energii – jest jednym z nich. Wpływa na zachowanie między kolejnymi zachodami słońca.
Jest to możliwe dzięki przekazywaniu komunikatów w obrębie organizmu. Posłańcami są hormony. Sygnały – biologiczne bat sygnały, jeśli ktoś woli tę nazwę – powiadamiają o porze spania i jedzenia. W koło Macieju, cyklicznie. To właśnie rytm dobowy. Ta naturalna sygnalizacja – obecna na równi u zwierząt i roślin – jest stosunkowo stała każdego dnia, zatem zegar biologiczny dyktuje rytm, za którym podążamy sprawnie i skutecznie.
Nasz ustrój chce działać jak najefektywniej, a instynkty pomagają mu w niemarnowaniu czasu lub cennych zasobów. Wewnętrzny zegar chroni zapasy organizmu. Dzięki temu możemy egzystować w tym samym rytmie (współczesny człowiek ukształtował, jak się wydaje, wewnętrzny zegar wymagający wstąpienia o 7 rano do starbucksa).
U ssaków biologiczny wzorzec czasu, regulujący rytm dobowy, mieści się w mózgu. To jądra nadskrzyżowaniowe – niewielki region podwzgórza, złożony z około 20 000 komórek nerwowych (cały mózg składa się z około 86 miliardów neuronów)[1][2]. Odmierza mniej więcej 24-godzinne odcinki czasu. Do inicjacji wymaga światła i tę informację otrzymuje za pośrednictwem oczu. Dzięki temu dostraja się dokładnie do upływu doby[3]. Z innymi częściami ustroju komunikuje się na drodze chemicznej, polecając wykonywanie określonych działań w konkretnej porze dnia.
Zjawisko jest zapewne powszechnie zrozumiałe w odniesieniu do snu. Przejściowe znużenie za dnia interpretuje się jako sygnał do ucięcia sobie drzemki, ale umykają inne reakcje wywołane działaniem zegara biologicznego. Na przykład waha się temperatura ciała. Nocą spada dzięki zwiększonemu wydzielaniu melatoniny, nakłaniającej do snu. Rankiem wzrasta wraz z nasileniem wydzielania kortykosteroidów, stymulujących przebudzenie i zmierzenie się z kolejnym dniem[4]. Nasz wspaniały mózg umożliwia niepodda wanie się tym biologicznym sygnałom – potrafimy nie spać całą noc. Wiadomo jednak, że za ignorowanie nakazów zegara biologicznego przyjdzie zapłacić.
Niektórzy wybierają życie wbrew wrodzonym instynktom. Są ważnym przykładem opisującym miejsce żywienia w rytmiczności życia. Około 15 milionów Amerykanów zatrudniono w systemie zmianowym – pracują nocami, dni przesypiają[5]. Badania zdrowia tej grupy ujawniły częstsze zaburzenia snu i występowanie otyłości[6]. Pracujący nocą tyją bardziej niż zatrudniani od 9 do 17[7]. Pielęgniarki dyżurujące nocą spalały mniej kalorii niż podczas pełnienia obowiązków za dnia, choć wykonywały tę samą pracę[8]. W innym badaniu wykazano, że u pracujących nocami wzrasta ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, zawałów serca, udarów mózgu. Odnotowano u nich tętno odbiegające od typowego dla zatrudnianych w dzień[9].
Nie w pełni rozumiemy, dlaczego tak się dzieje. Głównym podejrzanym o zaburzanie zdrowia i metabolizmu u zatrudnianych w systemie zmianowym jest wojna wypowiedziana rytmowi dobowemu i instynktownym porom jedzenia.