Читать книгу Flea. Acid for the Children. Wspomnienia legendarnego basisty Red Hot Chili Peppers - Michael "Flea" Balzary - Страница 12
Król morza
ОглавлениеW marcu 1967 roku wyruszyliśmy w dwumiesięczny rejs do Ameryki na pokładzie S.S. „Oriana Express”. Ach, te wspomnienia ze statku…
Mocno się zdziwiłem, gdy powiedziano mi, że według tradycji gdy statek przepływa przez równik, pojawia się Neptun i wybiera jedno dziecko, które następnie trzeba pomalować na zielono i wrzucić do basenu na pokładzie. Nie dało się uniknąć tego mistycznego rytuału. Wskazano mnie jako ofiarę tej ceremonii na tydzień przed jej datą. Przez kilka dni żyłem w ciągłym strachu, bez przerwy pytając rodziców o szczegóły tych obrzędów. Jak długo będę musiał przebywać pod wodą? Czy Neptun jest życzliwym, czy nieprzyjaznym władcą mórz? Kto mnie pomaluje? Co stanie się ze mną potem? Czy inne dzieci wyszły z tego bez szwanku? Po tygodniu pełnym obaw, gdy nie odpowiadano wprost na moje pytania, w końcu nadszedł ten moment. Jakiś brzuchaty łysol, którego widywałem już wcześniej, gdy przechadzał się z piwem po pokładzie, założył żenującą, sztuczną brodę i dorwał tandetny, plastikowy trójząb. Wręczył mi zielone lody, z którymi miałem brodzić w basenowej płyciźnie, podczas gdy on gadał pierdoły z dorosłymi. Moje pierwsze zetknięcie się z uczuciem egzystencjalnej rozpaczy.
Moja siostra i ja większość wieczorów spędzaliśmy sami w kajucie. Ona miała sześć lat, ja cztery. Na statku można było skorzystać z usług opiekunki do dzieci, ale – co dziwne – nigdy jej nie spotkaliśmy. Była tylko głosem dobiegającym z głośników, mówiącym nam, byśmy „kładli się spać i byli cicho”. Jej napomnienia wywoływały u nas jedynie salwy śmiechu.
Nasze wygłupy doprowadziły do tego, że złamałem rękę. Upadłem, próbując przejść z jednego łóżka piętrowego na drugie po stworzonym przez nas moście. Pobiegłem z płaczem na olbrzymią stołówkę pełną dorosłych. Gdy się tam znalazłem, odniosłem wrażenie, że wszedłem do zupełnie innego wymiaru. Było już bardzo późno, a to wielkie pomieszczenie, pełne szykownie ubranych podróżnych stukających się szklankami w rytm utworu The Girl from Ipanema Stana Getza, wprawiło mnie w osłupienie. Stałem ze złamaną ręką i czułem się tak, jakbym dryfował w przestrzeni kosmicznej.
Czworo imigrantów z Australii w końcu postawiło pierwsze kroki na amerykańskiej ziemi. Gdy wsiadaliśmy do taksówki w porcie, kierowca zatrzasnął drzwi, uderzając mnie w głowę. Krew tryskała na wszystkie strony. Przeniesiono mnie do karetki i pozszywano. Witamy w Stanach Zjednoczonych!